Ostanio z moją koleżanką rozmiawiałam o życiu po śmierci i jesteśmy bardzo ciekawe co będzie po śmierci czy będziemy żyły dalej, tym samym życiem, czy będziemy widziały naszych bliskich na ziemi lub w niebie, czy będę mogła rozmawiać...? Nie wiem właściwie co o tym myśleć czywiście nie uwarzajcie mnie za ateistkę, bo wierzę w boga, nprawdę. A także co się dzieje z ludzmi, którzy wierzą w sataizm lub są ateistami? Czy oni również mają życie wieczne gdzieś w innym w świecie czy poprostu jak wszyscy mówią: ,,Spalą się w piekle'...
   
   Proszę o odpowiedzi

Droga Paulino. Sataniści i inni ludzie nie mogą iść gdzie indziej, niż Sąd Ostateczny. Tam zostają osądzani i nie chce mi się wierzyć, że zostaną spaleni. Tak jak każda dusza, osiągają życie wieczne. Bo są dziećmi Bożymi. My wszyscy nimi jesteśmy. Poza tym dusza ludzka jest nieśmiertelna.
   POZDRAWIAM

Trochę czytałem relacji ludzi, którzy przeżyli brak aktywności mózgu połączonej z ustaniem pracy serca. Z tego co mi wiadomo to po śmierci nasz nowy byt podlega pewnemu sądowi, ale nie ma w nim ani grama oskarżenia tylko próba zwrócenia uwagi na to co było złe, a co dobre. Istota, która dokonuje tego osądu wskazując nam wydarzenia z naszego życia jest przepełniona zrozumieniem dla wszystkiego co robiliśmy. To dlatego, że, jak podejrzewam, wie co czujemy, gdy dokonujemy wyborów - tych dobrych, ale też i tych złych. Wie o naszych dylematach, pragnieniach, gniewie, nienawiści, rozpaczy, o wszystkim. To pozwala zrozumieć człowieka w sposób doskonały i zaakceptować go takim jakim był. Nie chce mi się wierzyć, że Bóg mógłby odtrącać swoje dzieci i skazywać je na piekło. Ponadto zachowuje się ciągłość świadomości. Po śmierci jesteśmy tymi samymi świadomościami, ale rozumiemy wszystko lepiej, widzimy więcej, stajemy się doskonalsi i bardziej szczęśliwi. Wiem - to brzmi totalnie irracjonalnie, ale uwierzyłem relacjom ludzi, którzy otarli się o śmierć. Polecam książkę "Życie po życiu", którą napisał Raymond Moody. Najważniejsze to nie krzywdzić innych ludzi. Na tym się skupmy.