O SROLITYCE biadać
   I ŻE SPRZEDANEJ WIOSZE
   
   BIADA i BIEDA PO trosze,
   do srarytetowej Qurva baby
   oraz przez iloraz
   premiera autlidera i prezymenda
    jednego i drugiego Qurva dziada...
   Zamiast się wysilać, powiem tyle
   puszczę opublikowane w PRL frachy,
   dopiero dziś ustrojone w modne łachy.
   A wtedy od biedy niestety
   za honorarium w ocenzurowanej prasie...
   Nie będąc Związku Literatów Polskich,
   jak dziś niejeden złodziej Podolski,
   na obraz i miarę samej Wandy Odolskiej...
   Skoro dziś literatki takie, kak różne
   niczym Błogo osławiony Lolek próżne,
   na primier Hanny Bakuły,
   tedy nim na bis potopią wiochę bogate
   Szwedy,
   a ksiądz Kordecki się ich będzie,
   jak na tonącym Titanicu okręcie,
   się bogaczy tych kurczowo trzymać,
   bo po co mu Paulinów świńskie
   pogrzeby...
   Na wieki gumki od weków niestety,
   Ani nie potrzebny podjebny lament,
   w srallamendzie mend i mętów...
   Amend !
   Więc te babskie kiepskie literaty
   pora wsadzić do jednej starej armaty,
   bo to mechanizm tego ustrojstwa prosty,
   jak kij od czarownicy miotły
   z Mistrza i Małgorzaty
   z genialnej rosyjskiej powieści
   Bułhakowa,
   co to niby o stalinowskich czasach,
   ale bardziej o dzisiejszych w wiosze kutasach.
   A które fraszki zacytować się nieco pogłowię
   i przytoczę w następnym odcinku...
   Tylko mądrym Polkom i Polakom... Na zdarowie...
   
   Jacek placek nie byle jaki ? Bo na miarę Nike z Samo... i nie solisralnej klaki, którą czas najwyższy rozliczyć i sruuu... z nią na wieki wieków do paki....
   24.05.2011
   W najpiękniejszym wiosennym Miesiącu, poza tym w parszywym roku, Jacek placek rozglądnie się za jakąś jeszcze normalną śliczną polską Muszką Dwu rączką i Dwu nóżką i ją sobie bzyknie, zanim na impotencką starość z konieczności... od tego jedynego sportu wartego uprawiania, nawet przez starego drania.... na wieki wieków odwyknie...
   Jacka, który jest entomologiem amatorem, za żadne skarby świata nie wolno mylić z pewnym profesjonalnym entomologiem, ale z moralnego punktu widzenia MENDĄ i CHAMEM, który tym chamstwem próbuje odreagować fakt sypania podczas przesłuchań przez wiadome służby nie tylko swoich kolesi, ale nawet własnej osobistej narzeczonej z którą zapewne wstępnie, a występnie sypiał w pilnej potrzebie, za ci dziś niech go bepański pies jebie, na mozliwie, obhy rychłym pogrzebie, bo tego nie zrobiłby pszczółce Mai nawet jej osobisty truteń Gutek, natomiast wspomniana menda tędy owędy po srallamencie, zresztą pełnym wszarzy, gnid, mend i mętów się od lat szwenda... I tak, aż do imentu trwa ta redna do dna histeryczna srocedura, aż po ostatniego na tonącym Titanicu szczura.
   Oto, historia prawdziwa, choć smętna i ponura...
   
   I tak można by sobie rymować do dnia wątpliwego Sądu Osratecznego... Qurva ich Mać, ale póki co idę na wyrko spać, a ich cyrkowi wysrorczemu, z którym od 1989 roku mi nie po drodze... NAPLJEWAĆ...