Dodawanie komentarza

Do tematu: Moje rozterki. Szukam odp.

Komentarze do artykułu: Istnieje życie po śmierci?

POKAŻ WSZYSTKIE WĄTKI

Moje rozterki. Szukam odp.

~zagubiona

2009-12-20 21:55:49

Witam, (Wieśku liczę na twoją szczerą odpowiedź)
   Nie wiem za bardzo od czego zacząć moja wypowiedź. Trafiłam na to forum przypadkiem, a może nie do końca, bo od jakiegoś czasu interesuję się (chociaż jakos to slowo mi nie pasuje) życiem po śmierci i ogólnie suchowością i szeroko rozumianą osobowością człowieka. Odczuwam straszną potrzebe odkryca swojej duchowej strony. Nie wiem, od czego zaczęło się moje zainteresowanie można powiedzieć śmiercią. Pamiętam, że już jako małe dziecko, byłam straszliwie przywiązana do rodziców. zdarzały się momenty, że ogarniał mnie paniczny dzieciecy strach i pytałam się mamy: "Aamo, ale ty nie umrzesz?". Zdarzało mi się też płakać, że moja mama kiedyś umrze. W wieku 4-10 lat bałam się mame wypuszać z domu, bo martiłam się, że coś może jej się stać. Jak się spóźniała choć trochę, to płakałam bardzo, a zdarzyło się nawet, że wychodziłam na mróz z różyczką jej szukać. O tate też, się bardzo bałam, jak się spóźniał. Jednak nie był on super dobrym ojcem, ale to temat na dłuzszą wypowiedź i pewnie wcale nie związaną z tematem. W każdym razie po jakims czasie moja panika uspokoiła się. Teraz mam prawie 23 lata. Moje rozterki już w bardziej dojrzałej formie wróciły jakiś czas temu. Zaczęło to się dziać w nocy, kiedy próbowałam zasnąć. Leżałam sobie próbując usnać i jeszcze jakieś luźne myśli krążyły po głowie. Nagle, zupełnie niespodziewanie (nie wiem, czy będę potrafiła to dobrze opisać) ogarniała mnie przeraźliwa pustka, strach, otchłań, że kiedyś mnie nie będzie. Trudno to naprawdę opisać. Nagle opływała mnie mysl, że tych moich mysli w głowie nie będzie, że przestanę istnieć. To coś takiego, jakbym w oderwaniu od ciała myślała sobie w środku, bez słów: "Jestem, myślę, marzę, rozmawiam ze sobą w myslach" i nagle przerażająca myśl, że "zniknę". Trudno opisać, jakie to było uczucie. Oblewała mnie fala gorąca i przerażenia. Czasami aż musiałam wstać z łóżka, żeby dotarło znowu do mnie, że jestem tu i teraz i odgonić ten strach. Od tej pory zaczęłam szukać, czytać, dowiadywac się o życiu po śmierci. Może po prostu szukałam ulgi i pocieszenia, że to nie koniec. Przepraszam za to, co teraz napsizę, ale sama nie wiem jeszcze, czy wierzę w to, bo bardzo chce czy po prostu wiem, że tak jest. Jestem osobą wierzacą. Może już teraz nie praktykującą, ale czuję, że wierzę. Nie mogę powiedzieć, tak jak wiesiek, że WIEM, a nie WIERZĘ, chociaż bardzo bym chciała. Czuję, że doświadczyłam łaski Pana Boga w niektórych sytuajach. Wiem, że to śmieszne, ale takie są moje odczucia z dzieciństwa. Jak bylam mała, to mojemu tacie często zdarzało się pić. Kiedy spóźniał się po pracy i wiedziałam, że przyjdzie nie w dobrym stanie, to strasznie, ale to strasznie błagałam Pana Boga, żeby już był w domu, żeby szybko przyszedł, położył się spać i rodzice się nie kłócili. O dziwo (chociaż tego dobrze nie pamiętem) mam dziwne poczucie, że słyszał mnie. Naprawdę to niesamowite uczucie, które z prespektywy czasu do mnie dotarło, że tata rzeczywiście wtedy szybko przychodził po tym, jak tak błagałam. Wtedy nie odbierałam tego tak, ale teraz mam jakieś dziwne przekonanie, że On mnie słyszał. W ogóke nie wiem, jak opisac wszytskie moje rozterki. Wiem, że to co piszę może być dla kogoś długie i nudne. Wracając do tematu strasznie pochlonął mnie temat życia po smierci. Nigdy nie miałam okazji doświadczyć jakiś wizyt duchów, cyz dziwnych wydarzń, więc nie opiszę tutaj jakis spektakularnych przeżyć. Czuje jednak, jak pytania dręczą mnie od srodka i szukam odpowiedzi. Byłam zawsze osobą bardzo wrażliwą. Nie byłam świetą, bo jeżeli sie odnieść do X przykazań, to złamałam je wiele razy. Boję się jednak chodzić do spowiedzi. Po Komuni Świętej w biały tydzień poszłam wyspowiadać się i ksiądz nie miał czasu i był bardzo niemiły, że praktycznie wyrzucił mnie s konfesionału. Od tej pory mam wieli lek przed spowiedzią. Nawet przed bierzmowaniem załatwiliśmy lewe podpisy, żeby tylko nie spowiadac się. Wiesiek pisał, że rodzaj wyznawanej wiary nie ma wpływu na nasze przeznaczenie po śmierci. Mam nadzieje, że to też. Ostatnio jednak zaczęłam odczuwać jakiś dziwny, nieprzenikniony żal za to, co kiedyś zrobiłam zlego. Nie będę hipokrytką i nie będę mówiła, że za wszytsko. Czasami, jak mi sie przypominają rzeczy, które robiłam, to czuję całą sobą, że żałuję. Są też rzeczy, o których myslę i zalewa mnie fala nieprzeniknionego wstydu. To jest taki wstyd, że od razu staram się odrzucic te mysli. Często się zastanawiam, czy jestem dobrym człowiekiem i czy Bóg o mnie pamieta, czy mnie widzi? Zaczęłam czytać rózne publikacje na temat