Dodawanie komentarza

Do tematu: A cio to cenzorom idiotom @

Komentarze do artykułu: Powiedz NIE cenzurze w internecie!

POKAŻ WSZYSTKIE WĄTKI

A cio to cenzorom idiotom @

~Jacek placek

2011-06-29 14:44:18

Andrzej Zoll się wam nie podoba,
   wszak ten wszarz, to miła osoba,
   zniesienia kary śmierci to ozdoba
   
   Jacek placek leser i zapytywacz o ksyvie znanej przez Oksywie MOCNY NOCNY OWOCNY GACEK Andrzej Zoll się wam nie podoba,
   wszak ten wszarz, to miła osoba,
   zniesienia kary śmierci to ozdoba
   
   Jacek placek leser i zapytywacz o ksyvie znanej przez Oksywie MOCNY NOCNY OWOCNY GACEK O, hej ! Baba ryba...

ODPOWIEDZ

Kak njet tak, to srak

~Jacek placek

2011-06-29 17:08:40

Andre Zoll w 1992 r. jawił się na wykładach, jako nie tylko przystojny profesor zwyczajny, ale do tego pełną gębą Europejczyk, którą to Europejskością zachwycił młodszego bratanka Maryny Kubę B., studiującego akurat w tym czasie prawo na Wydziale Prawa i Administracji UJ. To, że w III RP wyeliminowano z k.k. karę śmierci, jako nie humitarny i służący politycznym rozliczeniom przeżytek czasów Peerelu i to w czasach, w których w III RP wzrastała liczba popełnianych zbrodni i to ich rodzajów wcześniej w ogóle nieznanych, to m.in. wątpliwa zasługa Andrzeja Zolla. To m.in. A.Zoll był w ówczesnej komisji kodyfikacyjnej zdeklarowanym przeciwnikiem stosowania kary śmierci, wzorem państw Zachodniej Europy. Tylko na śmierć ów Europejczyk zapomniał, że kiedy w dawnej Polsce tę karę stosowano niezwykle rzadko, a właściwie wcale, to w tejże humanitarnej ? Europie, w tych samych czasach stosowano ją nagminnie i płonęły stosy z rzekomymi czarownicami oraz spłonął na stosie również Giordano Bruno i bidak Jan Hus, któremu odważył się noe podobać, jakiś tam dogmat kościoła sratolickiego +@...
   Warto o A.Zollu to wiedzieć.
   Być może, że jako zapewne bezpartyjny, mógł mieć pewne perturbacje w uzyskaniu nominacji profesorskiej, podobnie jak takie perturbacje miał mój dobry kolega z żywieckiego Liceum Bolek G., archeolog, a o których mi opowiedział odbierając w moim mieszkaniu zakupioną po cenach produkcji i załatwioną przeze mnie czwartą z antologii, ale fakt pozostaje faktem, że w ostatecznym rozrachunku obydwaj w końcu te nominacje uzyskali. I to prawdopodobnie jeszcze od Peerelu.
   Takie to są powikłane losy mojego pokolenia, które większą część swojego dotychczasowego życia spędziło w Peerelu, tylko dziwne jest to, jak wielu od własnego życia w tamtej epoce się odżegnuje, a co gorsza na ten Peerel plwa.
   I o to i NA TO mnie krew zalewa!
   Teraz będzie mowa o drugim przykładzie kariery, ale haniebnej. Bodaj na drugim roku studiów był z nami dosyć wysoki chuderlawy drągal, brunecik krótko na jeża ostrzyżony. Jego cechą charakterystyczną był zez zbieżny.
   Zezowatych Górale nazywają siurymi ?
   I dalej powiadają, że siury, to fałszywy !
   I to w pełni potwierdziło się w jego przypadku Po drugim roku chyba zniknął z Wydziału i przeniósł się na jakiś inny Wydział. Zanim zniknął zamieniłem z nim może kilka zdań.
   A któż to był taki?
   A no nie nikt inny, jak tylko młody hrabicz Michał Roniker, późniejszy nawet dyrektor Piwnicy Pod Baranami, ale nade wszystko wtyka ubecka całe lata bez najmniejszych skrupułów donosząca nie tylko na aktorów piwnicznych i ich gości, ale nawet na własną żonę Olczakową-Roniker.
   Teraz będzie o pewnej studenckiej parce. Ona była dwojga nazwisk Gintowt-Dziewałtowska, imienia jej wtedy nie znałem i dopiero kilka lat temu poznałem je z TVP, że Maria. On nazywał się Marek Dębicki, a właściwie bardziej Mareczek. Ona nie była pięknością, twarz miała taką jakby spłaszczoną, a obecnie też nie wypiękniała. On był takim chłopaczkowatym blondynkiem, podobno synem jakiego profesora AM w Gdańsku. Za to ona nosiła się jak udzielna księżna i my, leserzy, taki też przydomek jej nadaliśmy. Po prostu księżna Gintowt-Dziewałtowska. On bardzo starał się jej nadskakiwać, spełniać wszystkie jej zachcianki i zachowywać się wobec wyniosłej księżnej Gintowt, jak jej osobisty paź, na co z kolei ona łaskawie się godziła. Mało tego, że parka ta siadywała razem na wykładach i uczestniczyła w tych samych ćwiczeniach, ale na domiar złego zachciało się jej założyć kabaret prawników, który na całe szczęście przygotował tylko jeden wyjątkowo niewydarzony program. Ale o jednym numerze z tego programu muszę opowiedzieć. Próby kabaretu odbywały się podobno w Żeńskim Domu Studenckim UJ Nawojka, gdzie nie wykluczam, że czasowo zamieszkiwała z całodziennym peerelowskim wyżywieniem za psie pieniądze, zapewne peerelowska stypendystka księżna Gintowt-Dziewałtowska. Premiera, na której z ciekawości byłem i nie licząc się z kosztami wykupiłem bilet wstępu, odbyła się w wynajętej sali widowiskowej ZZK Dom Kolejarza, przy ul. św. Filipa. Prawdopodobnie, poza występem premierowym, więcej występów już nie było. Nie będę opisywał innych poronionych numerów tego programu. Wystarczy gdy, opiszę tylko ten jeden. Otóż, akcja scenki dzieje się w tramwaju. Jedno z miejsc siedzących zajmuje godnie księżna Gintowt, a nieopodal stoi paź Marek Dębicki, z zachwytem wpatruje się w księżną i myśli, a głos zza sceny przekazuje te jego myśli mniej więcej takie: Jakaż to piękna dziewczyna ! Muszę się zdobyć na odwagę, podejść do niej i ją poznać itp. itd. W pewnej chwili, na którymś z przystanków, księżna godnie się podnosi ze swojego siedzącego miejsca, podąża do wyjścia i oto okazuje się, że jest chroma czyli mocno utykająca na nogę.
   Koniec scenki.
   Po premierze, pisząca wtedy większość recenzji z wydarzeń kulturalnych w Dzienniku Polskim Krystyna Zbijewska wprawdzie opanowała się na tyle, że nie schlastała całkiem programu, niemniej czuło się, iż oceniła go chłodno, chwaląc dla zachęty jedynie talent jednej ze śpiewających wykonawczyń Haliny Woszczenko.
   I oto przed kilku laty owa księżna Gintowt-Dziewałtowska, ze spłaszczoną i pomarszczoną już nieco twarzyczką, mignęła mi w telewizorze, udzielając wywiadu jako dyrektorka czy rektorka Wyższej Szkoły Służby Cywilnej czy jakoś o podobnej nazwie, a już całkiem niedawno dowiedziałem się, iż została wybrana do składu sędziowskiego bodaj Trybunału Konstytucyjnego lub może Sądu Najwyższego, bo słuchałem tej informacji niedokładnie. Tyle, że jak się okazuje nie wyszła za mąż za Mareczka Dębickiego, tylko za jakiegoś byle Jankowskiego i nosi obecnie dwuczłonowe nazwisko Maria Gintowt-Jankowska.
   Z innych ludzi sukcesu ?, a dawnych studentów Wydziału Prawa wymienię jeszcze Stanisława Rymara, który nie tak dawno temu mignął mi w telewizorze, jako prezes Naczelnej Izby Adwokackiej, Andrzeja Kotkowskiego, który po skończeniu prawa poszedł do łódzkiej filmówki i jest reżyserem filmowym, mojego dobrego kolegę Jędrusia Gąsiora, który po skończeniu prawa też w łódzkiej filmówce skończył Studium Organizatorów Produkcji i figurował niekiedy na tzw. liście płac czyli w czołówce filmu, jako kierownik produkcji, a z którym wiele lat temu tylko raz się spotkałem w krakowskiej kawiarni Olimpijka, w której podejmował koniakami członków jakiejś ekipy filmowej i z którym zamieniłem wtedy parę zdań, a obecnie ku mojemu autentycznemu bólowi już nie żyje + Cześć Jego Pamięci ! wreszcie dorzucę jeszcze Pawła Unruga, drągala o basowym tembrze głosu, który skończył krakowską Państwową Wyższą Szkołę Teatralną i wyemigrował do Warszawy, gdzie jednak raczej nie zabłysnął niczym, zaś ostatni raz widziałem go przed laty w którymś z polskich seriali, w jakiejś epizodycznej rólce wojskowej.
   
   Już wcześniej chyba napisałem, że z obserwacji poczynionych w latach moich długoletnich studiów na Wydziale Prawa i Administracji UJ w latach 1957 i kilkunastu lat następnych poczyniłem sporo cennych obserwacji. Między innymi spostrzegłem, że na karierę tzw. naukową decydowały się córeczki lub synalkowie dobrze sytuowanych finansowo rodziców, którzy swoje dzieci nadal skłonni byli utrzymywać, a żebracze zarobki asystenckie owe dzieci miały na drobne wydatki.
   Drugą kategorię kandydatów do kariery naukowej stanowiły kujonki i kujony, biedni ale uparci w swoich zamierzeniach i ambicji, aż do granic bólu i przyzwoitości. Mówiąc o przyzwoitości ? miałem na myśli, że gotowi byli iść po trupach do zamierzonego celu, wyrzekając się po drodze właściwie wszystkich „przyzwoitych ? przyjemności nawet takich, które niesie ubogie życie.
   
   Jacek placek Leser Tysiąclecia, oby wierział o tym każdy dzieciak

ODPOWIEDZ

I ogromnie smutna dla mnie

~Jacek placek

2011-06-29 17:34:55

wiadomość, znaleziona całkiem przypadkiem w Googlach, w których chciałem tylko sprawdzić, czy jest w ogóle w tej wyszukiwarce cokolwiek o Andrzeju Gąsiorze?
   A znalazłem i wkleiłem za łzami szczerego smutku to, co poniżej, na żałobną rzeczy pamiątkę.
   
   Kierownik produkcji. Absolwent Wydziału Prawa UJ w Krakowie (1967). Zmarł w trakcie realizacji filmu Tryumf Pana Kleksa.
   Ważniejsze daty
   1939. 10. 21 Data urodzenia (Lwów)
   1969 Wykształcenie rok ukończenia studiów (Studium Organizacji Produkcji Filmowej PWSTiF w Łodzi)
   Filmografia
   2001 TRYUMF PANA KLEKSA Kierownictwo planu (część aktorska),
   1996 COŚ SIĘ KOŃCZY, COŚ SIĘ ZACZYNA (13), TA MAŁA WIOLONCZELISTKA (14), DŁUGA KSIĘŻYCOWA NOC (15), PRZED MIŁOŚCIĄ NIE UCIEKNIESZ (16) w DOM (1980 - 2000; serial tv) Kierownictwo produkcji II,
   1993 WOW Kierownictwo produkcji II,
   1991 JESZCZE TYLKO TEN LAS Organizacja produkcji,
   1989 ODBICIA Kierownictwo produkcji II,
   1988 PAN KLEKS W KOSMOSIE Współpraca produkcyjna,
   1985 POTRZASK Współpraca produkcyjna,
   1985 LABIRYNT Współpraca produkcyjna,
   1983 SYNTEZA Kierownictwo produkcji II,
   1982 ODWET Kierownictwo produkcji II,
   1981 CZWARTKI UBOGICH Kierownictwo produkcji II,
   1979 ZIELONE LATA Kierownictwo produkcji II,
   1977-1978 UKŁAD KRĄŻENIA Kierownictwo produkcji (odcinki: 1-3),
   1976 ZEZEM Kierownictwo produkcji,
   1976 WERGILI Kierownictwo produkcji,
   1976 MISTRZ ZAWSZE TRACI w PARADA OSZUSTÓW Kierownictwo produkcji,
   1976 DŹWIG Kierownictwo produkcji,
   1975 JAROSŁAW DĄBROWSKI Współpraca produkcyjna,
   1975 DYREKTORZY Kierownictwo produkcji (odcinki: 1-5),
   1973 STAWIAM NA TOLKA BANANA Kierownictwo produkcji II,
   1973 PRZYJĘCIE NA DZIESIĘĆ OSÓB PLUS TRZY Kierownictwo produkcji II,
   1973 NAGRODY I ODZNACZENIA Współpraca produkcyjna,
   1972 PRZEPROWADZKA Współpraca produkcyjna,
   1971 TROCHĘ NADZIEI Współpraca produkcyjna,
   1971 NA PRZEŁAJ Współpraca produkcyjna,
   1971 - BICIE SERCA Kierownictwo produkcji II,
   1970 POGOŃ ZA ADAMEM Współpraca produkcyjna,
   1970 EPILOG NORYMBERSKI Współpraca produkcyjna,
   1968 RUCHOME PIASKI Współpraca produkcyjna,
   1968-1970 PRZYGODY PSA CYWILA Organizacja produkcji (odcinki: 2-7),
   
   Nagrody filmowe
   
   1976 DYREKTORZY Nagroda Przewodniczącego Komitetu d/s Radia i Telewizji zespołowo Andrzej Gąsior
   
   Filmografia
   
   1994 TYLE JEST MUZYKI Kierownictwo produkcji,
   1994 LENICA Kierownictwo produkcji,
   1994 DUDUŚ. ADAM PAWLIKOWSKI Kierownictwo produkcji,
   1993 KORNEL FILIPOWICZ Kierownictwo produkcji.
   
   I pomyśleć, że za życia Jędrusia, pomimo, że większość wymienionych filmów i seriali ówczesnej Telewizji Polskiej oglądałem w swoim gierkowskim M-3, jakoś umykały mojej uwadze plansze informujące o ekipie produkcji filmu czy serialu. Dopiero przypadek zrządził, że mogłem poznać bogate efekty pracy mojego przyjaciela z lat studenckich oraz przejściowego zatrudnienia w krakowski+grajdolskim Miejskim Urzędzie Statystycznym.
   
   Jacek placek w głębokim żalu

ODPOWIEDZ



Wydawca portalu HOTNEWS.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści  zamieszczane przez użytkowników tejże strony. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.



Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę