Dodawanie komentarza

Do tematu: Następny!

Komentarze do artykułu: Wspomnienia z przeszłości

POKAŻ WSZYSTKIE WĄTKI

Następny!

~ROSOMAK_Navy SEAL

2006-12-14 04:54:11

Atak „nazistami” i rozwódkami
   Nieszczęścia chodzą parami. Ta zasada sprawdziła się w przypadku koalicji rządowej, która najwyraźniej znowu stała się przedmiotem ataku, ale przy zmienionej taktyce; już nie od frontu i w centrum, tylko z flanki i po skrzydłach. Zachęcona rezonansem, jaki wywołała rozpętana przez springerowski „Dziennik” kampania, jakoby w Polsce „odradzał się” nazizm, razwiedka uruchomiła kolejny hak, tym razem uderzając w drugie skrzydło koalicji – w Samoobronę.Niejaka pani Aneta Krawczyk, która na rok przed swoim rozwodem (wyrok z 30 grudnia 2002) przyjęła ofertę pracy w biurze poselskim posła Stanisława Łyżwińskiego, z pełną świadomością, iż praca obejmuje również pełnienie obowiązków, powiedzmy, pozabiurowych, a następnie w nagrodę została członkiem rady nadzorczej jakiejś lokalnej publicznej spółeczki i radną sejmiku województwa łódzkiego z oficjalnym łącznym dochodem ok. 5 tys. zł miesięcznie, oskarżyła obecnie swego dobroczyńcę o „molestowanie” a nawet ojcostwo 3,5-letniej córki.Przyczyną było niepowodzenie pani Anety w kolejnych wyborach samorządowych i chyba pewna opieszałość posła Łyżwińskiego w zapewnieniu jej jakiegoś zastępczego źródła dochodów. Nie jest jednak wykluczone, że potrzebom finansowym pani Anety zaradził skutecznie ktoś inny, wobec czego opowiedziała o swoich romansach „Gazecie Wyborczej”, która, chociaż na co dzień okropnie się brzydzi wyciąganiem na światło dzienne szczegółów intymnego życia polityków, teraz jednak, powściągając obrzydzenie, wszystko smakowicie opisała. Bo zwierzenia pani Anety dotyczyły nie tylko romansu z posłem Łyżwińskim, ale również z samym Andrzejem Lepperem, który piastuje odpowiedzialne stanowisko wicepremiera rządu i ministra rolnictwa.Ponieważ nie wszyscy czytają „Gazetę Wyborczą”, pani Aneta Krawczykowa została zaproszona na rozmowę do telewizji TVN, gdzie ze swobodą wskazującą na wielokrotne próby kamerowe, wszystko jeszcze raz opowiedziała panom redaktorom Morozowskiemu i Sekielskiemu, tym samym, co to pozwolili się wynająć posłowi Maksymiukowi do zastawienia wspólnie z posłanką Renatą Beger pułapki na posła PiS Adama Lipińskiego. Po takim mocnym wejściu do świata mediów pani Aneta może zrobić karierę, albo w show biznesie, albo nawet w literaturze; napisze książkę, która najpierw dostanie nagrodę Nike, a potem Nobel wydaje się w zasięgu ręki.Na razie jednak sprawą zainteresowała się prokuratura, chociaż nie bardzo wiadomo, jakiego właściwie przestępstwa mógłby dopuścić się poseł Łyżwiński, skoro pani Aneta Krawczyk, sama mu się, excusez le mot, nadstawiła, pobierając, a nawet kwitując za swoje usługi wynagrodzenie jak na polskie warunki dość hojne. Inna sprawa, że poseł Łyżwiński na specjalnej konferencji prasowej niemal dokładnie powtórzył słynne słowa prezydenta Clintona: „nie miałem żadnych kontaktów seksualnych z tą kobietą”, a wicepremier Lepper, przesłuchiwany w TVN przez panią Monikę Olejnik, która już bez żadnych ceregieli zachowywała się jak oficer śledczy, przysiągł „na Boga”, że z panią Anetą żadnego romansu nie miał.Prokuratura musi to wszystko teraz powyjaśniać między innymi dlatego, że premier Kaczyński w chwili irytacji zapowiedział, że jeśli te rewelacje okażą się prawdziwe, to pan Andrzej będzie musiał opuścić rząd. Miejmy tedy nadzieję, że prokuraturze starczy odwagi, by również zbadać, czy „Gazeta Wyborcza” nie skłoniła pani Anety do zwierzeń jakimś hojnym prezentem, albo obietnicą szybkiej ścieżki kariery alternatywnej. Wprawdzie i to nie jest przestępstwem, ale gdyby przy okazji wyszło na jaw, że ścisłe kierownictwo „GW” też mogło być w tej sprawie, jak to się mówi, „inspirowane” przez kogoś innego, to takie inspiracje mogłyby pewnie zainteresować Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.Jak bowiem przestrzegał w „Towarzyszu Szmaciaku” Janusz Szpotański, „na tym świecie pełnym złości nigdy nie dość jest przezorności”. Teraz poniewczasie pewnie wyrzuca to sobie poseł Łyżwiński, ale mniejsza z tym, bo jest wysoce prawdopodobne, że pani Aneta jest tylko ślepym, choć sprytnym na swój sposób narzędziem nie tyle przyrody, co razwiedki, podobnie, jak w swoim czasie pani Anna Jarucka w przypadku Włodzimierza Cimoszewicza.Te podejrzenia znalazły potwierdzenie w nieoczekiwanej i osobliwej propozycji, jaka Platforma Obywatelska zamierza przedstawić premierowi Kaczyńskiemu. Wprawdzie Donald Tusk nie zdradził żadnych istotnych szczegółów, ale przysłowie powiada, że idioci są szczerzy. Toteż dziennikarze oparli się na deklaracji senatora Stefana Niesiołowskiego, który zdradził, że gdyby tak premier Kaczyński zerwał koalicję i z LPR, i z Samoobroną, to Platforma obieca poprzeć ustawę budżetową, ale też pod warunkiem, że już na wiosnę odbędą się wybory.Jeśli to prawda, tzn. jeśli senator Niesiołowski szczerze powiedział co wiedział, to znaczy, że – po pierwsze – obydwa skandale w intencji cięcia po skrzydłach zaaranżowała razwiedka nie tylko krajowa, ale i niemiecka, która wykorzystała niemiecki stan posiadania na rynku medialnym w Polsce, po drugie – że obydwie razwiedki za wszelką cenę chciałyby nie dopuścić do wejścia w życie w lutym ustawy lustracyjnej, po trzecie – że środkiem wiodącym do tego celu jest destabilizacja sytuacji politycznej w Polsce, która – po czwarte – ułatwiłaby Niemcom operację marginalizowania i eliminowania ze sceny politycznej przeciwników ratyfikacji konstytucji Unii Europejskiej.
   Stanisław Michałkiewicz

ODPOWIEDZ



Wydawca portalu HOTNEWS.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści  zamieszczane przez użytkowników tejże strony. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.



Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę