Dodawanie komentarza

Do tematu: Czy to nie jest prawdą?

Komentarze do artykułu: Sępy chcą powrócić

POKAŻ WSZYSTKIE WĄTKI

Czy to nie jest prawdą?

~Rosomak_Navy SEAL

2007-06-02 08:31:45

Ireneusz T.Lisiak: Zdegenerowany wymiar sprawiedliwości.
   Możliwe, że wkrótce „ salonowe media” rozpoczną kolejną, wrzaskliwą batalię w obronie demokracji i norm europejskich. Asumpt do takiego przypuszczenia daje wypowiedź Prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas Zgromadzenia Ogólnego Sędziów, gdzie powiedział, iż „...chciałby, aby system w Polsce realizował zasadę zrównoważenia władz”.
   Zdaniem Pana Prezydenta obecnie takiej sytuacji w Polsce nie ma, bowiem władza sądownicza jest kompletnie autonomiczna. W trakcie swojej wypowiedzi Prezydent wyraził opinię, że „ ...w dłuższej perspektywie system wymiaru sprawiedliwości wymaga przebudowy, ale ta wymaga także zmiany ustawy zasadniczej”. A z okazji nominacji sędziowskich Prezydent zwrócił uwagę na sprawę, dla wszystkich oczywistą – „ Nie może być tak, że przekonania mniejszości, bo sędziowie są drobną grupą społeczną, dominują nad przekonaniami moralnymi ogółu, a tak jest w naszym Kraju”.Moim zdaniem słowa te staną się zarzewiem kolejnej nagonki na Prezydenta , Urząd Prezydencki, a w konsekwencji na „ dyktatorskie zapędy bliźniaków”. Wkrótce „ zamachem na wymiar sprawiedliwości” zajmą się lewackie media w Europie, od „El Pais” po „Gazetę Wyborczą”, a różnej maści donosiciele będą mogli robić to, co najbardziej im w życiu odpowiada, tj. donosić na Polskę. A z przykładami donosów na Polskę do zachodnich mediów mieliśmy do czynienia całkiem niedawno. Wszystko to w obronie...interesów wąskiej, lewackiej sitwy, bo nie o Kraj im przecież idzie. Zgodnie z przećwiczonym scenariuszem pojawią się w mediach „ gadające łby” i będą biadolić nad „ faszyzacją Kraju” nad „ terrorem nie do zniesienia” czy o „ dyktaturze bliźniaków”.Wracając do słów Prezydenta, to jednak odnoszę wrażenie, że Pan Prezydent określając wymiar sprawiedliwości jako „ kompletnie autonomiczny” , pomylił się. Może należy tą pomyłkę w ocenie wymiaru sprawiedliwości złożyć na karb delikatności Prezydenckiej wypowiedzi, bo tak naprawdę prawnicy w Polsce, poza incydentalnymi przypadkami, stanowią najbardziej zdegenerowane środowisko zawodowe. To jedna z tych korporacji zawodowych, która opanowana przez grupę rodzin, w rzeczywistości przejęła kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości i jak oka w głowie pilnuje aby do zawodu nie wprowadzono „ ludzi z poza układu”, bo to może ograniczyć im zbijanie fortun, a także będzie wymuszać podniesienie jakości usług. Trzeba wspomnieć o genezie dzisiejszych „ rodzinnych klanów prawniczych”, które w dużej mierze stanowią dziś synowie, wnukowie
   i prawnukowie absolwentów powojennej / lata stalinowskie/ Oficerskiej Szkoły Prawniczej w Legnicy, gdzie na 6 miesięcznych kursach przygotowywano kadry prawnicze dla komunistycznej władzy. Tak uzyskał też swoje sędziowskie szlify morderca sądowy Stefan Michnik i wielu innych. Potem wystarczyło tylko zadbać o karierę swoich dzieci i tak powstała pajęczyna, która dziś omotała system wymiaru sprawiedliwości. W najgorszej sytuacji są obywatele naszego Kraju, którzy utrzymują ten system z własnych podatków , a w zamian za to pokornie mają zginać karki, wysłuchując idiotycznych wyroków i tak samo idiotycznych uzasadnień tychże. Społeczeństwo musi tolerować wybryki sędziów, prokuratorów i nie ma prawa zadawać pytań, dlaczego zwykłego obywatela spotykają po takich samych wybrykach represje karne, a prawników nie?! Znana jest sprawa jednego z krakowskich prokuratorów, który w pijanym amoku biegał z pistoletem po krakowskim Rynku, a ukarano go przeniesieniem do....Kielc. Biedactwo, musiał dojeżdżać do pracy z Krakowa. Powszechnie znana jest sprawa warszawskiej pani prokurator, która miała bliskie kontakty z przestępcą, ba bawiła w jego towarzystwie podczas zabawy sylwestrowej, a przeciwko któremu warszawska prokuratura prowadziła śledztwo. Czy kolejny przypadek sędziego z Torunia, który był w zażyłych stosunkach z szefami światka przestępczego – czy odsunięto go od pracy w sądzie? W jego obronie wystąpiły prawnicze „ gadające łby” i sprawa nie wyszła poza sąd korporacyjny. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że takie wybryki i nie tylko takie, chronione są immunitetem. Immunitet daje poczucie bezkarności, co potwierdził niedawno Trybunał Konstytucyjny, który nie wyraził zgody na uchylenie immunitetu jednemu z byłych sędziów Trybunału, pomimo tego, że jest on podejrzewany o działania gospodarcze niezgodne z prawem. Nie można byłego sędziego nawet przesłuchać, a świadomość tego, że stoi się ponad prawem utwierdza takich ludzi w poczuciu bezkarności i sprawia, że Polska jest krajem podziałów na tych, którzy prawu nie podlegają i takich, wobec których prawo jest szybkie i bezwzględne. Przykładem bezmyślności, a może działania innego mechanizmu jest idiotyczna decyzja sądu w Łęczycy, w wyniku której skazany za gwałt przestępca nie został umieszczony w więzieniu. Wyrok i decyzja sądu o odstąpieniu od zatrzymania skazanego w więzieniu zapadł w piątek, a poniedziałek ten sam przestępca zgwałcił i zamordował kolejną swoją ofiarę. Brak wyobraźni sądu, terror organizacji praw człowieka, które przestępcy gwarantują większe prawa niż jego ofierze, czy też inne aspekty? Trudno powiedzieć, ale krytykowanie orzeczeń sądu jest niedopuszczalne, bo podważa autorytet sądów. Można być za to surowo ukaranym. W Polsce można za to bezkarnie obrażać Prezydenta – przykład pijanego żula, którego wzięły w obronę lewackie media, gdy w pijanym widzie wykrzykiwał obelgi wobec Prezydenta Kaczyńskiego jest wystarczającym przykładem. Znikoma szkodliwość społeczna czynu – brzmiało orzeczenie sądu. Co ma to wspólnego z poszanowaniem prawa? Sąd zawyrokował zgodnie z oczekiwaniami „ kamaryli” , którą ucieszył taki wybryk. Ale mnie nie, bowiem Prezydent reprezentuje mój Kraj i obrażanie jego osoby jest tożsame z obrażaniem mojego Kraju, a na to zgody nie ma. Ale jak widać, nie dla wszystkich Kraj jest ważny. Represji od sądu doświadczył znany prof.Wolniewicz. Jego historia obrazuje jak chory jest system wymiaru sprawiedliwości. Otóż prof.Wolniewicza okradziono na dworcu Centralnym w Warszawie i skradziono mu m.in. dokumenty i klucze do mieszkania. Jakież było jego zdziwienie, gdy kilka godzin później policja dostarczyła skradzione przedmioty Profesorowi. Przestępca został zatrzymany. Profesor złożył zeznania, potwierdził je w sądzie i uznał, że powiedział wszystko. Ale sąd ponownie wzywał profesora, który poirytowany tymi samymi pytaniami, a nie mogąc wnieść nic więcej ponad to, co zeznał, poinformował pisemnie sąd o odmowie dalszego uczestniczenia w rozprawie. I cóż się okazuje, sąd poczuł się obrażony i nałożył na prof.Wolniewicza grzywnę a ponadto wysłał policję w celu doprowadzenia ponad 80-letniego naukowca do sądu. Jak przestępcę, gdy tymczasem sprawa jest prosta, przeciąga się kilka lat, a przestępca nie został ukarany. Musi zmienić się w Polsce prawo do karania ludzi podczas procesu za „ obrazę sądu”. Dziś sędziowie szafują tym nadzwyczaj hojnie, nie zawsze w uzasadnionych przypadkach. Na autorytet sądu wpływu nie mają bowiem represje, ale świadomość obywatela, że w sądzie sprawy rozpatrywane są bezstronnie. A z tym bywa różnie, czego sam doświadczyłem zeznając jako świadek Sprawa miał początek w programie p.E.Jaworowicz, w którym jako autor tekstu o motelu „Krak” brałem udział. W toku dyskusji dzierżawca motelu rzucił oskarżenie, jakoby redaktor naczelny jednego z krakowskich dzienników zaproponował mu odstąpienie od pisania na temat kulisów dzierżawy motelu za znaczną kwotę pieniędzy. Poszło na antenę, cała Polska słyszała, więc prokuratura wszczęła z urzędu dochodzenie i doszło do procesu. Zeznawałem jako świadek i proszę sobie wyobrazić, jakie było moje zdumienie, gdy przedmiotem zainteresowania sądu nie był fakt, czy zarzut wymuszenia korupcyjnego padł z ust oskarżonego czy nie, ale ....w jakich okolicznościach i od kogo w moich rękach znalazł się protokół z kontroli Komisji Rewizyjnej Rady Miasta Krakowa, na podstawie którego napisałem kilka tekstów o kulisach dzierżawy motelu „Krak”. Odniosłem wrażenie, że sąd nie był bezstronnym uczestnikiem procesu, ale wyraźnie stoi po jednej stronie, a utwierdziła mnie w tym decyzja sądu o.....utajnieniu rozprawy. Sytuacja, kiedy sędziowie orzekający są wyraźnie po jednej ze stron nie poprawia autorytetu sądów, ale nie jest to wina obywateli tylko samych prawników. Sytuacja, w której sędziowie wrzeszczą na świadków, zmieniają sens zeznań, dyktując protokolantce swoją redakcję zeznania musi ulec zmianie, a takie sytuacje nie należą do rzadkości. Ale przede wszystkim musi ulec zmianie sytuacja w której skład orzekający wyraźnie staje się stroną w procesie. W żadnym szanującym prawo kraju niedopuszczalna jest sytuacja, aby sędziowie Najwyższego Trybunału byli uczestnikami publicznej dyskusji dotyczącej przedmiotu rozpatrywanej sprawy. Gdy istnieje choćby cień podejrzenia, taki sędzia wyłączny jest ze składu orzekającego. Dbałość o bezstronność sędziów jest normą w krajach rzeczywiście szanujących prawo i swoich obywateli. W Polsce, przy wątpliwej bezstronności sędziów taka sytuacja jest jak na razie wyłącznie w sferze deklaracji o uczciwości w orzekaniu.. W głośnej sprawie dotyczącej ustawy lustracyjnej przynajmniej część składu sędziowskiego Trybunału Konstytucyjnego uczestniczyła w dyskusji przed posiedzeniem Trybunału, wyrażając opinie skrajnie nieprzychylne wobec nowej ustawy, ba, porównując tę ustawę do ustaw norymberskich. Nie wiem co o takich wypowiedziach sądzić? Może w swojej naiwności sądziłem, że sędzia wyrabia sobie opinię po zapoznaniu się z przedmiotem sprawy, a nie ogłasza wcześniej poprzez media na jakie jego stanowisko mogą zainteresowani liczyć. Zresztą temu Trybunałowi , tak skrupulatnie odnoszącemu się do poszczególnych punktów ustawy udało się za jednym zamachem zlikwidować dwie ustawy lustracyjne, bowiem nie odniósł się do punktu ustawy znoszącego ustawę poprzednią. Przeoczenie, czy świadome działanie aby odciąć „ gawiedź” od informacji, jakie tak naprawdę były te „ elity”. „Gawiedź” ma płacić podatki i wara im od „ałtoryteta”
   Ale czy może być inaczej, jeśli przypomnimy sobie doniesienia mediów, które kilka lat temu ujawniły, że na liście dziekańskiej przyjętych na wydział prawa Uniwersytetu Gdańskiego znalazły się wyłącznie dzieci prawników, pomimo braku spełnienia wymogu formalnego jakim był świetnie zdany egzamin. O przyszłość tacy studenci martwić się nie muszą, bo podczas studiów mogą liczyć, że koneksje rodziców spowodują, iż te studia ukończą, a potem korporacja i tak blokuje innym studentom dostęp do zawodu, bo ten dostęp jest zagwarantowany dla „ familii”, a to także ilustruje jak chory jest system. I jak tu wierzyć, że tak wyedukowany prawnik, zdaniem posła Kalisza, kultywujący rodzinne tradycje, nagle po studiach stanie się pracowitym, kompetentnym a przede wszystkim uczciwym prawnikiem? Przecież już studia nauczyły tych „ rodzinnych prawników”, że praca jest dla frajerów a w cenie są „ dojścia” i pielęgnowanie koneksji.Bezspornym jest, że wymiar sprawiedliwości stanowi ważny instrument w budowie IV Rzeczypospolitej. Społeczeństwo z uwagą i nadzieją przygląda się propozycjom zmian w systemie sprawiedliwości licząc, że prawo będzie równe dla wszystkich i we wszystkich sądach.Ale musimy mieć świadomość tego, co od lat jest powszechnie wiadome, że środowisko prawnicze przesiąknięte jest do głębi wszelkimi patologiami PRL i III RP, zwaną także PRL Bis, takimi jak; uzależnienie od polityków i świata przestępczego, korupcja, nepotyzm, podporządkowanie struktur państwa prywatnym interesom.. Jeśli do tego przypomnimy, że większość prawników nie akceptuje ministra Ziobry, a obecny rząd traktuje jako omyłkę „ moherowej gawiedzi”, którą trzeba jak najszybciej usunąć, a jak się nie da to opluć, ośmieszyć, to widzimy, że oczekiwanie społeczeństwa na rzetelny wymiar sprawiedliwości może się wydłużyć, albo, stanie się niemożliwe. Można, bez obawy pomyłki, przewidzieć, że prawnicy będą sabotować poczynania władz w oczekiwaniu na powrót „ starej ferajny”. Minister Ziobro dobrze o tym wie i dał wyraźnie do zrozumienia podczas wywiadu w telewizji 24.04.br.,że należy pracowników wymiaru sprawiedliwości przymusić do rzetelnej pracy a sędziów do uczciwego osądzania spraw. Poczynania władz budzą nadzieję, ale tkwi we mnie przekonanie, że aby uzdrowić wymiar sprawiedliwości należy zacząć od wywalenia na zbity pysk wielu pracowników. A może skorzystać z doświadczeń amerykańskich i odebrać możliwość nadawania nominacji prokuratorskich i sędziowskich rządzącym, odciąć wymiar sprawiedliwości od polityki, od centralnego sterowania nominacjami. Można pomyśleć o obsadzaniu kierowniczych stanowisk prokuratorów i sędziów wszystkich szczebli w wyborach bezpośrednich przez mieszkańców. Wtedy szef prokuratury czy sądu nie odpowiadałby przed ministrem czy partią polityczną, ale realizować musiałby ściśle literę prawa bez oglądania się na partyjne interesy rządzących i z tego byłby rozliczany. Ich skuteczność oceniana byłaby poprzez skuteczność pracy podległych im jednostek. Dochodzenia prokuratorskie czy sprawy sądowe uzyskałyby większą jawność, bo ta z kolei może zdecydować o wyborze na kolejną kadencję. Czas, by wreszcie rzeczywiści pracodawcy, czyli podatnicy uzyskali odzyskali należne sobie prawa. Jest to konieczne, bowiem Sejm i Senat opanowane są przez interesy partyjne, i o wyborcach zapomina się następnego dnia po elekcji.
   
   
   
   

ODPOWIEDZ



Wydawca portalu HOTNEWS.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści  zamieszczane przez użytkowników tejże strony. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.



Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę