Dodawanie komentarza

Do tematu: samson te-rape-uta

Komentarze do artykułu: Andrzej S. wspierał pedofilów na świecie?

POKAŻ WSZYSTKIE WĄTKI

samson te-rape-uta

~MF

2007-01-14 16:06:03

SAMSON TE-RAPE-UTA
   
   Andrzej Samson (ksywa „AS”.)
   
   No nie! „Jestem ofiarą”!?! Nic nie zrozumiał, nic nie dotarło. Żadnej refleksji, żadnego zainteresowania losem własnych ofiar. Ofiar bezbronnych. Nadal gada o sobie jak o epicentrum wszechświata i kuźni eksperymentów (chyba ekskrementów) naukowych. Narcystycznie, tonem człowieka, który „wie” i nie należy z tym dyskutować. Podmiotem zawsze jest on, rzesza małych i dużych pacjentów jest traktowana przedmiotowo, drugoplanowo i instrumentalnie. Ch.. z nimi! Ja, ja, ja! Dowodzi to prawdziwych celów jego działalności. W zawodzie, który, zdawałoby się, wymaga szczególnego oddania innym. Z definicji, z dekalogu czy jak kto woli moralnego imperatywu. Wszak właził z butami w cudze życie, w sfery intymne. Bywał przewodnikiem i spowiednikiem.
   Niestety, wśród „elit” ma nadal wyznawców i obrońców (głównie płci odmiennej) Ale o tym potem.
   
   Ofiarą? Na sytuację, w jakiej się nasz AS znalazł, zapracował czterema łapami (i nie powiem, czym jeszcze).
   Bredzi coś o „prominentach”, „elicie”, „intelekcie”. I wiecie co? On w to naprawdę wierzy. Wierzy, że należał do (przepraszam za wyrażenie) elity. Wierzy w swoje bliżej nieokreślone przewagi intelektualne, w wartość naukową swoich psychol’pikników, grupensesji i
   te-rapidów. Wierzy, że był kapłanem psychol’nauki i za to cierpi.
   „… bo ja jestem superwizorem krajowym i cofałem im np. licencję, bo się nie nadają do zawodu” Tak myślał (i nadal myśli) o sobie.
   „Pił, bo z alkoholizmu mógłby go wyleczyć tylko ktoś tej klasy, co on. W Polsce takiego nie było.” No brawo. Takie rozumowanie. Jedyny biegły, który mógłby orzec, czy Andrzej Samson był pedofilem jest Andrzej Samson.
   
   Na jakież to salony chodził? Jakimż to elitom imponował? Telewizorni? Tej co robi wydarzenie kulturalne z tego, że Michał Wiśniewski przefarbował się na zielono, a Doda zrobiła loda. Dupom z TV salonów? Tym samym, co zamawiają portrety u Hani Bakuły a potem na rautach fundowanych z pieniędzy podatników tokują o ich „głębi psychologicznej”. (Głębia nie pochodzi od głąba.) Ale tego nie wyczytały w pismach kobiecych. (Tych z górnej półki oczywiście.) Tym, którym kanony poprawności politycznej wyznacza Kazia Szczuka i jakaś Jaruga? Tym, co robią make-up w Paryżu a lifting w zagubionych prywatnych klinikach w Alpach? Tym, co hodują białe pudle z czerwoną obróżką i noszą w torebkach czarne wibratory (też z czerwoną obróżką). Oczywiście posiadają też sławną „miskę szklanych kulek” To je wprowadza w krąg wtajemniczonych. A potem żebrzą o płacenie abonamentu, uderzając w patriotyczno-obywatelskie nuty. Skądś trzeba na to wszystko brać.
   Wyzwolonym, nowoczesnym kobietom, które karmienie dzieci oddały mamką, wychowanie nianiom a problemy dorastania psychol’ogom. Co do chirurgów plastycznych chodzą prywatnie, do pediatry na ubezpieczalnię. A potem zapraszały ASa (bo taki „trynd” i moda) co by uczył Polki zajmować się dziećmi. I uświadamiał, że wychowanie jest zbyt poważną sprawą, aby je pozostawić rodzicom i szkole. „Rodzice za głupi, szkoła zbyt mało przyjazna dzieciom.” Najlepiej przyprowadzić do „doświadczonego” terapeuty, „zrewanżować się na parapecie” i zamknąć drzwi z drugiej strony. Wszak obecność laika (ch…, że rodzic) może zablokować „…w obrębie rozwoju ekstrawertywnego i intrawertywnego przestrzeń traumatycznych doświadczeń i zniekształca wartościowanie komplementarne”. „… doprowadzi do transgresji empatii i odpowiedzialności za autoagresję i autorelaksację wymiennie, acz nieuchronnie.” Tak to się teraz nazywa. Więc naumiane, pełne wiary w kompetencje swojego guru, złożone (jak scyzoryk) „troskliwe” matki prowadzą za rączkę pociechy. AS też lubił za rączkę. Nie zaglądać, bo się nie uda! Jako niezłożony (pisownia nieprzypadkowa) ciemniak, mówię - Tfu!
   Jak by mnie kto nazwał „elitą”, walę z grzywy bez orientu.
   
   A! Bando psychol’omądrali, terapeutów wszelkiej maści, zaklinaczy i odczyniaczy XXI wieku! Nawiedzonych inżynierów dusz. Nieślubne wnuki Freuda w linii bocznej z pogańskim ołtarzem na amerykańskich uniwersytetach. Doświadczone, dwudziestoparoletnie psychol’ożki (psycholożki są doświadczone już okresie prenatalnym) co zamiast do psychologa poszły na psychologię. Brońcie Asa, brońcie, przecież to wasz grajdołek. Przecież jego wpadka demaskuje was i wasze kompetencje. Taki spojrzy ci w oczy i już zna wszystkie twoje tajemnice. Duszę masz przenicowaną. A dziwnym trafem zjedli z Asem beczkę soli, robili w jednym fachu (choć podobno psycholog i leśnik – to ch… - nie rzemieślnik). Teraz twierdzą, że skąd mogli wiedzieć. Przecież nie zaglądali mu do gabinetu (brzmi jak do alkowy). A! Mistrzowie świata, nieznanej konkurencji. „Specjaliście więcej wolno.” Co on jest, k…, namaszczony? Do innego Boga się modli? Dla dobra nauki może nawet wsadzać palec w pupę? No proszę – już się dziecko nie moczy!
   Tak, tak, różne Woydyłło, Santorskie, Eichelbergery (ten to dopiero ulubieniec pań – jak drzewiej Adam Zwierz) i pomniejsi (przepraszam – mniej medialni). Było mnie, niezłożonego ciemniaka, spytać. Zawsze wiedziałem, że to hochsztapler, cyrulik psychologii i najzwyczajniej ciemny typek. Co wybrał fach niekonkretny, żeby łatwiej móc się ślizgać i zgrywać humanistę. W zawodzie bardziej politechnicznym dawno by było – noga, dupa, brama!
   Brońcie, bo a nuż ktoś przejrzy na oczy, zacznie węszyć. Ilu kumpli Asa po „wpadce” w popłochu wywoziło kolekcje damskich ciuszków przezornie dalej niż do śmietnika. Ilu z łzami w oczach czyściło dyski. Ilu tam wśród was jeszcze drobnych świntuszków, popapranych świrów i poważnych przestępców? Ja, ciemniak, mówię – więcej niż konfidentów wśród biskupów. I podobnie jak z episkopatem wiecznie się nie da przyklepywać bąka pod kołdrą. Podobna solidarność środowiskowa. Jest, jest jeszcze paru, bardzo prominentnych i medialnych. Jeszcze się doczekają „dzikiej lustracji”.
   
   Nie ma zawodu – terapeuta. Są tylko uzurpatorzy. Więksi lub mniejsi. Częściej ci drudzy. W „wiodącej w nauce psychologii Ameryce” tysiące robią płatne, parotygodniowe kursy, po których otwierają „gabinety” jako psychoterapeuci. No jeszcze mała inwestycja – kozetka. Czasem wypchany, czarny kruk – sam widziałem. Kursy, jak na prawo jazdy, gorzej, na prawo jazdy kończą się egzaminem, te nie. I wio! „Masz jakiś problem?” „Chcesz o tym porozmawiać?” „Zwierz się!”
   Każdemu udowodnią wszystko. Najczęściej, że „pacjent” nic nie winien. To ONI! Klient płaci, to wymaga. Może nawet hipnozą wrócić do życia płodowego. Nie chwali się tylko „wybudzonej”, że podczas seansu trzymał jej rękę w majtkach. Ileż to już było wpadek.
   W Kanadzie kobieta poddana hipnozie dowiedziała się, że we wczesnym dzieciństwie wykorzystywał ją ojciec. Zerwała z nim wszelkie kontakty. Później okazało się, że jej ojciec żył na drugiej półkuli. Poznał ją w dorosłym wieku. Panna Fengszuja po amerykańsku. Najpierw naiwnie szła na terapię jak w dym (z braku innych problemów), potem dopominała się astronomicznego odszkodowania za zerwane życie rodzinne. Wniosków nikt nie wyciąga. Że to magia, tere-fere-kuku, nie zdobycze współczesnej nauki. A w Polsce, jak zwykle, kupuje się bezkrytycznie wszystkie „nowinki” z Zachodu. W momencie, w którym „awangarda” się rakiem z tego wycofuje.
   Znam osobiście przypadek przychodni (przepraszam za słowo) terapeutycznej (tak stoi na szyldzie) fundowanej przez ZOZ, którą zawiaduje Pani magister. Pani mgr uzbrojona w pieczątki i magiczne mgr bawi się w doktora, leczy również zaocznie nieznane osoby na odległość (jak Kaszpirowski). Uprawia jasnowidzenie, co refunduje kasa chorych. Jej zaświadczenia honorują sądy, jakby to były ekspertyzy biegłego. Zgadnijcie, w jakiej to specjalności pani kierownik dorobiła się groźnie brzmiącego mgr? Mgr technologii drewna. Usuwa stresy i traumy (ach jak ja kocham to słowo) jak korniki, jak szrotówka kasztanowcowiaczka. Z dumą podkreśla, że ukończyła specjalistyczny kurs w Stanach Zjednoczonych. Nie dajcie się nabrać, taki o jakim wspominałem wyżej. (A taki piękny był, amerkansky…) To się dzieje w śródmieściu Warszawy.
   Psychol’terapeuci korzystając z braku regulacji prawnej, osłaniani zmową środowiskową bezkarnie szkodzą pacjentom. Robią budyń z mózgów. W duszach brodzą jak w błocie. Prowadzą działalność szkodliwą społecznie a często jawnie przestępczą.
   Tfu!
   
   „Obserwuję destabilizację pierwotnej harmonii somatycznej. … w świadomym kontakcie z symbolami nieświadomości, jako jednostka przeżywam rozdzierający proces wewnętrznej dezintegracji pozytywnej. Wyodrębnienie ego z własnej tożsamości fasadowo-popędowej sprawia, że impuls mentalnego niedowładu własnej frontalnej percepcji niedoskonałości...”
   Z książki napisanej przez „doświadczonego” psychologa. (nazwisko z litości przemilczę) Napisze ci taki stek bełkotu, nowomowy i pseudofachowej paplaniny. I to daje prawo żeby posunąć się „o krok dalej” w stosunku do autystycznego dziecka.
   
   „Moje dziecko mnie nie słucha.”, „Co zrobić, gdy twoje dziecko zachowuje się dziwnie, niepokojąco, nietypowo?”, „Co zrobić by nasze dzieci miały udane życie?” (Ta ostatnia razem z Eichelbergerem. Tak, tak , z tym co już mamy pierwsze jaskółki) Machnął takie książeczki. Jak to co? Wiadomo! Do psychoterapeuty. Tam będzie musiał słuchać i życie mu się poprawi. („Choć do dziadzi – dziadzia ci ogóra wsadzi” – ordynarne [?!], wszak AS był zawsze ordynusem i arogantem.)
   Ludzie Mili! Matki Polki! Bo w telewizji mówili? Trzeba iść po radę do doświadczonej babci (tej w moherowym berecie). Do ciotek – nie ciot. Nie szukać cudownych recept u „postępowych” liberałów z kółkiem w nosie. Za duże pieniądze zresztą. Bo AS słynął z tego że tani nie był. Po to w końcu pojawiał się w tele-mele częściej niż prognoza pogody. Darmo dziecku nie zawiązał nawet sznurowadła. (No – zmieniał pieluchy – to lubił.)
   Kasa w tej przykrej historii - pominięty element. Mówi się, że wyrok za surowy. Rzecz szczególnie obrzydliwa. Cały czas kazał sobie słono za to płacić. Nie znalazł się żaden paragraf za czerpanie (wyłudzanie) korzyści materialnych z przestępczego procederu. Nie mówi się o choćby symbolicznym zadośćuczynieniu finansowym ofiarom. Zrobimy na Asa ściepę, jako podatnicy. Pacjenci również.
   10 lat - zakaz wykonywania zawodu. Jak to? Co? Dokona w pierdlu cudownej autoterapii? Przez wsteczną projekcję? Przez „zabawy relaksacyjne” z niepokornym, więdnącym siurkiem? Facet, który nie poradził sobie z własnym alkoholizmem, nikotynizmem i pedofilią. Uczniowie wyleczą mistrza (na pryczy, nie kozetce)? Ma prowadzić w przyszłości terapię. No tak, to doda pikanterii. Znajdzie wyznawców i zrozumienie. Ale co ja laik o tym wiem? Tfu!
   
   Jechał z Samsonem. Już tam więźniowie zapewnią mu terapię – konwencjonalną i nowatorską. Zapewnią mu „udane życie”. „Pionierowi polskiej psychoterapii” się należy. Chodzi o pacjentów. Czytelniczki wydawnictw spod znaku „Santorski & CO”. „Jedna minuta dla samej siebie” (vademecum onanisty?) Ciekawe, że tego typu popularnonaukowe broszury (jak pismo popularnonaukowe „Wróżka”) są zawsze adresowane do kobiet. Kasa?!
   Chodzi o bezmyślną kozetkomanię. „Samsonowszczyznę”, zaraźliwą w „kręgach” jak „michnikowszczyzna”, co tak ładnie wykazał Rafał Ziemkiewicz.
   Kubeł na głowie nauczyciela, rozbieranie koleżanki, studniówki w Sheratonie do pokłosie szkoły przyjaznej uczniom wg koncepcji samsonowszczyzny. Bazgrze - dysgrafik, dyktand nie pisze – dyslektyk, słupków nie odrabia – dyskalkulik. Rozrabiaka – ADHD. A wkuwać tabliczkę mnożenia i uczyć kaligrafii. Pasa i oślą ławkę. Na leczenie epidemii próchnicy zębów u dzieci forsy nie ma. (To takie banalne i zacofane.) Na podejrzane gabinety (teraz już przychodnie) terapii i fobii wszelakich – jest. (Bo to trendy, cool i jazzy.) Kozetka – szklana kula, co za różnica. Entourage się zmienia na XXI-wieczny. Era Wodnika. Siedzą tam już nie wnuki Freuda ale kundle z ostatniego miotu psa Pawłowa. Tatuś się z nią brzydko bawił, teraz z zemsty „pomaga” młodzieży.
   A elita łańcuszkiem Aronsona (a może wręcz łańcuszkiem św. Antoniego) idzie za dzwonkiem jak owce, jak cielęciny.
   
   AS powie, że nie ma szansy na replikę. Bardzo dobrze. Koniec. Niech poczuje jak to jest. Przez kilkadziesiąt lat trąbił swoje „nowe metody” jako prawdy objawione. Jedynie słuszne jak linia partii. Opozycji nie było. Obrońców 3L (liberalno-lewicowo-libertyńskich) nadal mu nie brak.
   
   Ponoć wszystkie te „obciążające go”, znalezione materiały służyły do napisania nowej książki. Roboczy tytuł – „Manowce miłości”. Tak się bronił. Równie dobrze mógłbym powiedzieć – „Ten trup w szafie – panie władzo – bo ja właśnie piszę kryminał.”
   Oto poprawne politycznie (zatwierdzone w Brukseli) oblicze miłości. Proponuję - „Manowce”. Koniec, kropka. Trzeba zwięźle, choć będzie sporo czasu na ten wiekopomny podręcznik.
   Szkoda, że prokuratura odebrała „pomoce naukowe”. Tfu!
   
   Teraz, gdy zapadł wyrok (choć, jak wielu powtarza z nadzieją, nieprawomocny) czytam wypowiedzi, że negatywnym skutkiem „sprawy Samsona” jest spadek zaufania do środowiska. Zabieranie dzieci z gabinetów. Ależ to skutek pozytywny. I nie „sprawy” a skandalu, afery.
   
   Ergo. J… pies twoje ego. Libido takoż.
   
   Niezgodny z normami Unii Europejskiej
   

ODPOWIEDZ



Wydawca portalu HOTNEWS.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści  zamieszczane przez użytkowników tejże strony. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.



Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę