Abstrahując od tego, czy Stan Tymiński powinien zostać prezydentem, czy nie, ma prawo startować w wyborach i ma prawo uważać, że jego racje są najwłaściwsze. Na tym polega demokracja. Wszyscy opluwający go, dyskwalifikujący z założenia, za podstawowy przedstawiają argument nieznajomości przez Tymińskiego rzeczywistości polskiej i polskiej sceny politycznej. Fakt, jego wiedza i doświadczenia pochodzą z innej części świata. Za to doświadczenia innych kandydatów są związane z rzeczywistością polską. I co nam to daje – pewność, że inni kandydaci od razu będą umieli wejść w świat zależności, powiązań, powikłań i niewypowiedzianych oczywistości, dając nam nadzieję, że twarze jawiące się w polityce, administracji, biznesie, w mediach będą się zmieniać powoli, aż każdy zawodnik zdąży przekazać trzymaną przez siebie publiczną pałeczkę wybranemu przez siebie następcy. I co – Polska upadłaby w sytuacji gdyby Stan Tymiński został prezydentem? Raczej on nauczyłby się nim szybko być. Wszystkich dyskwalifikujących z założenia kandydata Stana Tymińskiego na urząd Prezydenta Polski bez oceny jego poglądów i wiedzy, w tym Donalda Tuska i Tomasza Lisa, uznaję za lekko mówiąc ludzi bez wyobraźni. Obecność Stana Tymińskiego na forum politycznym dla mnie osobiście jest gwarancją demokracji i wolnej konkurencji.