to budują gazociąg na dnie bałtyku i mają nas w D...pie ! to tak jakoś przypomina libentropa i mołotowa energetycznego..., a redaktorki z mediów zapowiadały że unia to taki euraland że wszyscy o wszystkich dbają ! a tu się okazuje że na odwrót..., na dodatek niemce to zablokowały rynek pracy dla Polaków..., ale unia chyba unia ale krajów szwindlarskich...

zasadę Kalego. Mnie ukraść - zły uczynek! Ja ukradnę - dobry uczynek! Wczoraj czy przedwczoraj pisałeś że nasi na siłę weszli do Unii a powinni wywalczyć sobie lepsze warunki, dodatkowe okresy przejściowe i nie wpłacenie kasy do budżetu UE przez jakiś czas i to byłoby dobre. Ale jak Niemcy wywalczyli sobie dodatkowe warunki to zaraz, a fe!!! Jak oni mogli!!! To nie humanitarne z ich strony. Według twego rozumowania nam się należ im nie, bo są już bogaci. Co do rurociągu to zerknij sobie na zasady na jakich działa UE. Akurat zasoby energetyczne są indywidualną sprawą każdego państwa. Nikt nam nie zabrania budować własnego gazociągu choćby i do Chin. Kiedy wreszcie nauczymy się że każdy dba najpierw o własny tyłek? Czas przestać uważać że się nam coś należy. A zacząć na to pracować. A żeby było zabawniej to i tak z całej UE, to w Niemczech pracuje najwięcej Polaków. Mają własne firmy, i robią legalnie, albo szybko biegają i robią na czarno. Całe regiony przy graniczne to jedna-dwie osoby w rodzinie robiące za Odrą(lub Nysą). Problemem jest być może to że bardzo wielu z nich pobiera u nas zasiłki dla bezrobotnych czy zapomogi socjalne. Robiłem o tym artykuł w wakacje. No ale nikt go u nas nie chciał kupić i wydrukować. Nie potrafię czasem zrozumieć Polaków. Przykładowo: Pan N z Kostrzynia robi w Berlinie na budowie. Tygodniówka to 408Euro(dobra fucha 8 euro za godzinę, najczęściej mają 5-6Euro), jeżeli chce pracować w soboty to 448euro. Przeliczając ówczesny kurs(średnio 3,8zł)daje to 1550 lub 1700zł tygodniowo. 6200-6800zł miesięcznie. Pan N robi tygodniowe zakupy w Kostrzyniu bo jest dużo taniej. Śpi na budowie, więc jego koszt utrzymani to ok.50 euro tygodniowo wydane na jedzenie i papierosy w Polsce. O raz czasem najtańsze piwo z Lidla. I raz w tygodniu dojazd z Berlina do Kostrzyna i powrót – 129km w jedną stroną jadąc skrótem na Seelow(w Seelow jest duże centrum handlowe czasem więc warto wpaść na wyprzedaże). Pomimo takich zarobków, pan N, jeden dzień w miesiącu zrywa się o 4 rano i pędzi 130km do Kostrzyna by o ósmej rano być jednym z pierwszych w kolejce po zasiłek. Pobiera swoje prawe 500zł „kuroniówki” i znowu na złamanie karku zasuwa do Berlina by ok. 11-11.30 zjawić się w pracy. Czasem kolegom udaję się ukryć jego nieobecność i nie traci nic, a czasem brygadzista odlicza mu 4 godziny z dniówki. Każda kuroniówka to przyjęcie dla pozostałych 11 osób pracujących z panem N. 2 litrowe wódki z Lidla i zakąska. Takich bali jest w brygadzie 3. Bo i trzy osoby są na zasiłku. Tyle zachodu dla kilkuset złotych. W dodatku są rodziny dla których te 500zł to szczyt marzeń. A ci biorą bo się należy, zarabiając10 razy tyle, i przepijają. Czy ten kraj jest normalny?

Zaskakująca jest Twoja końcowa refleksja i to akurat w odniesieniu do tego co napisałeś. Czy pozbawić ludzi zasiłków nie dając nic w zamian? Jak myślisz, ilu Polaków tak postępuje? Wydają lub wydadzą potem pieniądze w Polsce a więc nie jest tak zle. Może dla niektórych jest to jedyna możliwość zdobycia jakiegoś kapitału na otwarcie tutaj firmy. W Polsce nie wspierało się małych prywatnych firm skazując na wyniszczenie...na przekór głoszonym deklaracjom. Zainteresuj się organizacjami pozarządowymi i skalę marnowanych tam pieniędzy. Nawet na przepływie informacji zarabiają pośrednicy np. w sprawie unijnych dotacji- wielu na to nie stać. Zapomniałeś jeszcze tylko dodać jak zazwyczaj , że wszystkiemu winni księża i Kościół. :)