4 stycznia wracałem z Shannon w Irlandi do portu lotniczego w Łodzi. Kiedy byliśmy nad miastem widziałem w chmurach okrągłą dziurę, przez którą widac było ziemię. Normalnie cały obszar był pokryty chmurami ale było to jedno miejsce. Jestem osobą, która zdaje sobie sprwę z pewnych zachowań fizycznych, więc doszedłem do wniosku, ze to jest sztucznie osiągnięta dziura. Po pierwsze: krawędzie wyglądały jakby coś wyleciało z pod chmur, ponieważ były postrzępione na brzegach i chmury wypchnętę powyżej równej, płaskiej warstwy innych otaczających chmur. Po drugie: otwór był całkiem regularny, więc musiało stac się niedługo przed naszym przelotem. Do tego dochodzi jeszcze jeden ciekawy klimat. w odległości około dwóch średnic otworu był widoczny roztarty slad na chmurach. Tak jakby obiekt podsoczył nad chmury i się prześliznął po nich. Wiem o czym pisze, bo ślad był wyraźnie szerszy na początku i w jego dalszej części zwężał. Jeśli chodzi o lokalizację to moge powiedzieć tylko tyle, że lecieliśmy z kierunku na oko pólnocno-zachodniego i na dole w okolicach Łodzi było widać jakąś fabrykę, bądź elektrociepłownie z długim kominem, z którego wydobywał się biały dym. Jeżeli ktoś coś wie co to za miejsce mogło byc chętnie poczytam może dokładniej ustalimy położenie. Jesli chodzi o godzinę to było około 9.30-9.45. Pozdrawiam.