Życia po Śmierci, tj. ksiażke R. Moodiego o tym tytule i inne artykuły. Przyniosło mi to ulgę, ale i wątpliwości. oczywiście uwierzyłam, że że istnieje życie po śmierci, ale zauwazyłam pewne sprzeczności. Wiesiek na tym forum pisał, że zdobyta wiedza na ziemi jets dla Pana Boga obojętna. Gdzies jdnak przczytałam, że Pan Bóg oczekuje od nas, żebysmy zdobywali wiedzę i to w jak największym stopniu podczas naszego ziemskiego życia. Już sama nie wiem, w co wierzyć? Ostatnio rzuciłam studia prawnicze. Zawiodłam tym wszytskich bliskich. Oczywiście nadal planuję sie kształcić już w innym kierunku, ale boje się, czy jak mi się ta nauka nie uda, to czy zawiodę Pana Boga. Kolejną moją wątpliwością jest wyglad niematerialny. Wieśku mówiłes, że dusze przybieraja postać ciała, tylko że w postaci mgiełki, cyz coś w tym rodzaju. Słyszałam jednak opinie, że dusza nie ma kształtu. jest świetlistą "kulą" materii, energii, a nie ma jakiegos określonego kształtu. Dowiadywałam się też o sposobach wychodzenia z ciała. Jednak chyba nie jest to mi dane przez strach, który mnie obezwładnia, że mogę nie wrócić. Z jednej strony chciałabym poczuc tą wielką, nieprzeniknioną miłość i ciepło, a z drugiej strony bardzo sie boję. Czuję straszną potrzebę, niewyobrażalne pragnienie poczucia choć na chwile takiej bezwarunkowej miłości, ale strach jest silniejszy i chyba za życia nie odważę się. Jednak chciałabym usłyszeć więcej na ten temat. Zawsze czułam jakąś większą więź (jeżeli tak można to nazwać) z Bogiem, a nie z Jezusem. Czy to jest tylko wymysł wiary katolickiej? Czy Jezuz jets Bogiem? Czy to, że nie ciągnie mnie tak do niego jest złe? Zastanawia mnie też, czy jakbyśmy trafili kiedyś do innego ciała, czyli narodzili się na nowo w innym ciele, to czy będziemy mieli świadomość "naszą wyjątkową" Chodzi mi o to(bo zdaje sobie sprawę, że możemy nic nie pamiętać z innych życ) czy jak siedzę teraz i w głowię mówie do siebie: "To ja. Jestem tutaj. Czuję swoję jestestwo duchowe bardzo głeboko", to czy takie wrażenie będzie mi towarzyszyło w innym życiu? Wiem, że nie będę nic pamiętała, ale czy będzie taka niezmienialna cząstka, która teraz tak głeboko odczuwam. Wiem, że to bez sensu. Brak mi słów, zeby to wyrazić dokładniej. Czasami chciałabym porozmawiać z Panem Bogiem. Proszę go o jakis znaki, albo żeby mi się cos przyśniło, ale nic sie takiego nie stało:( Czuję ogromną pustkę. Chciałabym wiedzieć, czego Pan Bóg oczekuje ode mnie. Czy mam jeszcze jakieś ważne zadanie do spełnienia na ziemi? Czy jestem dla niego ważna? Czy wie o mnie? Czasami ogarnia mnie też nieprzenikniony wstyd, że proszę go o coś, kiedy ktoś gdzies jets bardzo biedy, cięzko chory lub umiera. Wtedy się strasznie wstydze. Czuję się niegodna o cos prosić. Czzsami w nocy proszę w myslach, żeby te dobre "duchy", czy inaczej mowiąc aniołowie przyszły do mnie, żebym poczuła ich miłość. Nie dzieje się jednak nic wyjątkowego i przyznam że nutka żalu i zwątpienia się wkrada. Jednak cały czas wierzę. Nie wiem, jak to wyrazic, ale czuję jakąś dziwną duchową samotność. Ostanio odczuwam silny żal dla osób i zwierząt cierpiących. To ejst dziwne do opisania, bo keidys tego nie miałam. Czuję straszną potrzebe odktycia swojej duszy. To strasznie dziwne, ale zjada mnie ta potrzeba od środka. Chciałabym wiedzieć, co mnie czeka po smierci, ale sie boję. Czasami wydaje mi się, że jestem jak niepasujący element układanki. Nie wiem, czemu, ale mam poczucie, że nie pasuje do tego świata. Oczywiście nie mam mysli samobójczych, ani nic takiego. Wewnętrznie czuję, że jestem jakaś inna w środku. Nie jestem ani świętą, ani złą osobą, ani super zdolna, ani głupią. Czuję jednak, że tam głęgoko wśrodku jestem (zabrzmi to strasznie zadufale, ale nie odnajduję innego słowa) wyjątkowa. To takie uczucie, którego nie moge opnowac. Czy to można tak nazwać, że mój umysł strasznie stara się dotrzeć, poznać, wydobyć choć w małym stopniu cechy mojej duszy? Naprawdę czuję się badzo dziwnie. Odczuwam strasznie metafizyczną i duchowa potrzebe poznania samej siebie. Taka wewnętrzna schizofrenia. Cały czas jednak myślę, o tym, co będzie po śmierci. Czy będę tesknic za bliskimi? Czy zapomnę o dotychczasowym życiu? Z jednej strony pragnę znaleźć się w tym miejscu, co inni opsiuja jako przesiąknięte milością, dobrem, ciepłem i nie chcą już wracać, ale wydaje mi się strasznie smutne, że zapomina się o zyciu doczesnym. Rany, ale powypisywałam tu żalów i rozterek. Mam nadzieje, że nikt nie umarł z nudów. Czuję, że mogłabym pisaćo sobie i swoich przeczuciach i przeżyciach w niskończoność, ale wiem, że nie da się tyle w jednym poście napisać. Nie licze nawet, że ktoś to przeczyta. Liczyłam bardziej na wylanie tego co jest we mnie w jakąś widoczną całość:) może nie do końca mi się udało, ale troche mi ulżyło.
   
   Pozdrawiam.

ODPOWIEDZ

:)

~mroowka

2009-12-23 21:22:22

hej :) mam podobnie :) i tu nie chodzi o kontakt z kims bliskim, jakas osoba ktora odeszla... cale to rozmyslanie.gdzie powedruje co sie stanie (dodam ze jestem osoba wierzaca ale powiedzmy tez troszke naukowa)... chyba kazdy czuje sie jakos wyjatkowo, to jestem ja :) ja jak spotykam sie ze znajomymi, ja jak robie zakupy, rozmawiam z bliskimi, ja jak zasypiam, ja i moje rozterki, mysli :) po co tu jestem... Ktos napisal o Achillesie, ze trzeba pozostawic po sobie podobnie slad :) zeby bylo wiadomo zylem.. bylem.. :) pytam jaki? gdzie? po co? .. zeby w google wyskakiwalo Pan X Pani X :), rownie dobrze mozna zrobic cos potwornego, osmieszajacego i zostac zapamietanym..:):):) pozdrawiam

ODPOWIEDZ

rozterki

~wiki

2009-12-25 23:20:16

Rozumiem Twoje rozterki. Sądzę że w dużym stopniu sa to sprawy duchowe, ale wydaje mi się że wiążą się one z psychą i doznaniam z przeszłości. To też kształtuje naszą duchowość. Polecam Ci terapię DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików). Taka terapia pomoże Ci poznać siebie i tewszystkie trudne uczucia wstydu, żalu i pustki. Wiem coś o tym. Ale wiem także, że to wszystko ma znaczący wpływ na duchowość. Jeśli pokonasz te przeszkody psychiczne, będziesz mogła bez strachu posuwać się do przodu i zaufać miłości. Jesteś wrażliwą osobą. Masz potencjał. Pozdrawiam

ODPOWIEDZ

JA TEZ MAM TAKIE ODCZUCIA

~Mirtunia

2009-12-31 23:24:24

witaj, ja tez od jakiegos czasu nonstop mysle o smierci, o calym moim zyciu. Mam tyle lat co ty czyli 23. Zastanawiam sie co będzie jak umre ? Gdzie powedruje moja dusza? Jak to jest naprawde? Niektorzy ludzie umieraja tak wczesnie az strach nawet myslec o tym , ja tez mam lęk przed tym ja to chcialabym być wiecznie mloda a tu niestety czlowiek sie starzeje z roku na rok ten czas nieublagalnie szybko leci.
   Ale pomysl sobie kim bylas przed swoimi narodzinami?
   Napewno bylas w innej postaci i to jest tak zwane zycie po zyciu. A jakie jest twoje zdanie???

ODPOWIEDZ



Wydawca portalu HOTNEWS.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści  zamieszczane przez użytkowników tejże strony. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.



Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę