Dodawanie komentarza

Do tematu: Prywatne+resume

Komentarze do artykułu: Powiedz NIE cenzurze w internecie!

POKAŻ WSZYSTKIE WĄTKI

Prywatne+resume

~Jacek placek

2011-04-23 05:03:54

Jacek C. do ROMANW
   pokaż szczegóły 04:01 (36 min temu)
   Ponieważ gmail nie przełknął zamierzonej pewno za długiej całości, dorzucę
   RESUME
   
   Tu muszę wspomnieć, że załoga oczekiwała od rady zakładowej zmiany szyldu wraz z całą załogą na Solidarność, jak miało to miejsce w szeregu innych zakładów w Polsce.
   My jednak t.zn. Leszek, ja i Roma, postanowiliśmy nie porzucać starych barw zwłaszcza, że nie czuliśmy się winni jakichkolwiek nieprawidłowości czy wręcz szwindli.
   Ponieważ nie zmieniliśmy wspomnianych barw i nie pociągnęliśmy za sobą wszystkich związkowców branżowych, wybuchnęła Solidarność.
   Zaocznym, działającym zza węgła motorem jej powstania była przedstawiona już odpowiednio na wstępie Barbara S., która „na zająca” do ewentualnego odstrzału nakłoniła sfrustrowaną Lucynę W.-K., czyniąc z niej przewodniczącą zakładowej organizacji Solidarność.
   Cdn.
   Pierwszym grzmiącym uderzeniem utworzonej w Celapo Solidarności, które miało wstrząsnąć wszystkim i wszystkimi było zwołanie do największej sali konferencyjnej w pawilomie BOOPS-u wielkiej rozliczeniowej masówki z udziałem całej kilkuset osobowej załogi, o ile będzie się tylko mogła pomieścić oraz dyrektora Kazimierz S., jego zastępców, a więc nadzorującego sprawy badawcze Jana P., d.s. technicznych Józefa D., d.s. ekonomicznych Andrzeja Ś., sekretarza wiadomej partii Ludwika T. i nas już wymienionych z rady zakładowej.
   Masówkę prowadziła podpuszczona Lucyna W.-K., jako najlepiej przeszkolona opozycjonistka, bowiem w swoim czasie się nam w pracowni chwaliła, jak to kiedyś wysłuchała wykładu pewnego Żyda-jąkały, relegowanego w swoim czasie z warszawskiej wyższej uczelni, a późniejszym czasie założyciela tzw. Latającego uniwersytetu. Nie pamiętam już czy wykład odbył się do końca, czy też w trakcie rozgoniła go milicja. Ale tak czy siak była opozycjonistką najlepiej wyedukowaną.
   Nie wszystko z tej masówki dziś już pamiętam. Wiem, że ktoś chyba w dyskusji przypieprzył się o jakiś zresztą mało znaczący szczegół również do rady zakładowej ZZPPWO i S. My z Leszkiem
   przytyk zbagatelizowaliśmy, wcale zresztą nie z tchórzostwa, ale widząc całą paranoje tej masówki. Za to niezbyt jeszcze rutynowana Roma M., zdenerwowała się i próbowała się odszczekać. Wiem też, że jak przewodnicząca K. zaczęła się ni w pięć, ni w dziewięć dobierać się coraz boleśniej do skóry dyrektorowi Stance, tak w końcu tego choleryka rozsierdziła, że samozwańczo przejął dalsze prowadzenie masówki i w efekcie zakrzyczał wszystkich zgromadzonych.
   A główny motor całej zawieruchy, niejaka Barbara Skrzyńska, roztropnie i przezornie milczała, nie zabierając wcale głosu.
   W dalszym toku zakładowych wydarzeń solidarnościowych, przewodnicząca W.- K, przejęta swoimi pięcioma minutami, jakie się jej w życiu przytrafiły, zaczęła ganiać do władzy nadrzędnej Solidarności, która mieściła się bodaj na Placu Szczepańskim, w budynku otrzymanym w spadku po Komendzie Miejskiej Milicji Obywatelskiej. Stamtąd przywlekała do Celapo moc kolejnych „instrukcyji”, którymi zarażała tę przyzwoitą skądinąd Firmę.
   Więc w pierwszym rzędzie zakładowa Solidarność położyła łapę na jedyny w Celapo nowoczesny powielacz, zlokalizowany w przytaczanym już chyba międzyzakładowym ośrodku informacji naukowo-techniczno-ekonomicznej /skrót: MOINTE/, w związku z czym niebywale wzrosła ranga niejakiej Jadźki S., obsługującej to urządzenie oraz p.o. kierowniczki MOINTE Joanny P..
   Zwłaszcza tej pierwszej warto poświęcić kilka uwag. Otóż, Jadźka, osoba wrzaskliwa i równie leniwa, na początku istnienia Belapo, kiedy jeszcze mnie w tej Firmie nie było, ponieważ nie miała jeszcze wtedy matury, pełniła podobno zaszczytną funkcję gońca. Następnie przygarnął ją podobno do działu inwestycyjnego wspominany już Waldemar W., ale i on rychło się jej pozbył. Późniejszych jej losów na terenie Celapo specjalnie pilnie nie śledziłem. Wiem, że w trakcie lat pracy w Celapo bodaj dorobiła maturę, wyszła za mąż za jakiegoś kierowcę, ale chyba się nie dorobili małych samochodzików i w końcu powierzono jej ważną funkcję powielaczowej, o czym już była mowa.
   Następnie Solidarność chciała przejąć zakładowy radiowęzeł, w którym dotąd niepodzielnie i samozwańczo królował radiowiec-amator sekretarz partyjny Ludwik Tarnowski, który zasłynął licznymi wpadkami, zresztą nie tylko w tej działalności. Nie pamiętam już czy dopuścił tam Solidarność. Nie wykluczam, że tak. Powiem więcej. Podejrzewam, że nawet wstąpił do zakładowej Solidarności. Bowiem PZPR była tak zdezorientowana narodzinami „Solidarności” w PeeReL-u, że słała do komórek najniższego szczebla sprzeczne sygnały. A to, żeby członkowie partii się nie wpisywali, a to, żeby właśnie się wpisywali i w ten sposób uzyskiwali kontrolę nad tym ruchem społecznym. Znając T. myślę, że natychmiast skorzystał z tego drugiego sygnału.
   O kierowniku K., który postanowił w Solidarności przeczekać i zobaczyć, co będzie dalej, już pisałem w Epigramiście.
   Dyrektorom trzeba przyznać, że nie wpisali się do Solidarności, choć nie mam pewności, jeśli idzie o Jana P.
   W dalszym toku działań solidarnościowych było, a jakże oflagowywanie Celapo, a nawet strajk solidarności owych tyle, że godzinny i bez odchodzenia od stanowisk pracy.
   Innym jeszcze pomysłem zakładowej Solidarności było schodzenie badaczy do ZPD, do wykonywanie operacji obuwniczych, jako przejaw prawdziwego zbratania mózgowców z robotnikami. Nie powiem ile operacji zostało wykonanych niewłaściwie i jaka była jakość tak wyprodukowanego obuwia. W imię pseudo solidarnościowego hasła złamano sprawdzoną w wielowiekowej praktyce świętą zasadę, że: KAŻDY POWINIEN ROBIĆ TO, CO POTRAFI NAJLEPIEJ!
   ZZPPWO i S w Celapo ostatecznie poniósł sromotną klęskę. Prawie cała załoga przystąpiła do zakładowej Solidarności, jednak nie rezygnując z równoczesnej przynależności do naszego Związku i bez naszej wiedzy. W którymś momencie Leszek, ja i Roma nagle zorientowaliśmy się, że nawet pozostali członkowie rady są również członkami Solidarności, wówczas nie omieszkaliśmy im wygarnąć brak przestrzegania podstawowej zasady lojalności, ale marna to była satysfakcja.
   Z rachunku czasowego wynika, że ja jeszcze przed narodzinami zakładowej Solidarności rozstałem się zawodowo z Lucyną W.-K., jak już w Epigramiście napisałem. Nie mogę sobie jednak odmówić tej przyjemności i nie powtórzyć, jak.
   Powiedziałem mianowicie: - Pani Lucyno! Tak upartej i tępej baby,jak długo żyję, nie widziałem.
   Mój punkt widzenia podzielił w którymś momencie również dyrektor Stanko, który w cztery oczy mi wyznał: - To dziwna baba. Ona myśli zupełnie inaczej, niż inne baby.
   Stanko dyrektorował jeszcze podczas pierwszych lat stanu wojennego, ale był już wyraźnie zrażony do ludzi w Celapo i w którymś momencie odszedł z Laboratorium, a ponieważ miał z wcześniejszych lat kontakty z włoskimi firmami oferującymi elementy do produkcji obuwia i penetrującymi polski rynek obuwniczy, został przedstawicielem na Polskę którejś z nich, a ponieważ znał wszystkich dyrektorów zakładów przemysłu skórzanego w Polsce, więc chyba wychodził na swoje. Jego miejsce zajął Jan Poznański, a miejsce mgr-a inż. P. dr inż Piotr S..
   Lucyna W.-K. odegrała swoje pięć minut i odeszła Celapo, nie wiem czy sama,czy zmuszona.
   Nadal natomiast pozostała w nim Barbara S., dobra na każdy ustrój i na wszelkie przemiany, a także pozostał Ludwik T..
   Ja natomiast w okresie stanu wojennego uzyskałem uprawnienia rzecznika patentowego i do przejścia na rentę inwalidzką drugiej grupy pracowałem na stanowisku rzecznika. Tyle, że za ruchawkę solidarnościową w Celapo zapłaciłem wystąpieniem pierwszych wyraźnych objawów nadciśnienia tętniczego. Do zakładowej Solidarności zapisałem się, kiedy już miałem przejść na rentę i kiedy przewodniczącym był Góral Franek Janowiak, o którym już wcześniej wspomniałem. Wszakże, gdy będąc już na rencie otrzymałem w okresie noworocznym zaproszenie podpisane przez Franka na spotkanie opłatkowe, ale z dopiskiem, że Solidarność nie posiada środków finansowych i prosi, aby zaproszeni renciści przynieśli na spotkanie własne ciasto, szybko udałem się do Celapo i wypisałem się z tej tak dziadowskiej organizacji.
   A największy błąd Edwarda Gierka, to było dopuszczenie cwaniaczka Lolka z Wadowic do jego pokrętnej homilii+pedofilii na srakowskich Błoniach, będącej bombą z opóźnionym zaplonem do rocznej fali strajków płacowych, wywoływanych przez największych rozwrzeszczanych nierobów i frustratów inteligenckich
   I to byłoby na tyle
   Powiedz NIE cenzurze w internecie ! Czarne sutenery i kapłony sutanniarze w owczej skórze! Od Krezusa, Kryzysa, Św. Mamony + i Św. Hipokryzji + czarne barany @ Co Wandzie Pułtawskiej pół dziewicy wciskają pod spódnicę poświęcone BANANY + Na Krezusa rany ? O, raaany ! …
   

ODPOWIEDZ



Wydawca portalu HOTNEWS.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści  zamieszczane przez użytkowników tejże strony. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.



Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę