Dodawanie komentarza

Do tematu: PRZEPOWIEDNIE a CZASY OBECNE

Komentarze do artykułu: O zdradzie Polaków przez Aliantów

POKAŻ WSZYSTKIE WĄTKI

PRZEPOWIEDNIE a CZASY OBECNE

~ŚW. ANDRZEJ BOBOLA

2009-05-19 22:48:35

Pierwsze i najzaszczytniejsze miejsce wśród naszych proroków narodowych zajmuje bezsprzecznie św. Andrzej Bobola. Urodzony w 1592 r. w województwie sandomierskim, wstąpił w 1613 r. do zakonu Ojców Jezuitów po czym wyświęcony na kapłana sprawował z górą 30 lat swój zaszczytny urząd kapłańsko-kaznodziejski zwłaszcza w pozyskiwaniu innowierców — schizmatyków do kościoła katolickiego. Wreszcie dnia 16 maja 1657 r. został w okrutny sposób zamordowany przez kozaków w Janowie Poleskim.
   
   Od tego czasu blisko trzy wieki przeszły, aż nareszcie dnia 17 kwietnia 1938 r. zostaje policzony w poczet Świętych i ogłoszony patronem polski.
   
   Sława zaś św. Andrzeja Boboli dlatego tak szybko rozeszła się po całym świecie, gdyż on przepowiedział nie tylko swoją kanonizację i chwałę jaką kiedyś będzie otrzymywał w Polsce, ale przede wszystkim przepowiedział zmartwychwstanie i odrodzenie nowej Polski.
   
   Działo się to w roku 1819 w Wilnie a więc już 150 lat po jego męczeńskiej śmierci.
   
   O. Alojzy Korzeniewski, dominikanin, siedział w maleńkiej swej celce wileńskiego klasztoru rozważając ze łzami w oczach smutną dolę swej nieszczęśliwej ojczyzny, kończąc ostatni dziesiątek tajemnic bolesnej cząstki różańca św. Skończywszy swą modlitwę w której jedynie szukał ukojenia w swych cierpieniach duchowych, wstał, — otworzył wąskie okienko swej ubogiej celki i wzniósłszy swe łzawe oczy do nieba, takimi słowy zwrócił się do błogosławionego Andrzeja Boboli, do którego żywił szczególne nabożeństwo:
   
   Męczenniku z Janowa! wszakże już tyle razy przepowiedziałeś nam bliskie zmartwychwstanie ojczyzny naszej. Czyżby jeszcze nie był nadszedł czas, by niebo wysłuchało modły Twoje i przepowiednie Twe się ziściły?
   
   Wiesz lepiej ode mnie, z jaką nienawiścią schizmatycy przesiadują naszą św. wiarę i jak starają się kraj nasz kochany. Ojczyznę twoją do schizmy popchnąć. Ach, św. Męczenniku... Patronie nasz, czy nie dosyć tej chłosty, tegoż upalenia? Wyjednaj dla biednych Polaków litość u miłosiernego Boga. Niech Polska stanie się znowu jednym królestwem prawowiernym i Bogu podległym.
   
   I utrapiony dominikanin westchnął, zamyślił się, zamknął okno i złożył do spoczynku, by zapomnieć o twardej rzeczywistości. W tym nagle, w maleńkiej samotnej celi zakonnika zajaśniało dziwne światło i jakaś wspaniała postać stanęła w jej środku.
   
   Otóż jestem. Ojcze Korzeniewski! Jestem ten, którego przyczyny wzywałeś.
   
   Otwórz okno jeszcze raz i popatrz i zobaczysz rzeczy, które nigdy dotąd nie widziałeś.
   
   Choć przerażony ale posłuszny dominikanin spełnia wolę błog. Andrzeja Boboli. Drżącą od lęku i wzruszenia dłonią otwiera okno i jakież było jego zdziwienie. Znikł ogród klasztorny, znikł mur go otaczający a miejsce jego zajęła rozległa równina, przecudny krajobraz.
   
   Płaszczyzna która się przed tobą roztacza, mówił dalej niebieski posłaniec — to ziemia Pińska, ta sama, na ..której ..Bóg ..mi ..pozwolił ..krew ..przelać ..za ..miłość Chrystusa. Lecz przyjrzyj się bliżej a dowiesz się o tym coś tak bardzo pragnął widzieć.
   
   I wyjrzał Ojciec Korzeniewski po raz drugi przez okienko swej celki i w tej chwili cała równina była zaludniona. Toczyła się tam krwawa, zaciekła bitwa. Nieprzeliczone szeregi Moskali, Niemców, Francuzów, Anglików i innych narodowości uderzyły na siebie wzajemnie. Niebo płonęło od pożarnej łuny. Surowy nieznośny cuch krwi przyprawiał o mdłości przerażonego widza.
   
   Dominikanin odwrócił wzrok ze wstrętem i zgrozą.
   
   Wtedy Męczennik Towarzystwa Jezusowego stał niewzruszony w pośrodku celi i łagodnym a przekonywującym tonem objaśniał to widzenie:
   
   Kiedy ludzkość doczeka się takiej wojny — tu wskazał na pole bitwy — to za przywróceniem pokoju nastąpi wskrzeszenię Polski a ja (Andrzej B obola) uznany zostanę głównym jej patronem.
   
   Ksiądz Korzeniewski, zaledwie mógł oczom i uszom swym wierzyć, co widział i słyszał. Unosząc się niebiańską radością nad tym wszystkim, prosił św. Andrzeja o jakiś znak ziemskiej pewności, że to nie sen, nie złudzenie ale rzeczywistość.
   
   Na to odpowiedział św. Andrzej:
   
   Ja ci to mówię, ja Andrzej, o prawdzie tego cię zapewniam. Widzenie twoje jest rzeczywiste i nie zawodne a wszystko to się spełni, co do joty. Więc już bez troski udaj się na spoczynek. Żeby ci jednak i znak upragniony zostawić, żeś istotnie widział i słyszał to wszystko, zostawiam ci ślad dłoni mojej na tym stole.
   
   To mówiąc, położył rękę na stole dominikanina i zniknął.
   
   Ochłonąwszy z pierwszego wrażenia jakie na nim zrobiło ukazanie się św. męczennika, ks. Korzeniewski zbliżył się do stołu i zobaczył wyraźny odcisk świętej dłoni na stole. Następnego zaś dnia zawołał wszystkich ojców i braci klasztoru, którzy widzieli i poświadczyli znamię zostawione przez św. Andrzeja Bobolę.
   
   Jedno proroctwo św. Andrzeja się już spełniło, gdy dwa lata temu został Świętym ogłoszony i uznany za patrona całej Polski. Nie wiadomo tylko czy proroctwa te odnoszą się do poprzedniej wolnej Polski czy też do przyszłej, której odrodzenia i zmartwychwstania znowu oczekujemy. Jeżeli jednak Polska miała zmartwychwstać to nie po to, by znowu zginąć. A więc możemy z całą pewnością wierzyć i ufać, że Polska za wstawiennictwem św. Andrzeja, patrona swego, powstanie znowu do życia, by już więcej nie zginąć. Wszak św. Andrzej Bobola i nadal będzie się wstawiał za nami do Boga, Ojca naszego.
   
   
   http://taw1.republika.pl/niebianski.html

ODPOWIEDZ



Wydawca portalu HOTNEWS.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści  zamieszczane przez użytkowników tejże strony. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.



Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę