Dodawanie komentarza

Do tematu: WPROWADZENIE PO BYLE JAKIEJ

Komentarze do artykułu: Powiedz NIE cenzurze w internecie!

POKAŻ WSZYSTKIE WĄTKI

WPROWADZENIE PO BYLE JAKIEJ

~Jacek C., dopełniacz

2010-01-16 09:09:17

CENIE
   
   Wyprzedzając ewentualne uwagi w typie: Po ja cholerę ! gryzmolisz te długie swoje tasiemce., których nikt nie czyta @
   Odpowiadam: Mylisz się Bracie Polaku spod Samogonu Znaku, bo z obowiązku czyta je Pan Moderator, a to tolerancyjny i mądry Człowiek !
   Bytć moooożet zerknie niekiedy do nich Pan Zaman I tych dwóch Zacnych P.T. Czytelników w stopniu satsfakcjonującym mi wyatarcza.
   Poza tym historia wiele już razy zataczała kolo ! I może zdarzyć się w bliżej nieokreślonej przyszłości, żatoczy takie koło w prozachidnuej u jkeszej sprzedanej Wiosze i zamiast wydawać świ8atłe gzieła niejakiego Lolka Z Wadowić oraz jego kumola Sraska dziwisa z Eaby Wyznej, ukazywać się znowu zaczną książczyny jakiegoś Witolda Gombrowicza, znajsujące się na indeksie Romana Giertycha @
   Tymczasem + co za dziwny zbieg okolicznośc ! + mam znacznie młodszego krewniaka i tym samym niefartownym imieniu i on póki co skrzętnie archiwizuje te moje wypociny, a ponieważ we właścuwym czasie niczego nie nakradł i jeździ nabytym nie dano do[ierp zdezelowanym samochodem, być może na jeziorze pełnym mętnych ryb wyda to i małe co nieco nawert sobie zarobi, na jakiś mniej zdezelowany samochodzik...
   Z czego pośśmiertnie bardzo się ucieszę... I może nawet uda mi się dać mu tej radości znak
   Puszczę przeważającą całość, która od dawna zalega w moim komputerze i z grubsza podlegała auto korekcie.
   Mogę jeszcze dorzucić dalszy ciąg również już istniejący o ile Panu Moderatorowi wystarczy cierpliwości, aż do mdłości
   Jacek C., dopełniacz nagiej prawdy, jak zawdy
   
   Poniżej końcówka googlowskiej oficjalnej informacji o Osobie i działalności Edwarda Gierka...
   
   Kogo ta informacją, w miarę tylko obiektywna, może ją sobie w Googlach poszutkać ?@
   
   „(...) W ramach represji odebrano mu emeryturę (do końca życia pobierał rentę z Belgii). Ostatnie lata Edward Gierek spędził w swojej willi w Ustroniu, gdzie często spotykał się z Januszem Rolickim – czołowym obrońcą jego postaci przed atakami SLD i krytyką ugrupowań solidarnościowych. Były przywódca PZPR zmarł w lipcu 2001 roku. Pochowany został w Sosnowcu Zagórzu. Zgodnie z jego życzeniem był to pogrzeb świecki.
   14 kwietnia 2007 roku zmarła w wieku 89 lat jego żona – Stanisława Gierek.
   Starszy syn Edwarda Gierka, Adam był od października 2001 roku do czerwca 2004 roku senatorem RP. Obecnie jest posłem do Parlamentu Europejskiego.(...)”
   
   Tyle „Wikipedia”.
   A tjepier ja
   Na początek jeszcze dorzucę również możliwe do znalezienia w Googlach informacje, że:
   
   Kiedy zjawiła się u schorowanego (pylica i choroba serca) już Człowiek delegacja, chcąca uzyskać Jego zgodę na nazwanie Jego iminiem i nazwiskiem jednej ze szkół, ten stary, nad grobem stojący Człowiek zdumioiny po Ludzku odpowiedział:
    Ależ ja + towarzysze + jeszcze żyję ?+
   Stawiam tu retoryczne pytanie:
   
   JAK TO SIĘ MA DO TYSIĘCY POMNIKÓW NASTAWIANYCH BYLE GDZIE
   KOMUŚ + JESZCZE ZA TEGO KOGOŚ ŻYCIA i ZA JEGO MILCZĄCĄ ZGODĄ ?+@
   
   Po drugie. Wiadomo też, że do końca jego życia pod oknami Jego skromnej willi manifestowała solisraluchowa licha hołota @ , nie dając mu dokończyć w spokoju żywota Człowieka Poczciwego !
   
   Wreszcie po trzecie... Pomimo piętrzenia trudności i blokowaniu możliwości uczestnictwa w dość skromnej uroczystości pogrzebowej, udział w niej wzięło ponad 10 000 ludzi, pragnących wbrew wszystkiemu oddać Zmarłemu Człowiekowi należny Hołd, za wymierne wyniki jego działalności,
   mimo niedokończenia z przyczyn zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych budowy zamierzonej Drugiej Polski !!
   
   I znowu pytanie retoryczne:
   
   CIEKAWE, JAK TO BĘDZIE, GDY LWIACZĘŚĆ NARODU ODDYCHAĆ ZACZNIE Z ULGĄ PO KOLEJNYCH OCZEKIWANYCH Z UTĘSKNIENIEM I POBOŻNYMI ŻYCZENIAMI ODEJŚCIU W NIEBYT KOLEJNYCH wujów, WYJĄTKOWYCH ULUBIEŃCÓW TŁUMU @
   I dalej...
   
   Całkowicie nieznane w państwach obozu socjalistycznego – może poza Jugosławią – dość znaczne gospodarcze otwarcie się Peerelu na kapitalistyczny Zachód w pierwszym pięcioleciu dziesięcioletniego okresu rządów Edwarda Gierka i jego ekipy, spowodowało zauważalną dynamikę rozwoju na wielu odcinkach krajowego życia gospodarczego.
   Przede wszystkim ruszyły inwestycje, które – jak i dzisiaj powszechnie wiadomo – są głównym motorem rozwoju gospodarczego.
   W pierwszym rzędzie należy tu wymienić inwestycje komunikacyjne, stanowiące „gospodarczy krwioobieg” każdego państwa, a wśród nich do dzisiaj służącą ruchowi samochodowemu, nowoczesną na tamte czasy dwupasmową trasę szybkiego ruchu, popularnie zwaną „gierkówką”, łączącą Śląsk z Warszawą.
   Ale nie tylko to. O ile mnie pamięć nie zwodzi zmodernizowano też trasę rozpoczętą jeszcze przez hitlerowców, łączącą Śląsk z Wrocławiem, a także trasę biegnącą od Szczecina wzdłuż linii wybrzeża Bałtyku, przy czym te dwie ostatnie miały w tamtym okresie, ale zapewne i dzisiaj, znaczenie strategiczne.
   W związku z trwającą zresztą do dzisiaj modą Polek i Polaków na Zakopane – popularnie wtedy nazywane „Zakopcem” - rozpoczęto budowę dwupasmówki z Krakowa do owego „Zakopca”. Prawdą jest jednak także, że wobec załamania się gospodarczego wzrostu we wspomnianym drugim pięcioleciu, a także wobec kłopotów z wywłaszczaniem góralskich działek przydrożnych, dwa pasma zostały wybudowane tylko od Krakowa po kawałek poza Myślenice.
   Tu nie mogę sobie odmówić złośliwej przyjemności i nie wspomnieć, że na przestrzeni już siedemnastu lat istnienia III RP zdążono wybudować śmiesznie małą ilość kilometrów osławionych autostrad, zaś spotęgowany ruch samochodowy, przez wpuszczenie na polski rynek sporej części nadprodukcji nowych samochodów marek zachodnich plus sprowadzanych samochodów używanych, a także otwarcie granic dla wielotonowych tirów prujących z towarami na chłonny rynek rosyjski, skutecznie niszczone są te drogi, które wystarczały w zupełności w okresie gierkowskim, przy ówczesnym nasileniu ruchu samochodowego.
   W drugim rzędzie wymieńmy budowę kolejowej tzw. magistrali węglowej, łączącej Śląsk z portami bałtyckimi oraz wiążącą się z tym inwestycją budowy tzw. portu północnego na Bałtykiem, który miał właśnie służyć do załadunku węgla na statki i wysyłaniu go drogą morską w świat.
   Można dzisiaj wybrzydzać, że były to inwestycje zbędne, ale ówczesne realia były takie, iż peerelowska gospodarka opierała się na eksporcie węgla – mówiono, że rabunkowo wydobywanego, co nie było w pełni prawdą, jeśli się zważy na wielkość posiadanych jego zasobów. Prawdą jest natomiast, iż zamiast eksportować węgiel, jako surowiec energetyczny, często na granicy opłacalności jego eksportu, należało raczej postawić na rozwój przemysłu chemicznej przeróbki tegoż węgla, by w końcowym efekcie sprzedawać go w postaci wysoko przetworzonych barwników i eksportować owe barwniki po znacznie bardziej opłacalnych cenach. W trzecim rzędzie powiedzmy o inwestycjach energetycznych. Tu przede wszystkim wymienić trzeba zespół elektrowni w Kozienicach. Pamiętam nawet to, że dyrektor odpowiedzialny za tę budowę, którego imienia i nazwiska dziś już nie pomnę, a do znajomości z którym przyznawał się kierownik działu inwestycyjnego CLPO Waldemar Wabersich, przez pewien okres był nawet swoistą osobowością ówczesnej TVP.
   Powiedzmy jeszcze o innej inwestycji energetycznej, ale w powiązaniu z potężną inwestycją hydrologiczną, jaką był zalew i zapora w Tresnej, w pobliżu bliskiego memu sercu Żywca. Więc po pierwsze tresneński zalew i zapora miały stanowić kolejny, obok zalewu i zapory w Porąbce, zbiornik retencyjny chroniący przed powodziami tereny leżące, zwłaszcza powyżej tych zapór, w górnym biegu Soły, a pamiętam z okresu 1945 – 1953 swojego wychowywania się w Żywcu, co najmniej dwie wiosenne powodzie, w czasie których woda Soły ze zlaną do niej Koszrawą wystąpiła poza brzegi i zalała tereny po obu ich stronach, waląc pobliskimi uliczkami i przy okazji zmyła rozpoczętą budowę domku jednorodzinnego mojego nieżyjącego już od dość dawna wujka Franciszka Zająca, który jednak swoim uporem ten domek w końcu zbudował i dzięki zbudowaniu właśnie zalewu i zapory w Tresnej mieszka w nim jedna z dwóch jego córek Maryśka, będąca mgr farmacji, chyba jeszcze aktywną zawodowo. Tyle rodzinnej prywaty, a wracając do zaleweu i zapory to po drugie, wykorzystując wody w zalewie tresneńskim, na szczycie góry o nazwie Żar zbudowano specyficzną elektrownię wodną, a więc ekologiczną. Pracowała ona w ten sposób, że wpompowywano wodę z zalewu do zbiornika na szczycie Żaru, skąd spuszczana na turbiny wytwarzała prąd elektryczny, którym zasilany był krajowy system energetyczny w okresach szczytowego zapotrzebowania na energię elektryczną.
    Jeszcze jedną inwestycją hydrologiczną była tama i zalew na Dunajcu w Czorsztynie, który miał spełniać rolę zbiornika retencyjnego, gromadzącego nadmiar wód opadowych i zmniejszającego niebezpieczeństwo wylewów Dunajca na obszary powyżej tego zbiornika. Oczywiście nie obyło się tu już bez protestów ekologów.
   W czwartym rzędzie wyszczególnijmy pozostałe trzy inwestycje surowcowe.
   A więc odkrycie i budowa kopalni siarki w Tarnobrzegu oraz eksport tejże siarki, bardziej opłacalny od eksportu węgla,
   Dalej odkrycie złóż miedzi i budowa kopalni w Lubinie na Dolnym Śląsku oraz rozpoczęcie opłacalnego eksportu tej miedzi.
   I wreszcie odkrycie i rozpoczęcie eksploatacji złóż węgla brumatnego.
    Tu na marginesie wspomnę, że przy okazji wydobywania kruszcu miedzi i uzyskiwania z tego kruszcu czystej miedzi, produktem ubocznym jest srebro. Wobec tego w tych czasach cena rynkowa srebra znacznie się obniżyła, w związku czym ja, kiedy miałem u Maryny co nieco „przechlapane”, byłem w stanie dla Jej udobruchania, za honorarium z „Karuzeli”, otrzymywane w granicach ówczesnych 300,- zł, nabyć przyzwoity srebrny pierścionek ze sporym oczkiem z jakiegoś półszlachetnego kamienia lubo dla mej lubej jakiś fikuśny naszyjnik.
   Znowu trochę prywaty
   Teraz coś o inwestycjach z zakresu tak upragnionej przez Peerelczyków motoryzacji czyli „czaru czterech kółek”. Notabene ów „czar czterech kółek” osiągali w większości ci Peerelczycy, których ogólny poziom kultury, a kultury jazdy w szczególności, uprawniał nie tyle do prowadzenia samochodu, ale jeszcze przez kilka pokoleń do powożenia co najwyżej furmanką.
   No i ulżyło mi!
   W tej dziedzinie również minął etap gomułkowskiej siermiężnej motoryzacji, sprowadzonej do przyciężkich i z zadartym tyłkiem samochodów osobowych marki, M-20 „Warszawa”, produkowanych na licencji radzieckich „Pobied”, dalej polskich samochodów o wyjątkowo topornej karoserii i wdzięcznej nazwie „Syrenka” oraz całkiem niewydarzonej krótkiej serii małych samochodów o figlarnej nazwie „Mikrus”, za to podobno z ręcznie wyklepywaną karoserią.
   Został natomiast odświeżony przedwojenny kontakt ze znaną włoską Firmą samochodową „Fiat” i w oparciu o zakupione od tej Firmy licencje miała być uruchomiona produkcja dwóch modeli samochodów, a mianowicie „Fiata 125 p” i małego samochodziku, przewidywanego z biedą na czteroosobową peerelowska rodzinę czyli „Fiata 126 p”, o których po pojawieniu się ich na polskich szosach krążyło całe mnóstwo dowcipów, ale którymi faktycznie spora liczba peerelowskich rodzin jeździła i które – o, dziwo! - jeszcze do dziś można zobaczyć w akcji na pełnych kolein i dziur drogach III RP.
   A mój licealny kolega Rychu Pietrzyk kilka lat temu sprzedał swojego „malucha” bodaj za 200, zł, a było to gdzieś około 2005 r.
   Znowu nieco prywaty.
   Aby jednak można było uruchomić produkcję owych „Fiatów 126 p” zostały wybudowane dwie nowe fabryki w Bielsku-Białej i Tychach.
   Z kolei żeby sprostać zwiększonemu popytowi na benzynę do silników fiatowskich, wybudowana została od zera względnie tylko rozbudowana potężna rafineria w Płocku. W omawianym pięcioleciu z importem ze Związku Radzieckiego ropy naftowej w niezbędnych ilościach nie było jeszcze żadnych problemów.
   Teraz kilka zdań o najbardziej kontrowersyjnej inwestycji, jaką był budowa Huty Katowice. Kontrowersyjnej, bowiem nie posiadając własnych złóż rudy żelaza, uzależniała się gospodarka peerelowska jeszcze bardziej od dostarczającego tę rudę – podobno niskoprocentową – Związku Radzieckiego. Poza tym mówiono, że bardziej opłacalny byłby import gotowych produktów hutniczych. Nie jestem jednak pewien, kto tu miał rację?
   W końcu Peerel w tamtych latach był - można rzec bez przesady - wielkim placem budowy, zresztą zgodnie z rzuconym na samym początku przez ekipę gierkowską ambitnym hasłem: „budowy drugiej Polski”.
   Na marginesie wspomnę jeszcze, że w związku z wprowadzeniem szerokich torów kolejowych takich, jak w Związku Radzieckim, na trasie pociągów dowożących ową rudę już przez terytorium Polski, w celu przyspieszenia tego dowozu, rozgorzał spór, że jest to karygodne i niezgodne nawet z obowiązującą peerelowską Konstytucją naruszenie „suwerenności terytorialnej”. Jak to wśród Braci Polaków spod Orła z Koroną i Półlitra Znaku, rozgorzała awantura niebywała + można rzec śmiało + ze szxyuli Wiliama Szekspira WIELE HAŁASU O NIC @
   Niczym to zresztą było w końcu, wobec obecnie faktycznej rezygnacji z części suwerenności, w związku z przystąpieniem III RP do NATO oraz do Unii Europejskiej.
   
   Teraz pora przejść do inwestycji o charakterze socjalnym, a takimi głównie było budownictwo mieszkaniowe, które – jak wiadomo – załamało się całkowicie u schyłku okresu gomułkowskiego, kiedy to okres oczekiwania na upragnione mieszkanie spółdzielcze wydłużył się do ponad dziesięciu lat. Dążąc do skrócenia wspomnianego okresu postawiono na technologię budownictwa wielkopłytowego, które skracało wydatnie czas niezbędny do wzniesienia bloku mieszkalnego w stanie surowym. Zainwestowano na początek w wybudowanie fabryki wielkich płyt oraz w przemysł maszyn budowlanych, produkujący w pierwszym rzędzie dźwigi budowlane, niezbędne do podnoszenia i manewrowania wspomnianymi wielkimi płytami, w celu osadzenia ich we właściwym miejscu wznoszonego bloku mieszkalnego.
   W wyniku tych poczynań faktycznie przyspieszono znacznie proces budowy bloków mieszkalnych, jednak nie udało się nadrobić powstałych za Gomułki zaległości. Fakt pozostaje jednak faktem, że wzniesiono ogromną ilość osiedli mieszkaniowych na obrzeżach bez mała wszystkich polskich miast i miasteczek, a milionowe rzesze Polek i Polaków otrzymały mieszkania pełnokomfortowe i mimo wielu w nich usterek, wynikających „bylejakości” pracy peerelowskich robotników budowlanych – a zwłaszcza chłopo-robotników, kradnących z budów wszystko, co popadło na budowy swoich prywatnych domów - ponad wszelką wątpliwość o wyższym standardzie od mieszkań zajmowanych wcześniej. Obok osiedli istniało też tzw. budownictwo plombowe, w samych miastach, w miejscach wyburzonych poprzednio stojących tam kamienic, które już nie nadawały się do remontu. W takiej właśnie „plombie”, przy ul. Łobzowskiej względnie Krowoderskiej otrzymała też garsonierę wspominana już z odrazą, leżąca mi dotąd na wątrobie późniejsza przywódczyni celapowskiej „Solidarności”, o czym już zresztą w tych wspomnieniach pisałem, nie oszczędzając jej imienia i nazwiska. Pisałem też już o korzystnych warunkach finansowych, na jakich przyszli mieszkańcy otrzymywali te mieszkania takich, że w ostatecznym rozrachunku każdego pracującego na wykup otrzymanego mieszkania było stać. Pisałem też o uprzywilejowanej pozycji pracowników niezbędnych w przedsiębiorstwach uznanych za rozwojowe, którzy otrzymywali wprawdzie również mieszkanie spółdzielcze, ale z puli mieszkań posiadanych w danej spółdzielni przez to przedsiębiorstwo i po dokonaniu niezbędnej wpłaty, otrzymywali mieszkanie poza normalną kolejnością. Pisałem wreszcie również o tzw. gierkowskich blokach dolarowych i ich przeznaczeniu dla ludzi posiadających odpowiednią ilość dolarów lub bonów dolarowych względnie innych liczących się walut oraz o oficjalnych możliwościach dojścia do wymaganych kwot tych środków płatniczych. Poza tym były również nieoficjalne możliwości uzyskiwania owych walorów, choćby przez zakup takowych od „koników”, działających za cichą wiedzą i przekupywanych zresztą przez „koników” i ich „boosów” - milicjantów różnych rang i szczebli.
   Dziś kpi się w mediach z tych pogardliwie określanych „blokowisk” oraz z ich mieszkańców, nazywanych równie pogardliwie „blokersami”, ale pytam: ilu dzisiaj Polaków i Polek jest stać na zakup mieszkań, oferowanych im przez różnych nieuczciwych często „deweloperów”?! Na przykładzie tylko Osiedla w którym mieszkam wiem, że z wyższych pięter istniejących tu bloków w dużej liczbie wyprowadzili się dawni ich mieszkańcy, którzy prawdopodobnie nakradli zdrowo jeszcze w Peerelu i zdążyli się pobudować albo wypieprzyć zagranicę, a ich dawne mieszkania wykupili bądź tylko wynajmują ci Polacy i Polki, którzy mają jaką taką pracę i płacę oraz utrzymują się również „jako-tako” czyli po japońsku na powierzchni tego kapitalistycznego bagna.
   Ale na zakończenie tego odcinka przejdźmy do jakiejś radośniejszej inwestycji, a taką niewątpliwie była budowa sztandarowego piłkarskiego Stadionu Śląskiego, na którym sukcesy odnosiła niezapomniana futbolowa jedenastka Kazimierza Górskiego, a następnie jeszcze również jedenastka trenera Antoniego Piechniczka.
   O ryzyku z zakupami licencji, których Zachód chciał sie pozbyć, a które w zamyśle miały pomóc peerelowskiej gospodarce w podniesieniu poziomu techniczno-technologicznego polskiego przemysłu już w tych wspomnieniach napisałem, powołując się na znany mi przykład zakupu licencji na produkcję skóry syntetycznej o nazwie „Corfam” od amerykańskiego Koncernu Du Ponta oraz o milionowych stratach poniesionych w związku s tym zakupem. Domniemywać należy, że takich „zakupów” wobec nieuczciwości lub niekompetencji osób, w których gestii należała zgoda na zakup oraz podpisanie umowy licencyjnej było znacznie więcej. Ale dziś nikt niej jest zainteresowany analizą tego problemu i ukaraniem winnych. Najprościej jest oskarżyć o to również Edwarda Gierka.
   A już tak zupełnie na koniec opowiem przedni dowcip, jaki w tamtych latach krążył o Stadionie Śląskim po całym Peerelu.
   Oto po wspomnianym Stadionem spotkało się dwóch Ślązaków vel Hanysów. Jeden dostatnio ubrany widać, że – jak to mówią – odkuty, a drugi wyglądający biednie, odziany w jakiś zniszczony i wymiętoszony prochowiec, mimo chłodnej już pory.I ten mizernie wyglądający pyta tego „odkutego”:
   - Powiedz, Gerard, co ty robisz, że – jak widzę – dobrze ci się wiedzie?
   A na to ów Gerard:
   - Widzisz, Handzlik, kupiłek se brzytew.
   I znowu Handzlik:
   No to co z tego. Ja tyż mom brzytew, jeszcze po moim starzyku.
   Więc znów Gerard:
    - No to jak tu jest mecz, a budowlańcy zapomnieli wybudować pisuary, to ja stoję pod tym parkanem i jak te górniki popiją piwa, to chce im się wyciulać, idą pod parkan, wystawiają swoje ciuliki, wtedy ja jedną ręką za brzytew, drugą za ciulika i pytam grzecznie: tysiąc albo ciulik?
   - No i oni ci płacą?
    - Ano, płacą.
   - To wiele tak zgarniesz za mecz?
   - No tak średnio, jakieś siedemdziesiąt tysięcy. /Było to jeszcze przed galopującą inflacją/.
   - Wiesz, to może i ja bym sie chycił za ta robota.
   - No dobra.To ja bede tutok, a ty obskocz se druga strona Stadionu.
   Spotykają się po zakończeniu najbliższego meczu i Gerard mówi:
   No, dziś mi poszło jeszcze lepiej. Zgarnąłem równo sto tysięcy.
   No a ty Handzlik,jak ci poszło?
   A Handzlik markotnie:
   Niespecjalnie...
   A robiłeś, jak ci godouek
   Robiuek.
   No to, ileś w końcu zarobił?
   Siedem tysięcy i... dziesięć c i u l i k ó w.
   

ODPOWIEDZ

NA WSTĘPIE NIE PREPRASZAM

~Jacek C., dopełniacz

2010-01-16 12:37:28

za błędy popełnione we wprowadzeniu, bo były one całkiem świadomie popełnione i miały wg moich intencji, jeszcze bardziej ośmieszyć WIEKOGROMNE arcydzieła LOLKA z Wadowic i jego totumfackiego Staska Dziwisa z Raby Wyznej.
   Poza tym nawet, gdyby były niezamierzone, to tak czy siak byłyby daleko mniejszymi błędami od niejakiego VIP-a, który jest jedną WIELKĄ POMYŁKĄ ZŁOŚLIWEGO LOSU @+
   Nie będzie też dalszego ciągu tej kryminalnej sprawy POLCORFAMU, choć mogłaby być jeszcze bardziej szczegółowo opisana, jednak poprzestanę na poprawionej wersji, opublikowanej, dzięki uprzejmości Pana Moderatora, w czymś takim owakim, a nazwanym CZYTAJCIE JACKA ANTYWARIATA czy jakoś podobnie ?
   Wreszcie na koniec powiem, że skoro niniejsze forum nie uznaje tu niektórych znaków interpunkcyjnych, jak np, cudzysłów, w przyszłości, jeśli coś tu będę chciał zamieścić, postaram się ograniczać do znaków podstawowych. Przecinek... Kropka...
   
   Pozdrawia wszystkie nieistniejące Czytelniczki i Czytelników oraz istniejącego wirtualnie i realnie Pana Moderatora i ewentualnie Pana Zamana...
   
   Jacek C., dopełniacz nagiej prawdy, którego jeszcze tylko wściekłość nie tylko, że trzyma przy zyciu, ale obniża mu ciśnienie krwi, co jest kuriozalnym przypadkiem, nieznanym dotąd medycynie profesjonalnej ani ludowej

ODPOWIEDZ



Wydawca portalu HOTNEWS.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści  zamieszczane przez użytkowników tejże strony. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.



Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę