Dodawanie komentarza

Do tematu: Czy będzie "nocna zmiana II"?

Komentarze do artykułu: To był blef?

POKAŻ WSZYSTKIE WĄTKI

Czy będzie "nocna zmiana II"?

~ROSOMAK_Navy SEAL

2006-10-02 06:34:32

Czy będzie nocna zmiana II?
   Istotą ostatnich wydarzeń nie jest odejście Leppera z rządu, lecz jego przystąpienie do obozu wrogów Kaczyńskich. Obozu porzucającego właśnie wszelkie maski, szykującego się na coś w rodzaju powtórki z 4 czerwca 1992 roku.
   Ten program Polsatu zapadł w pamięć. Było niemal jak kiedyś. Tomasz Lis ciepło odpytywał Donalda Tuska, a lider PO z łezką w oku przyznawał, że owszem - przypomina mu się rok 1992 i że teraz też trzeba podjąć podobną akcję. Już po audycji, tak jak 14 lat temu, Lech Wałęsa natychmiast zadeklarował wsparcie. I nawet teza jest ta sama: pójdą razem, w imię demokracji, choćby z diabłem, w celu obalenia tej władzy.Koalicja przeciwko Kaczyńskim
   Ta koalicja właśnie się ukonstytuowała. Nie ma już większych różnic wewnętrznych, nie ma wroga poza Kaczyńskimi. Ucywilizowany Andrzej Lepper, brzydzący się już radykalizmem, jak przed laty Wałęsa, zmienia front i staje ramię w ramię z od dawna cywilizowanymi Tuskiem, Rokitą, Szmajdzińskim i Onyszkiewiczem. Liczą więc swoje siły.A więc po pierwsze ta część mediów, które wiedzą, o co idzie gra, i nie cofną się przed niczym. W których tendencyjny dobór tematów i złośliwy komentarz, do czego mają prawo, już nie wystarcza. Sięga się więc po zwykłe kłamstwa i manipulacje. Mimo obrzydzenia lustracją, współczucia dla księdza Czajkowskiego rzucą na wizji pseudonim donosiciela, rzekomo osoby bliskiej Kaczyńskim - i... dalej będą bredzili o brutalnych metodach prezesa PiS.
   Po drugie, te elementy państwa, które schowane za parawanem konstytucjonalizmu autoryzują lub zrobią wszystko, by dokopać Kaczyńskim. Na przykład orzekną, jak ostatnio Trybunał Konstytucyjny, że badanie przeszłości zbyt szeroko (sic!) jest niezgodne z ustawą zasadniczą, a zadawać pytania to poseł w komisji śledczej może tylko wtedy, jeśli wcześniej udowodni, iż pytany jest przestępcą.
   Po trzecie, rozmaite odłamy służb specjalnych, które lubią podśmiewać się z Macierewicza, ale które poirytował i rozwścieczył fakt, iż ten wiceminister obrony naprawdę dobrał się do tyłka wojskowym służbom specjalnym. Które liczą straty, jakie im i gangsterom przyniosło ukrócenie w Ministerstwie Finansów tak zyskownego procederu dowolnego przyznawania ulg mafijnym firmom. Które dziwią się, że tak pięknie zmontowana esbecka operacja wobec Gilowskiej nie działa na Kaczyńskiego, który ponownie bierze ją na pokład. Po czwarte wreszcie, kasty i korporacje utuczone doskonale na przywilejach klasowych - bo inaczej tego nie można nazwać – otrzymanych w III RP. Wiedzą doskonale, że liberałowie, jak przejmą władzę, będą cięli - ale zasiłki pogrzebowe. Zasadę, że adwokatem może zostać tylko syn adwokata, a notariuszem kuzynka cioci, utrzymają. Skąd ta pewność? No przecież utrzymywali ten stan przez lata. To rzekomi socjaliści, ludzie PiS, wydali wojnę tym kastom.Zjednoczeni przeciwnicy Kaczyńskich są silni. Wręcz potężni. Z determinacją będą zmierzali do wypędzenia rządu, próbującego dokonać zbyt głębokiego przewartościowania, sięgającego bezczelnie swymi reformami do grup trzymających władzę, do służb specjalnych i mediów, a nieograniczającego się do wprowadzenia gimnazjów czy kas chorych. O tak, problemami zwykłych ludzi prawica może się zajmować. Ale nie problemami służb specjalnych, telewizji, polityki zagranicznej - i bynajmniej nie dlatego, żeby były mało interesujące czy nieważne. One po prostu są zawarowane dla innych.
   Atuty premiera
   Ale Jarosław Kaczyński nie chce i nie może grać według tych reguł. Nie może być Jerzym Buzkiem. Bezczelnie uważa, że ma takie sama prawa jak poprzednicy. Nie rozumie tyle razy powielanego komunikatu: współrządzenie przez prezydenta Kwaśniewskiego i premiera Millera, obu z SLD, było wynikiem normalnego demokratycznego wyboru. Jednoczesne zaś pełnienie funkcji przez prezydenta Kaczyńskiego i premiera Kaczyńskiego, obu z PiS, jest dowodem na faszyzację kraju i postępującą dyktaturę. Nie rozumie, że pozwala mu się mówić o IV RP, ale zabrania tykania reguł III RP. Nie boi się silnych powiązań części układu z lewicowymi mediami i elitami Zachodu, zdolnymi w każdej chwili podpisać podsunięty protest, list czy inny najbardziej nieprawdziwy komunikat.O nie. Jarosław i Lech Kaczyńscy naprawdę robią wszystko, by zdenerwować układ. Oni też zapamiętali lekcje 1992 roku. Wiedzą, że nie ma przebacz. Widzą nierówność reguł. Czują tę nienawiść. Wiedzą, że sprawy zaszły za daleko, by można mówić o jakimkolwiek kompromisie. Że naruszono zbyt potężne interesy, a druga strona ma za dużo do stracenia. Wiedzą też, że mają sporo atutów.Po pierwsze, prezydenturę. Potwierdzają się analizy Jarosława Kaczyńskiego sprzed roku: każdą cenę warto było zapłacić za Pałac Prezydencki. Bo choć głowa państwa niewiele w Polsce może robić sama z siebie, to ma ogromne możliwości blokujące. Nic naprawdę ważnego nie da się w Polsce zrobić wbrew prezydentowi. Nie da się przejąć kontroli nad TVP, nie da się zmienić ustawy o CBA czy przywrócić WSI. Można kuglować kadrami wewnątrz administracji, ale instytucji nie da się naruszyć. Koalicja - nazwijmy ją symbolicznie - 4 czerwca, doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Gdyby nie to, tego rządu nie byłoby już dawno.
   Po drugie, nie jest już zdana tylko na łaskę wrogich mediów. Gazety i stacje nie tyle przychylne, ile po prostu minimalnie obiektywne, są w zdecydowanej mniejszości. Ale ich głos jest już słyszalny, jest w mainstreamie - w głównym nurcie. A „Wyborcza” nie ma już monopolu interpretacyjnego. To wystarcza, by przynajmniej od czasu do czasu Tusk i jego sprzymierzeńcy musieli się tłumaczyć. A to już w porównaniu z czasami rządu Olszewskiego - całkiem dużo.Po trzecie, PiS to nie Ruch Odbudowy Polski. To nowoczesna i sprawna maszyneria partyjna, zdolna do długich kampanii i błyskawicznych analiz.Świadoma siły wynikającej z jedności. Po czwarte, Kaczyńscy szybko weszli w kluczowe obszary państwa. Zrozumieli, że służby nie są gwarantem władzy, ale tylko minimalna choćby kontrola nad nimi daje szansę, że nie zostaną użyte przeciwko nim, że nie zostanie uruchomiona jakaś prowokacja. To samo dotyczy MSWiA i Ministerstwa Sprawiedliwości. I po piąte, wyborcy centroprawicowi są dziś dużo bardziej odporni na propagandę, trudniejsi do zdemobilizowania czy zniechęcenia niż w 1992 roku. Z dystansem podchodzą do mediów, nie wzruszą się specjalnie profesorami z Oksfordu, z niepokojem śledzącymi losy prezesa polskiego NBP. Co nie znaczy, że klasyczne mechanizmy manipulacyjne w ogóle na nich nie działają. Jak najbardziej - tylko trochę wolniej, nieco słabiej.Czyja wygrana, czyja porażka
   Dlatego dla Kaczyńskiego najbliższe tygodnie – zapewne z kulminacją w październiku, kiedy Platforma zapowiada manifestacje uliczne - będą kluczowe. Jeśli przetrwa, a na dodatek będzie potrafił nadać swojemu rządowi - wytracaną ostatnio - dynamikę, ma szansę na poważne przełamanie frontu przeciwnika. Jedyne co bowiem dzisiaj trzyma Platformę razem, jest nadzieja, że ta władza szybko pęknie. Że da się ją zdewastować. Stąd decyzja o uruchomieniu nacisku ulicznego, stąd eskalacja języka agresji.Każdy miesiąc trwania Platformy Obywatelskiej w opozycji przybliża jej rozbicie na część liberalną i konserwatywną.Tusk ma jednak na koncie duży sukces - odebrał PiS klucz do sprawowania władzy bez udziału PO, odebrał Leppera. Ale nie jest powiedziane, że Lepper jest dziś kluczem do odebrania władzy Kaczyńskiemu. Wszystko wskazuje bowiem, że procesy gnilne w Samoobronie zaszły bardzo daleko i prędzej czy później około połowy posłów Samoobrony dołączy do koalicji rządowej. Zbudowanie trwałej większości będzie dla premiera ogromnym sukcesem.Wybory, cokolwiek by mówiono, oznaczają porażkę i realną perspektywę oddania władzy, a przede wszystkim inicjatywy. Wtedy wszystko może się zdarzyć. Może i PiS nie przegra, może nawet zremisuje, ale na pewno nie dostanie samodzielnej większości, w tej ordynacji nie ma szans na 231 posłów. A w czasie kampanii na pewno na kilka miesięcy stanie budowa IV RP. Na pewno Polacy dostaną kolejną dawkę gorzkiego napoju zniechęcenia.Tę analizę znają obie strony. Widać to w ich działaniach. Kaczyński ucieka przed sporem, buduje większość, jest gotów bardzo, bardzo dużo zapłacić PSL.Platforma porzuca maskę partii proreformatorskiej i własne złudzenia, że coś zmieni w kraju. Ociepla relacje z postkomunistami i Lepperem, wspiera ludzi UW, jak prof. Mariana Filara w Toruniu, i z całych sił broni III RP. Wszystko po to, by zbudować jak najszerszy front i wymusić wybory. To jest istota tej bitwy. Będą wybory - wygrała Platforma, w kraju zapanuje chaos przed- i powyborczy. Ludzie Tuska i Rokity zrobią wszystko, by je wymusić. Wiedzą, że ten dzień będzie ich nowym 4 czerwca. Jeśli nie będzie wyborów, to po okresie stabilizacji pojawi się szansa na spokój. A sklejony ad hoc sojusz wszystkich przeciw Kaczyńskim rozleci się jak domek z kart. A kto wie, może pęknie i sama Platforma.
   

ODPOWIEDZ

RRK ale pokazałeś kalsę

~ddx40

2006-10-02 22:50:10

7 podstawówki, że niby co Pawlak wtedy zły a teraz dobry. Mikrintelygencie, mamy demokrację aby skutecznie rządzic potrzebna jest wiekszośc i nie mam mowy o obrażaniu sie na inne partie w sejmie. Jak się nie ma co się lubi to sie lubi co sie ma. Jak chcesz manipulować i wylewac swoje pomyje to idź na ten zasrany onet.

ODPOWIEDZ

Oczywiscie mozna byc ideowcem

~robot

2006-10-02 13:57:02

do konca... i siedziec z mamusia na kanapie narzekajac, ze wszyscy sa zli. Jesli chce sie cos zrobic, trzeba cos poswiecic - to jest logiczne.

ODPOWIEDZ



Wydawca portalu HOTNEWS.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści  zamieszczane przez użytkowników tejże strony. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.



Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę