Dodawanie komentarza

Do tematu: klasycznym przykładem

Komentarze do artykułu: Fałsz śmiertelnej grypy zbiera swoje żniwo

POKAŻ WSZYSTKIE WĄTKI

klasycznym przykładem

~:-)

2009-10-26 21:15:52

Personalne związki Banku Handlowego, FOZZ i służb wojskowych nie ograniczają się do Grzegorza Żemka. Janusz Sawicki, wiceminister finansów zarówno przed, jak i po 1989 roku, przez jakiś czas był jednocześnie szefem rady nadzorczej FOZZ i Banku Handlowego. Dla nikogo, kto orientuje się w świecie służb, nie jest tajemnicą jego praca dla "wojskowych".
   
   Najbardziej jednak klasycznym przykładem tych potrójnych związków jest Marek G. Najpierw był dyrektorem departamentu w Banku Handlowym, m.in. nadzorował placówki zagraniczne. Później trafił do libańskiej filii banku, a potem znalazł się w Luksemburgu. Pracował tam razem z Żemkiem, by przenieść się z nim do FOZZ jako jego zastępca. Jednocześnie był dyrektorem Departamentu Zagranicznego w Ministerstwie Finansów. Pojawił się także - znowu obok Żemka - w radzie nadzorczej Kredyt Banku. Potem był prezesem państwowej korporacji ubezpieczeniowej, by na koniec zostać szefem AmerBanku. Jego prezesowanie temu bankowi zakończyło się w atmosferze skandalu, aresztowano go na kilka miesięcy.
   
   Przykładów na wchodzenie ludzi służb wojskowych, a w nieco mniejszym stopniu także cywilnych, do instytucji finansowych, które są krwiobiegiem gospodarki, jest znacznie więcej. Ich obecność w tym sektorze po dziś dzień ma jeszcze jeden wymiar - bankowe archiwa, ze względu na konieczność udzielenia obszernych informacji we wniosku kredytowym, są kopalnią wiedzy i o firmach, i o konkretnych osobach.
   
   Służby wojskowe dysponowały u schyłku PRL znacznymi środkami finansowymi, które zazwyczaj w oficjalnych ewidencjach nie figurowały. Wchodzenie kapitałowe do nowo powstających firm było legalizacją tych pieniędzy. Skąd "wojskowi" je mieli?
   
   Oprócz transferów środków z FOZZ oraz handlu bronią, z którego prowizje wynoszą od 25 do 50 proc. wartości kontraktu, były też inne źródła dochodów. W latach 80. służby wojskowe nadzorowały firmy polonijne. Za ten nadzór i, na przykład, pomoc w uzyskiwaniu paszportów otrzymywały część zysków. Wiele przedsiębiorstw polonijnych było personalnie powiązanych z szefostwem WSW. Dochody przynosiły także polowania dewizowe, eksport poroży, niejasne są także losy zabezpieczonego przez WSW mienia osób skazanych na karę przepadku majątku.
   
   Pod przykryciem
   
   Wywiad wojskowy miał liczną rzeszę pracowników "pod przykryciem", znacznie większą - zdaniem byłego wysokiego oficera UOP - niż służby cywilne. - I jest tak do dzisiaj - zapewnia. Osoby takie pracują w WSI na etacie niejawnym i jednocześnie są zatrudnione na ważnych stanowiskach w państwie, w biznesie. Właśnie "pod przykryciem" działali Grzegorz Żemek i Janusz Sawicki.
   
   Ale "niejawni" są praktycznie w każdym ministerstwie, na przykład na szczeblu dyrektorów departamentów. Jak twierdzą nasi informatorzy, najwięcej bywa ich w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, ale także w resortach skarbu czy gospodarki.
   
   Przykładem działalności "pod przykryciem" i ciągłości wojskowych służb od czasów PRL jest Jan Majewski, do lata 1992 roku wiceminister spraw zagranicznych u Krzysztofa Skubiszewskiego. W MSZ nadzorował m.in. handel bronią i finanse resortu. Zdaniem Grzegorza Kostrzewy Zorbasa, na początku lat 90. wysokiego rangą urzędnika MSZ, Majewski był oficerem wywiadu wojskowego PRL. W latach 60. został uznany przez rząd Wielkiej Brytanii za persona non grata i wydalony z Ambasady PRL w Londynie pod zarzutem szpiegostwa. Skubiszewski zwolnił Majewskiego ze stanowiska swojego zastępcy i wysłał na placówkę do Pakistanu. Po powrocie Majewski odnalazł się w działalności związanej z handlem bronią. Jest dyrektorem firmy NAT i zasiada w radzie nadzorczej współpracującego z NAT Cenreksu (obie firmy zajmują się handlem bronią).
   
   Na stanowiskach
   
   Gdy wybuchła sprawa nominacji generalskiej dla pułkownika Tarnowskiego, generał Rusak powiedział "Rzeczpospolitej": "Współpracowników na wyższych stanowiskach w państwie niż stanowisko Tarnowskiego jest w WSI mnóstwo. O nich jakoś generał Dukaczewski milczy. Dlaczego? Bo WSI nadal wykorzystują wpływy tych ludzi".
   
   Zapytaliśmy generała, co konkretnie miał na myśli. - Kilkadziesiąt osób, które są kadrowymi oficerami WSI, zajmuje wysokie stanowiska w państwie - twierdzi Rusak. - W tym kilkanaście z nich znajduje się w otoczeniu premiera i prezydenta. Są to zarówno stanowiska podlegające lustracji, jak z niej wyłączone.
   
   - Na przykład kto?
   
   - Osoba o inicjałach G.R. Ten człowiek był i nadal jest jednym z najbliższych współpracowników wszystkich "czerwonych premierów". Kilka osób będących oficerami WSI znajduje się w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego.
   
   Sprawdziliśmy: w otoczeniu premiera funkcjonuje jedna osoba o tych inicjałach. Jest to Grzegorz Rydlewski, szef zespołu doradców Leszka Millera. Rydlewski był sekretarzem Rady Ministrów za premiera Oleksego, szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów za Cimoszewicza. Z racji zajmowanych stanowiska nie był nigdy zobowiązany do składania oświadczenia lustracyjnego.
   
   - Nigdy nie byłem, nie jestem i nie zamierzam być oficerem WSI - skomentował te informacje Grzegorz Rydlewski.
   STO PROCENT NASZYCH
   
   Klimat, jaki wokół tajnych służb panował w czasach przełomu, przybliża rozmowa między generałem Jaruzelskim, wówczas prezydentem Polski, a przywódcą ZSRR Michaiłem Gorbaczowem, do jakiej doszło 13 kwietnia 1990 roku w Moskwie:
   
   Jaruzelski: Były próby byłej opozycji rozwalić ją (armię). W tych celach szukali kontaktów z wojskowymi. Ale w zdecydowanej większości okazały się one bezowocne. Specjalnie to śledzę.
   
   Gorbaczow: - Jednak po powrocie Mazowieckiego z USA sprawa idzie ku temu, aby przerwać kontakty z KGB.
   
   Jaruzelski - Co wy mówicie! To prawda?
   
   Na koniec jednak uspokajał Gorbaczowa: - Teraz 100 procent naszych generałów i pułkowników to ci, którzy kończyli radzieckie akademie wojskowe. To zabezpiecza nam rezerwę doświadczonych, normalnie wykształconych ludzi na lata naprzód.

ODPOWIEDZ



Wydawca portalu HOTNEWS.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści  zamieszczane przez użytkowników tejże strony. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.



Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę