Dodawanie komentarza

Do tematu: O zdatności do tromtasracji

Komentarze do artykułu: Powiedz NIE cenzurze w internecie!

POKAŻ WSZYSTKIE WĄTKI

O zdatności do tromtasracji

~Jacek placek

2011-08-26 20:09:24

A na koniec wspominania mojego pierwszego roku studiów prawniczych, jak na deser, zostawiłem sobie zajęcia z wojska na Studium Wojskowym. Już nie z przysposobienia wojskowego, jak to miało miejsce w Liceum i było cyrkiem. Ale z wojska, co było już nie tylko cyrkiem, ale cyrkiem na kółkach, żeby nie powiedzieć gorzej, co jeszcze bywa na kółkach. Już nie pamiętam dokładnie, ale chyba już na pierwszym roku studiów, z magazynu wojskowego, po podpisaniu odpowiedniego kwitu, wypożyczono nam do domów kombinezon roboczy w kolorze zgniłozielonym, który miał imitować mundur oraz czapkę rogatywkę, ale miękką, też w kolorze zgniłozielonym. Natomiast trzewiki ogólnowojskowe pozostały nadal w magazynie Studium Wojskowego i były zakładane przed każdymi całodziennymi zajęciami wojskowym, odbywającymi się co drugi tydzień w ściśle określonym dniu. Na jesień i zimę pobieraliśmy jeszcze dodatkowo za pokwitowaniem płaszcze wojskowe też w kolorze zgniłozielonym, jako żywo przypominające szynele. Mieliśmy obowiązek ubrać się w ten kombinezon, a jesienią i zimą również w płaszcz oraz włożyć na głowę czapkę jeszcze w domu i tak odziani udać się przez miasto do Studium Wojskowego. Mieliśmy też obowiązek oddawać mijanym wojskowym honory wojskowe, poprzez salutowanie. Nie mogliśmy jednak tego zaszczytnego obowiązku dopełniać, bowiem zwłaszcza oficerowie odwracali głowy udając, że nas nie widzą i wstydząc się nas wyraźnie. Natomiast niższe rangi po prostu rechotały ze śmiechu na nasz widok. Trzeba było mieć dużo o, dziwo ! cywilnej odwagi, aby pokonać drogę z miejsca zamieszkania do Studium Wojskowego. Jeszcze większa heca była z owymi podkutymi ćwiekami trzewikami ogólnowojskowymi, pobierane każdorazowo przed kolejnymi zajęciami z magazynu, bo raz trafiały się o wiele za duże i goniły na stopie, a innym razem za małe i gniotły, jak cholera. Pomijam już względy higieniczne, możliwość zakażenia chorobą skórną stóp itp.
   Jeśli idzie o kadrę dydaktyczną Studium Wojskowego, to składała się ona z wysłużonych wojskowych Ludowego Wojska Polskiego, w wieku mniej więcej czterdziestu kilku lat i w większości z wschodnim zaspjewem ?, którzy chcieli spokojnie dotrwać do czasu przejścia na rentę lub emeryturę wojskową, na którą zresztą odchodziło się po o wiele krótszym stażu służby, aniżeli staż pracy wymagany w cywilu.
   Wracając jednak do kadry w Studium Wojskowy, to zacznijmy prezentację od głowy. Kierownikiem Studium był przystojny, nieco już otyły, szpakowaty pułkownik Mokrzycki imienia nie pamiętam
   ?, jego zastępcą był bardzo przystojny, o ładnej męskiej twarzy i nienagannej figurze podpułkownik Mikołajewski imienia też nie pamiętam ?. Funkcję dowódcy naszej kompanii pełnił major Siwak imienia także nie pamiętam ?. Poza tym byli jeszcze: major Bednarski, dalej najmłodszy z nich porucznik, blondynek o dziewczęcej twarzyczce i takimże całkiem niewojskowym sposobie bycia, którego nazwiska ani imienia nie pamiętam, za to pomnę, że nadaliśmy mu trafne przezwisko: Panienka, wreszcie kończył ten szereg bodaj podoficer, spore chłopisko o rzadkim imieniu Napoleon i nazwisku Proniewicz, przypomnianym mi dopiero przez Andrzeja Kozioła wspominającego te wojskowe sprawy w Dzienniku Polskim z 07.11.2008, a który był zatrudniony do brudnej roboty ? czyli do prowadzenia szkoleń z musztry i do prowadzenia zajęć polowych na Pasterniku.
   A teraz przejdziemy do anegdot o wyżej wymienionych, które najlepiej ich scharakteryzują, przy czym w zasadzie będą one prawie wyłącznie dotyczyły majora Siwaka, ponieważ jako z dowódcą naszej kompanii mieliśmy z nim najściślejszy kontakt.
   Jednak jeszcze wcześniej dwa krótkie powiedzenia dwóch oficerów Studium Wojskowego przy Wyższej Szkole Rolniczej w Krakowie, które opowiedział mi mój przyjaciel z “Sobka” Rysiek Pietrzyk, z czasów kiedy studiował na tej Uczelni Zootechnikę.
   Jeden z tamtejszych aparatów ? zwykł był strofować swoich wojaków studentów:
   To co, wy, studenci wyprawiacie, to jest b u r d e l o s t w o i s a m o u p r a w s t w o.
   Przy czym nigdy im nie wyjaśnił, co to właściwie jest owo s a m o u p r a w s t w o.
   Natomiast drugi pytany kiedyś o to:
   Jaką jarzynę, obywatel kapitan, najbardziej lubi?
   Bez najmniejszej zwłoki odpowiedział:
   Ja ? Kotlet z kapustą.
   Kiedyś któryś z kolegów z naszej kompanii zaklinał się na wszystkie świętości, że w pokoju sekretariatu naszego Studium Wojskowego zobaczył pismo skierowane do jakiegoś zewnętrznego urzędowego adresata, a sformułowane przez:
   Uniwersytet Jagielloński
   przy Studium Wojskowym
   w Krakowie
   A teraz już o majorze Siwaku. Trzeba mu oddać sprawiedliwość, że starał się jak mógł aby intelektualnie dorównać nam, studentom i leserom. Poza tym, licząc się z niedługim odejściem na emeryturę, aby zabezpieczyć sobie jaką taką cywilną przyszłość, wieczorowo względnie zaocznie studiował na Wyższej Szkole Ekonomicznej w Krakowie. Jednak czym bardziej się starał, tym częściej wychodziły braki w jego ogólnym wykształceniu i tym częstsze były zabawne jego wpadki.
   I tak, na porządku dziennym było przejęzyczenie:
   Nu, studentsi, ten materiał musitsje opanowats p r e f e k t ! Podjąłem próbę graficznego wyrażenia tego wschodniego zaspjewu ? majora Tsiwaka.
   Kiedyś z kolei jeden z naszych kolegów leserów próbował zwolnić się u majora Siwaka z jakichś zajęć:
   Obywatelu majorze, posłusznie melduję, że z powodu choroby, nie mogę brać udziału w tych zajęciach !
   W odpowiedzi usłyszał:
   Nu, student ! Ja was nie zwolnie, bo primo nie matsje zwolnienia lekarskiego, secundo wcale nie jestetsje chorzy, a b r u t t o i coś jeszcze tu dorzucił.
   Innym znowu razem zapowiedział:
   A teraz, studentsji dyżurni, opustsje w oknach story i opustsje ten zwinięty ekran, zaraz przyniose tutaj e p i s k o p a t i pokaże wam ciekawe przezrocza z pola walki.
   
   Wszystko to razem do kupy sprawiło, że studenci, a zwłaszcza leserzy ukuli o majorze Siwaku taką oto złośliwą i klasyfikującą go opowiastkę:
   Jednostka inteligencji, to 1 tsiwak,
   przy czym:
   noga stołowa zwykła ma 5 tsiwaków,
   noga stołowa rzeźbiona 25 tsiwaków,
   a przeciętny leser ma 450 tsiwaków.
   
   A już szczytowym osiągnięciem majora Siwaka była taka oto autentyczna historia, której wraz z wszystkim kolegami z kompanii byliśmy świadkami. W pewien ranek major Siwak z groźną miną wszedł sprężystym krokiem na salę ćwiczeń, powitał nas, na co myśmy nierówno odszczeknęli. W jednej dłoni trzymał pęk ołówków, w drugiej kartki kancelaryjnego papieru, wezwał dyżurnych, polecając z tajemniczą miną rozdać im pomiędzy nas, po jednym ołówku i jednej kartce papieru.
   My do takich częstych pisemnych sprawdzianów z wiedzy wojskowej byliśmy przyzwyczajeni, więc póki co nie byliśmy zaskoczeni.
   Zaskoczyło nas jednak całkiem bezsensowne zdanie, jakie nam podyktował. Po czym dyżurnym kazał zebrać wszystkie rozdane ołówki i wszystkie kartki z tym napisanym zdaniem. A kiedy już dzierżył w jednej ręce ołówki, a w drugiej plik zebranych kartek, odezwał się potrząsając tym plikiem:
   Nu, studentsji, mysleli co wy przechytrzytsje majora Tsiwaka. Ale ja tu teraz mam was w garstsji. Ja teraz oddam te kartki g r a f o m a n o w i ? i on mi zaraz powie, kto na rozkazje tygodniowym wywieszonym w korytarzu na tablicy napisał: major Tsiwak b u c!
   
   To byłoby tyle o majorze Siwaku. Myślę jednak o nim po latach z sentymentem. W końcu żadnej krzywdy nam nie zrobił. Ostatecznie był dobrym człowiekiem. A cóż! Jego życie tak się potoczyło, że nie miał kiedy zdobywać należytego wykształcenia ogólnego, zaś my leserzy byliśmy w stosunku do niego nieludzcy, z radością wyłapując wszystkie jego potknięcia.
   A tak już całkiem na marginesie, to od majora Siwaka i nawet od nas, leserów, o wiele bardziej niebezpieczni i to dla Polski ? są takie różne przemądrzałe prefesory, jak choćby Andrzej Zoll, z którym jakoś nie miałem zaszczytu uczestniczyć w zajęciach na Studium Wojskowym, a który ostatnio co chwila, pytany o jego opinię na rozliczne tematy, wygłasza swoje europejsko+jewrejskie mądrości.
   
   Być może c.d. nastąpi ? O ile ukażą się te wspomnienia...
   Jacek placek

ODPOWIEDZ

Na kaniec materiał cudzy

~Jacek placek

2011-09-01 22:20:11

Tromtadracja polska (2002)
   
   No i zaczyna się! Co róż ? ortografia się kłania ! Artku, ale wypowiedź w dalszym jej toku jest słuszna i wkleję ją sobie, jako odrębny plik w pamięć mojego komputera, bo a nuż się jeszcze kiedyś przyda. Notabene, pisząc owe nieszczęsne róż może miałeś na myśli ów cytat: Nie czas żałować róż, gdy lasy płoną, przyp.satyryka, gdy tylko włączymy telewizor, mówią do nas przeróżne demagogiczne gęby. Gęby przedwyborcze. Ale to dopiero początek, bo do wyborów jeszcze trochę czasu nam zostało, jeszcze nie są ostatecznie zamknięte i dopięte listy kandydatów na radnych. Ale gdy kandydaci dowiedzą się, że przecudownym zrządzeniem losu tymi kandydatami zostali, rozpanoszy się nam tromtadracja nie tylko w telewizji, ale i na ulicach miast, miasteczek i wsi. I choć wszyscy, co zechcą na poważne zostać wybranymi przez lud wezmą udział w tych igrzyskach, bo taka jest natura wszystkich prądów popularitati, od ateńskiej demokracji począwszy, na polskiej, obecnej, gminnej skończywszy, to nie wszystkim gębom rozgadanym będzie można przykleić etykietę tromtadraty. Wielce niechlubną w oczach tradycyjnego konserwatysty !
   Słowo tromtadracja ? wzięło swój początek w XIX w. od jednego z pism lwowskich, które tym mianem humorystycznie określiło zadeklarowanych demokratów, zwolenników rebelii narodowych, którzy mówiąc głośno o interesach ludu i jego prawach przyrodzonych, za nic mieli te interesy, a prawa swoją głupotą deptali lub, co gorsza topili w krwi polskiej. Byle tylko imię ich było głośne, niesione na wszystkich ustach. Dziś nikt niczego w krwi polskiej nie utopi, choć pewnie Samoobrona nie zgodzi się z tym twierdzeniem ?. Ale współczesnych tromtadratów, którzy chcą w butelkę elektorat nabijać, nam nie brakuje. Jak ich poznać? Wystarczy wsłuchiwać się w słowa kandydatów na prezydentów miast i już niebawem namaszczonych kandydatów na radnych, a przekonamy się, że wielu z nich to zwyczajni przydrożni deklamaciarze polskiej tromtadracji. Słowa takiego tromtadraty są zawsze kwieciste lecz puste, dla zamaskowania tej pustki często wypowiadane patetycznie, głośno, wręcz krzykliwie. Pełne przechwałek i obietnic, składanych demonstracyjne, efekciarsko, z całą gamą teatralnych gestów, szczególnie w obliczu telewizji. Tromtadracja, to tak w XIX wieku, jak i obecnie wygłaszanie haseł patriotycznych, wielkich i zarazem postępowych, to koniecznie zapowiedź rewolucyjnych zmian na lepsze. Ludzi takich, często prostych a naiwnych, choć przeważnie pokładających nadzieje w naiwności ludu, można też nazwać mydlarzami politycznymi ?, drobnomieszczańską kołtunerią, która krzykiem lub patosem, wielką ilością pięknych słów, pokrywa swoje ubóstwo ideowe i programowe. Niestety, coraz częściej tromtadratów możemy spotkać nie tylko na lewicy, ale także na tzw. prawicy nasiąkniętej i wręcz przegniłej kołtuńską lewicowością, która niczym zaraza wdziera się wszędzie, do każdego programu wyborczego i do każdego demokratycznego ? umysłu.
   Drogi Czytelniku jeśli zamierzasz głosować w najbliższych wyborach samorządowych, dokładnie przypatrz się teatralnym pozom kandydatów, wsłuchaj się (wczytaj) w ich hasła wyborcze i obietnice poprawienia wszystkiego. Szybko przekonasz się, czy ich słowa są nazbyt postępowe i rewolucyjne, idealistyczne i marzycielsko-romantyczne, czy zatem masz do czynienia ze współczesnym tromtadratą, który pod ładną etykietą retoryki, plakatu i ulotki ukrywa bezideowość, niekompetencję, szalbierstwo polityczne, lub interes własny. Jeśli zaś sam zamierzasz kandydować, miej się na baczności, by poboczny obserwator nie przykleił do twego nazwiska haniebnej etykiety tromtadraty polskiego. Etykiety, która stanie się Twoją największą polityczną, ideową i zarazem moralną porażką. Bo przecież nie sama przegrana wyborcza.
   
   Artur Górski
   
   I sruuu z tym do Onetu jeszcze 05.02.2008 między godziną 23:27 a 23:29, a ukaże się zapewne z siłą wodospadu ? za poniższym potwierdzeniem:
   ~satyryk-anty tromtadracki i uchachany do rozpuku, 05.02.2000 23:29
   Jacek placek materiał z liczbą dwudziestą czwartą na pożytek i pociechę w Piekle Czartom

ODPOWIEDZ

Jak fajno, włazić w to łajno @

~Jacek placek

2011-09-01 03:17:09

aż 3 w jednym, kak krypto+reksrama erzacu kawy naturalnej dla nienormalnych
   
   Duża porażka: popularna sieć handlowa zamyka część sklepów
   
   Jaka+sraka to porażka !
   Taka draczka fraszka @
   Mnie srapisralizm wisi,
   kak cycki panny Wisi !
   
   Załamanie rynku samochodowego w Polsce. Produkcja stanie przez trzy kolejne piątki
   
   Taki+sraki byle komentarz,
   jak globalnej wiochy cmentarz +
   Jacek placek jest świszczypałą,
   nigdy nie chciał mieć samochodu,
   więc z tych oczywistych Powodów
   obchodzi go to guf.. równo mało !
   Za to obchodzi go Bernanke oraz Belka,
   bo każda ich szkoda, to radość wielka @
   
   Marek Belka oceniany lepiej niż Ben Bernanke
   
   A to ci dopiro jest sensacyja !
   Że aż Rezus, Krezus, Maryja...
   W sprzedanej wiosze do dna
   Belka...
   Oj, kręci się globalna karuzelka !
   Od Bernanke ładniejszego ma...
    ryja,
   że aż Bernanke skazał mu danke,
   w banku fekalii US r Anego USA,
   widać Marek nasrał im rezerwami
   z NBP wiochy do ich... kapelusa @
   PO raz któryś AjQjurva dziada
   Marka Belki precz smutek w szelki
   czerwone ze wstydu na giewałtu...
   wsiowej giełdzie
   tak+srak, że gorzej już nie będzie
   I Marka Belki brew jedna uniesiona,
   że taki dupek jest prefesurem zdziwiona ?
   Jak fajno ! Włazić w to całe łajno
   
   Jacek placek jeszcze bardziej zadziwiony od wspomnianej w puencie, którą ma w pięcię, jak ową ab ovo brew psia krew, bo chyba cudem błogo osłavionego Lolka o ksyvie nadanej mu przez Marynarkę Wojenną w Gdyni Oksywie, więc Jacek z radości cały się unosi, o czym w Fiacie wiedzą Włosi, a Wołominie był pożar w kinie, więc placek świetnie się czuje i w dymach pożaru pełen żaru LEVITUJE...
   
   
   
   
   

ODPOWIEDZ

PO ciągnę srawę dalej ?

~Jacek placek

2011-08-31 20:59:41

Tylko samogonu mi nalej,
   bo sprzedana Zachodowi na auto zdradzie Narodu
   resztkami już sił bez broni rewolucji SAMO GONI
   
   A to dopiro sensacyja !
   I sradencyjna chryja @
   Każdy sensat wysrany
   ma mordę lubo ryja @
   Na rezusa i krezusa,
   zaś sradencja nie mija !
   A tych sansatów jest sto,
   Narodzie, czy o to ci szło ?
   Gdyby ich było ze czterdzieści,
   każdy w debatach+sratach
   snuł opowieści bez treści...
   To choćby przyszło 1000
   atletów,
   i każdy z nich zjadł 1000
   kotletów,
   i każdy nie wiem jak się
   natężał,
   to nie udźwigną taki to
    wiochaciężar...
   DROGIEGO DRAŃSTWA !
   Dla TANIEGO PAŃSTWA ?
   
   I niech wam zrzednie mina,
   wielkimi bukwami ta puenta,
   dla satyryka rzecz święta +
   to Jacka placka,
   a nie panie Janie
   wiersza dla dzieci, jak leci:
   Wielkiego Poety Juliana Tuwima
   
   Jacek placek kompilator+plagiator o takiej ksywie, znanej w całej Gdyni+Oksywie
   
   PO niżej dla niekumatej młodzieży, po reformach SZKODNICTWA i ŁAPOWNICTWA wyjaśnienie się należy
   
   Składa się ze 100 senatorów wybieranych w wyborach powszechnych w jednomandatowych okręgach wyborczych na czteroletnią kadencję
   Sensat - Słownik języka polskiego
   sensat. 1. daw. człowiek przesadnie poważny, silący się na uczoność. 2. pot. człowiek dopatrujący się we wszystkim sensacji.
   Auto korekta, ale wcale nie w samochodzie Audi
   
   W wersie 7 od góry powinno być: sensat,
   w wersie 9 od dołu zapis prawidłowy powinien brzmieć: wiocho... ciężar
   
   PiS ałem to po drodze
   POPiSikując sobie
   na wiochy grobie
   po lewej i po prawej nodze
   Jacek placek przeprasza
   i interpelacje tu zgłasza
   
   Macie w sensracie sensaci !
   Zaszczyt uczestniczyć,
   w zaszczutego Jacka placka,
   już bez osratnich gaci,
   jego zacnym procesie tfu @...
   rczym !
   
   Jacek placek się nisko kłania
   i sensatów skurczybyków
   naganem PiS doletem
   PO gania, a niech hołota
   w kibitkach na Sybir zaiwania,
    tam na nich już czeka mużik
   lubo ludowy muzyk Wania
   Te fałszujące dziś HISTORIĘ !
   Histerykuf ! Fuuuj @ tony @
   w załganych mediach są na tony.
   A HISTORII PRAWDA jest taka,
   wrzody na dupsku takie+srakie,
   jak Dzwon Zygmunta... Wrzodaka
   Tania ursusowska byle+jaka draka
   Poniżej Jacka placka stara fracha,
   za nią od Palikota się należy
   ostatniej Polish Vodki z Lublina,
   pełna flacha !
   Bo fracha dziś też w aktusralnych
   łachach
   
   SELEKCJA
   
   Nie każda z victorii ?
   Przejdzie do historii...
   
   Źródło: GŁOS PRACY Czasopismo Związków Zawodowych nr 18/6453 22 i 23.01.1972
   
   Załączona wiadomość [pobierz] Andrzej W. o ksywie Fifek z [7]
   Dopuentował Jacek placek abnegat z PO
   srakowa  Stadko ...
   No i w sumie przy 636 wypowiedziach z 12 strony całość powróciła na stronę 1 i na 1 miejsce w ogóle
   PO ciągnę srawę dalej ? Tylko samogonu mi nalej, bo ...
   ... sprzedana Zachodowi na auto zdradzie Narodu resztkami już sił bez broni rewolucji SAMO GONI  A  to dopiro sensacyja !  I sradencyjna chryja @ Każdy sensat wysrany ma ...
   ~Jacek placek ko...
    dzisiaj, 18:03
   
   Auto korekta, ale wcale nie w samochodzie Audi  W wersie 7 ...
   ... od góry powinno być: sensat, w wersie 9 od dołu zapis prawidłowy powinien brzmieć: wiocho... ciężar  Jacek placek dążacy do doskonałości osiąganej dopiero w... ...
   ~Jacek placek dą...
    dzisiaj, 18:18
   PO ciągnę srawę dalej ? Tylko samogonu mi nalej, bo ...
   ... sprzedana Zachodowi na auto zdradzie Narodu resztkami już sił bez broni rewolucji SAMO GONI  A to dopiro sensacyja !  I sradencyjna chryja @ Każdy sensat wysrany ma ...
   ~Jacek placek ko...
    dzisiaj, 18:07
   PiS ałem to po drodze  POPiSikując sobie  na wiochy ...
   ... grobie  po lewej i po prawej nodze Jacek placek przeprasza i interpelację tu zgłasza
   ~Jacek placek pr...
    dzisiaj, 18:25
   Te fałszujące dziś HISTORIĘ ! Histerykuf ! Fuuuj @ tony @ ...
   ... w załganych mediach są na tony. A HISTORII PRAWDA jest taka, wrzody na dupsku takie+srakie, jak Dzwon Zygmunta... Wrzodaka Tania ursusowska byle+jaka draka @ ...
   ~Źródło: GŁOS PR...
    dzisiaj, 20:08
   
   
   Ale Tobie Andrzeju wysyłam znacznie więcej poniżej
   
   

ODPOWIEDZ

Coś z innej beczki ?

~Jacek placek

2011-08-31 14:39:36

Nieco osobistej wycieczki...
   będzie dłuższa rzecz o niewiele wartej w trzecim wieku kontrowersji w naszej z Fifkiem wieloletniej, twardej męskiej przyjaźni, jak to mawiał tow. Leszek Miller w odniesieniu Olka Kwasa pijaczka spod orła w kondonie flaczka @
   
   Były prezydent: układ kontrolował Andrzeja Leppera
   
   Kwas ten pijak hoży snowa nam ożył @
   To chyba cud błogo osławionego Lolka,
   znanego w drugiej Ja pani pod ksywą
   Drugiej Polski Edwarda Gierka DEMOLKA @
   Wolanda Władcę Piekła dusi od śmichu kolka,
   na widok nieroba UB eka wałęsającego się Bolka @
   A pijak Olo Kwas, co nie tańczył przed śledczą sromisją,
   bez honoru i godności, zasłonił się prohibicją ?
   A dziś na auto zdradzie Narodu dla Zachodu,
   zamiast, by Qrva dziada nieśli nogami do przodu +
   W majątku z wziątków od Kulczyka i Dochnala,
   za list żelazny dla fajtłapy boksera, taki mądrala ?
   Choć od dawna radzą biskupy,
   by Jolce wsadził już raz nos do du... zupy @
   Ale on, jako ten Stoltzman ? powstał z popiołów,
   choć bez honoru dla horroru w niebieskiej koszuli,
   trafił snowa do Ałganowa chóru chorału Aniołuf Uf !
   To potrafi w srarafii tylko Żyd ? Ale o tym pst i cyt !!
   Grunt, że Olek na tytuł magistra się wysr...pał @
   
   Piesiewicz rezygnuje ze startu w wyborach
   
   Fifku dawny kolego, a dzisiaj lebiego !
   w sprzedanej Zachodowi bez jego zachodu
   wiosze nie otwiera, na Balcera cholera !
   Nawet tfuuuj ! Fuj @ japoński jaki taki plik
   Nadeszła pora, wziąć ci udział w wysrorach
   Piesiewicz sruuu ! do scenariusza i hulaj dusza...
   Bo ta wiocha od PiSiewiczuf Uf ! Ciężko chora,
   gorzej, niż w Emila Zegadłowicza ZMORACH @
   
   Jacek placek
   Załączona wiadomość [pobierz] Andrzej W. o ksywie Fifek z
   ~Jacek placek dzisiaj, 06:49
   Potwierdzenie publikacji powyższej fraszki i póki co ? 4 miesce wśród 224 wypowiedzi. A to ci ubaw po pachy, spoconej panny Bachy...
   
   Dopuentował Jacek placek abnegat z POsrakowa
   
   Stadko kandysratuf Fuj @ do foteli
   używając wielu PO dstępnych forteli,
   gna do sensratu ze srajtyjnych burdeli @
   A niejden sensat sensracki i srandydat,
   z przedawkowania narkotyków, aż rzygał @
   I choć w amoku narkotycznym wyścigu nie wygra,
   ale za to marychę sobie w dymie wydyma i poigra.
   
   Jacek placek o ksywie NARKOZA Z OPERY BERLIOZA, znanej w Gdyni+Oksywie
   
   Załączona wiadomość [pobierz] Andrzej W. o ksywie Fifek z [1]
   Dopuentował Jacek placek abnegat z POsrakowa  Stadko ...
   No i w sumie przy 636 wypowiedziach z 12 strony całość powróciła na stronę 1 i na 1 miejsce w ogóle
   Sialala zabawa trwaaa... starej Sipie w cipie graaa na 102 !
   
   Jacek placek

ODPOWIEDZ

Zaproszenie po sromocji cenie

~Jacek placek

2011-08-31 00:22:18

Zapraszam uprzejmie Pana Chama Cenzora, a dyć być może agenta służb+wróżb spesralnych do siebie, na dawno wsjo rawno namierzony przez Was is das ? Adres zamieszkania w wyniku Waszego myszkowania, ale tylko w celu wylizania od Jewki Wachowiczki, lewej dupy Valdi Pawlaka rzadkiego modela z wiochy Model, do wylizania owej Jewce, podanej na miss+ce jej pieprznej du... zupy, zwanej też niekiedy czarną polewką ? Tak to babami bywa, że na dwoje babka wróży ?
   
   Jacek placek w ostatnim kontakcie z wami nie wiem czyimi vasalami ? Ale mi co tam ! O to niech się martwi w Zoo HIPOPOTAM @ Po szukamy se inne fora, po których też węszy cenzorów sfora ora et labora + A na łeb chora @

ODPOWIEDZ

Co innego per analogiam

~Jacek placek

2011-08-27 00:08:10

Wśród wykładowcuf Uf ! Studiun Wojskowego lub jak kto woli ? Woskowego ! Jak uże POPiS dałem najmłodszym z nich był porucznik, blondynek o dziewczęcej twarzyczce i takimże całkiem niewojskowym sposobie bycia, którego nazwiska ani imienia nie pamiętam, za to pomnę, że nadaliśmy mu trafne przezwisko Panienka
   
   Wot ! Tjepier o czymś na PO zor innym wnimanie... wnimanie ! Kak w życiu rodzinnym
   
   Nie pamiętam już dokładnie z którymi kolegami w kolejnych klasach siedziałem w jednej ławie w Szkole przy ul. Zielonej, ale w którejś z klas z pewnością dzieliłem ławę również z Andrzejem. Dowodem owej wspólnoty ławkowej niech będzie fakt, który doskonale pamiętam.
   Otóż w pewnym okresie naszej podstawowej edukacji, Andrzej niegrzeszący w owym czasie zbytnim apetytem oddawał mi całkiem dobrowolnie swoje pyszne, według mojego smaku, kanapki na drugie śniadanie, przygotowane przez jego Mamę, nie chcąc w zamian moich, przygotowanych z kolei przez moją Babcię, ale moim ówczesnym zdaniem mniej smacznych. Smak owych kanapek Andrzeja do dziś mam w ustach i w pamięci. Cieniutkie kromeczki świeżego chleba były złożone, a w środku obie ich wewnętrzne powierzchnie posmarowane były zakrzepłym tłuszczem z uduszoną na kolor złocisty cebulką i kminkiem spod pieczeni ze schabu wieprzowego, wreszcie na ten podkład ze wspomnianego tłuszczu położone były cieniutkie plasterki owego zimnego schabu. Słowem pycha.
   Ponieważ Andrzej nie chciał zjadać moich kanapek, niosłem je z powrotem do mieszkania mojej Babci przy ul. Handlowej 7 II p., w przeznaczonej na ten cel przegrodzie mojej ręcznej teczki na książki, zeszyty i piórnik. Żeby zaś nie narazić się na pretensje Babci: dlaczego nie zjadłem drugiego śniadania, po powrocie do mieszkania ukradkiem całe zawiniątko z tym śniadaniem wrzucałem pod kuchenny kredens, który stał na tak niskich nóżkach, że przy codziennym sprzątaniu nie było żadnych możliwości wymiecenia spod niego śmieci. Byłem wszakże niezwykle krótkowzroczny w swoich niecnych poczynaniach z niezjedzonym śniadaniem.
   Oto podczas najbliższych, generalnych porządków świątecznych, sprzątająca nam co sobotę Julka Dyrczówna odsunęła ten ciężki kredens i sprawa się, mówiąc krótko, rypła. Po solidnej reprymendzie, w której Babcia słusznie mówiła o karygodnym marnotrawstwie darów bożych, zmieniłem metodę postępowania z niezjadanymi nadal drugimi śniadaniami i w drodze powrotnej ze szkoły rzucałem je za płot, za którym krzątały się czyjeś psy lub kury.
   Teraz będzie o przezwisku, jakie niektórzy koledzy z klasy nadali Andrzejowi. Z przezwiskami nie da się walczyć, należy więc się z nimi po prostu pogodzić. Zresztą znaczna część przezwisk jest prawie, jak rysunkowa karykatura. Podobnie jak ta ostatnia, wyodrębniają i przesadnie eksponują dominującą cechę obdarzanego przezwiskiem podmiotu. Tak właśnie się stało w przypadku Andrzeja. Był w tym czasie bladolicym blondynkiem o delikatnej konstrukcji fizycznej oraz równie delikatnym sposobie bycia i w przeciwieństwie do klasowych osiłków jadał też niewiele, jak panienka. I właśnie takie przezwisko Panienka, zostało mu nadane, czy mu się ono podobało, czy nie.
   Inne zdarzenie wiążące Andrzeja ze mną miało miejsce na parterze w Domu Harcerza , mieszczącym się w piętrowym budynku na rogu ul. Kolejowej, naprzeciw wspominanej już piekarni Mamy Andrzeja, a ul. Wesołej. O ile mnie pamięć nie zwodzi było to już w okresie naszej wspólnej nauki w VIII b kl Liceum. W tym okresie namiętnie oddawaliśmy się grze w ping-ponga, a w Domu Harcerza był stół pingpongowy z siateczką, paletkami i piłeczkami bezpłatnie udostępnianymi członkom tejże Instytucji. Staczaliśmy przy tym stole zażarte boje, przy czym czasem odnosił zwycięstwo Andrzej, niekiedy zaś ja. Jednak pewnego razu ogromnie mi zależało na sukcesie, starałem się jak żem umiał, i nic. Andrzej konsekwentnie zmierzał do zwycięstwa i na domiar złego na jego twarzy gościł nieśmiały uśmiech. I właśnie ten uśmiech przepełnił czarę mej goryczy, przed oczami przeleciała mi czerwona pręga, niechybny znak maksymalnej wściekłości, i trzymaną w lewej dłoni, bo jestem mańkutem, paletką, z wszystkich sił cisnąłem nią w kierunku Andrzeja. Los jednak był dla niego łaskawy. Zaślepiony wściekłością nie trafiłem. Już dziś nie pamiętam, czy po owym karygodnym zachowaniu z mojej strony nadal jeszcze grywaliśmy ze sobą w owego ping-ponga.
   Zmierzam już niechybnie do końca naszych wspólnych wspomnień. Ale pozostało mi jeszcze szczegółowe przypomnienie naszej przygody w pierwszej połowie roku szkolnego 1952/53 w klasie IX b.
   W klasie tej wójtem została otyła dziewczyna o imieniu Franciszka i nazwisku Zyzakówna, córka prawdopodobnie robotnika w upaństwowionym, dawnym arcyksiążęcym browarze, którą wraz z innymi uczennicami i uczniami Liceum, zamieszkałymi na kolonii domków przy browarze, codziennie rano przywoziła, a po lekcjach odwoziła do browaru tzw. kibitka z zaprzężonym do niej koniem. W klasie był też wyrośnięty, chudy i kościsty nasz z Andrzejem kolega Leon Sieniuc, z którym chodziliśmy do jednej klasy i oddziału: a, przez całą podstawówkę, i który po skończeniu IX b klasy poszedł do szkoły oficerskiej, bo takie istniały wówczas możliwości uzyskiwania szlifów oficerskich. Odbiegając nieco od tematu, do czego mam wyjątkowe zdolności wspomnę, że ostatni w życiu kontakt z tymże Leonem, miałem po 1959 r., kiedy to odwiedził mnie, jako podporucznik lub już porucznik w mieszkaniu przy ul. Solskiego. Zresztą napędził mi wtedy na początku niezłego stracha, gdyż repetując wówczas któryś tam rok na Wydziale Prawa UJ i ujrzawszy go w mundurze przez tzw. kukiel tak moja Mama nazywała wizjer w drzwiach wejściowych i nie poznawszy go, pomyślałem, że to armia wyciąga po mnie swoje łapska. Rychło jednak sprawa się wyjaśniła. Nie wykluczam, iż Leon podczas koleżeńskiej serdecznej, rozmowy nieopatrznie sprzedał mi nieco tajemnic wojskowych, bo oto dowiedziałem się, że jest zakwaterowany w ówczesnym Hotelu Garnizonowym, zlokalizowanym na rogu ul. Stradom i ul. Ludwika Waryńskiego, a dziś św. Gertrudy, nawiasem mówiąc powrót po 1989 r. w Krakowie do przedwojennych nazw ulic, to jedyna reforma władz miejskich, która się im powiodła, choć w przypadku ul. Solskiego całkiem niesłuszna, jeśli się zważy, że ten luminarz polskiej sceny narodowej wraz z żoną i ich opiekunką Helenką Niczewską ostatnie lata życia, aż do śmierci zamieszkiwał w tym samym domu, co my z moją Mamą, początkowo w oficynie tak, iż ocierałem się o niego idąc nieraz po schodach, a później w kamienicy frontowej, by po wspomnianej reformie nie dość, że nie mieć ulicy swojego imienia, ale nawet tablicy pamiątkowej na kamienicy w której mieszkał.
   No a teraz będę już zmierzał nieuchronnie do zapowiadanej wcześniej, nieco już też rozwiniętej , a ostatecznie z pewnych względów budującej puenty.
   Otóż, ową otyłą Frankę Zyzakówną, zwaną w skrócie Franą, zestawiłem w parę kochanków z wyrośniętym, chudym i kościstym Leonem Sieniucem i w nabazgranym odręcznie na którejś lekcji wierszyku opisałem, co oni ze sobą mogliby wyprawiać. Ponieważ zastosowana została w wierszyku formalna klamra spinająca całość oraz wykorzystałem w swoisty sposób ówczesną praktykę gospodarczą, usankcjonowaną obowiązującym prawem, zwaną obowiązkową kontraktacją trzody chlewnej, pozwolę sobie zacytować początkową część i końcową zwrotkę owego pornograficznego dziełka. Zresztą zapis całości nie zachował się, a i tej całości nie pamiętam.
   
   Anonimowy utwór ludowy
   
   W ósmej klasie była Frana,
   Frana zakontraktowana.
   I tuczyła się okropnie.
   Niech tę Franę kaczka kopnie!
   
   Raz mówiła do Leona,
   że najlepsza gruba żona.
   Na takiej się nie źle jeździ,
   nie dostanie się boleści.
   Zaś na strasznie chudej babie,
   to nagniotków się nałapie.
   Itd., itp.
   
   /dok./
   A gdy przyszło franobicie,
   mnóstwo tłuszczu w każdej kicie,
   w każdej kicie panny Frany.
   Cieszcie z tego się bałwany!
   
    Andrzej Micherdziński mój kompan w ławce wierszyk przeczytał i pomimo moich pewnych obaw puścił obiegiem po klasie, podczas lekcji. Wierszyk dotarł w końcu do Frany, która po jego lekturze rozbeczała się, a następnie przekazała utworek wychowawcy klasy, którym był nauczyciel historii o nazwisku Śliwa, ale który nas nie uczył. Uczył nas natomiast ogromnie lubiany, przejściowy zesłaniec polityczny z Krakowa dr Franciszek Lenczowski, który wbił nam do łbów tyle historycznej wiedzy, że Zdziskowi Krygielowi, nieżyjącemu już niestety Marianowi Koziołowi i mnie, procentowała ona jeszcze podczas egzaminu wstępnego na wspomniane już Prawo oraz podczas egzaminów niezbędnych do zaliczenia pierwszego roku tych studiów. Wracając jednak po raz któryś do tematu, to rzecz jasna wychowawca klasy zarządził śledztwo i rzecz jasna winnych nie było. Przeprowadzono wszakże kontrolę zeszytów z klasówkami, zdeponowanych w kancelarii Liceum i ponad wszelką wątpliwość ustalono, że pismo jest moje. I wtedy Andrzej wykazał się niebywałym stopniem koleżeńskiej solidarności. Poczuł się współwinnym, jako ten, który na własną rękę puścił wierszyk w obieg po klasie i przyznał się również do popełnienia tego karygodnego występku. Na koniec warto jeszcze dopowiedzieć, że moja Babcia dowiedziała się od zaprzyjaźnionych z nią, a uczących w Liceum jeszcze od przed wojny profesorów o przebiegu owej nadzwyczajnej rady pedagogicznej. I tak, dyrektor żądał wydalenia nas z Liceum, jednak nie tyle za nieprzyzwoitą, ba! nieobyczajną treść wierszyka, ile za jego tytuł: ANONIMOWY UTWÓR LUDOWY, który mu nadałem dlatego, ponieważ bardzo lubiana przeze mnie profesorka Baranowska, która skutecznie rozbudziła we mnie miłość do lekcji z języka polskiego, akurat w tym okresie wykładała nam z literatury polskiej o twórczości ludowej, która była z reguły ANONIMOWA, a ja przecież tego wierszyka nie mogłem ze zrozumiałych względów firmować własnym nazwiskiem. Tymczasem stalinowski dyrektor Kołodziejczyk uznał, że oto dwóch przedstawicieli podejrzanej wastwy inteligenckiej ośmiela się szydzić ze zdrowej KLASOWO twórczości ludowej. Ostatecznie został jednak przekonany przez innych członków rady, że należy nas raczej w Liceum pozostawić, bo wyrzucenie z Liceum, zwłaszcza Andrzeja, może zaostrzyć stosunki dyrektora Liceum z żywieckim Magistratem, w którym dość istotną funkcję pełni Ojciec Andrzeja, wymieniany już Lubek. Ukarano nas więc łagodniej, a jak, to o tym już wcześniej napisałem.
   
   I to była zaiste jedyna SOLIDARNOŚĆ ! Koleżeńska, jakiej doświadczyłem w młodości...
   Wszystkim innym napljewać Ajwaj Qjurva ich blać @
   
   Już na sam koniec dorzucę jeszcze tylko, że wkrótce po tej całej awanturze nasza polonistka, jeszcze raz przypomnę jej nazwisko Baranowska, poprosiła mnie uprzejmie, abym jej pomógł zanieść do domu, położonego w pobliżu ul. Brackiej, w którym mieszkała wraz z mężem, bodaj inżynierem i córką, stos zeszytów z klasówkami do poprawy. Po drodze powiedziała mi w zaufaniu, że wierszyk, jak na mój wiek, jest na całkiem przyzwoitym poziomie i szkoda tylko, że jego treść jest wysoce nieprzyzwoita. I dalej, że jeśli w przyszłości nie będę koncentrował się na tej tematyce i będę nad sobą pracował, to może jeszcze ze mnie coś wyrośnie. I faktycznie jej prognoza czy wróżba przynajmniej po części się sprawdziła.
   
   Teraz jest jeszcze pora, aby co nieco opowiedzieć o zajęciach na Studium Wojskowym.
   Ale eto uże zawtra...
   
   Jacek placek nie entomolog, jak parszywy Niesioł, co gdy po próbie wysadzenie pomnika Lenina była wsypa, jak jeleń i skunks cuchnący na UB własną narzeczomą sypał, a Jacek jest dozgonnym wielbicielem normalnych ślicznych polskich Muszek Dwurączek i Dwunóżek...

ODPOWIEDZ

Teraz jest wreszcie chora pora

~Jacek placek

2011-08-27 01:03:31

żeby zamiast, jak w latach chłopięcych z dziewczynkami bawić się w doktora, aby co nieco opowiedzieć o zajęciach na Studium Wojskowym.
   Mieściło ono na parterze Colegium Novum i zajmowało pomieszczenia w całym jego lewym skrzydle od głównego wejścia. Obok sekretariatu były pokoje kierownika i zastęcy kierownika Studium, a dalej sala zarówno wykładów, jak i ćwiczeń, wreszcie w piwnicy były magazyny: broni i sprzętu wojskowego, jak maski pegaz i chlebaki z osobistym żołnierskim wyposażeniem i z przytroczonymi do nich łopatkami do okopywania się, które zapamiętałem najlepiej, bo w marszu obijały się nachalnie o tyłek oraz magazyn odzieży, a właściwie podkutych ćwiekami trzewików ogólnowojskowych. W sali zarówno wykładów, jak i ćwiczeń – jak sama nazwa wskazuje – służyła do wykładów, w pierwszym rzędzie z regulaminu wojskowego, który był już nie tylko drobiazgowy, ale małostkowy i do tego stopnia chciał określić wszystko, że przy najlepszych chęciach żołnierz nie był w stanie zachować się regulaminowo. I w końcu chyba twórcom regulaminu o to właśnie chodziło. Poza tym w sali wykładowej odbywały się wykłady z taktyki wojskowej oraz z innej tajemnej wiedzy ogólnowojskowej.
   Z kolei w sali zarówno wykładów, jak i ćwiczeń odbywały się też ćwiczenia, mające na celu utrwalenie wszelakiej wiedzy ogólnowojskowej nabytej na wykładach w tejże samej sali. Wreszcie służyła też ona do składania egzaminu, który z kolei składał się z kilku etapów, obejmujących różne dziedziny wyłożonej i utrwalonej na ćwiczeniach wiedzy ogólnowojskowej.
   Od czasu do czasu czyściliśmy w magazynie pakułami oraz wyciorem stare zdezelowane karabiny typu kbk oraz równie stare i zdezelowane ustrojstwa radzieckie zwane popularnie pepeszami ?, a następnie konserwowaliśmy je jakimś oleistym mazidłem ogólnowojskowym. Zabawne było to, że wspomniana broń była czysta, bo została wypucowana poprzedniego dnia przez inną kompanię, złożoną ze studentów i leserów z innych Wydziałów UJ. Wcześniej zapomniałem wspomnieć, że do naszej kompanii prawniczej, przytroczone były inne pomniejsze Wydziały, ale już nie pamiętam które.
   Wracając zaś do broni, to oprócz jej czyszczenia, od czasu do czasu ćwiczyliśmy też rozkładanie i składanie jej duszy czyli zamka.
   Co jakiś czas wspomniany już na wstępie rozważań ogólnowojskowych podooficer od czarnej roboty o faktycznym imieniu Napoleon Proniewicz lubo Broniewicz, jak się zwał, tak się zwał, byle pluton, w jakich srakich Ja pańskich Bolka Wałęsy Ubeka, co wciąż tu I sram po drubiej Japoniim którą obiecał się wałęsa, a za to Napoleon lubo Nago Leon ? to brał nas na nieodległe krakowskie Błonia, gdzie ku uciesze licznie zgromadzonej gawiedzi ćwiczyliśmy różne elementy musztry. Pamiętam, jak to miałem indywidualnie zademonstrować krok defiladowy, a ponieważ byłem raczej ciurą ogólnowojskową, więc jakoś nie potrafiłem przerzucić do przodu środka ciężkości i w efekcie właściwie przybijałem kopytami obutymi w trzewiki ogólnowojskowe o ziemię w miejscu, posuwając się minimalnie do przodu, a jeszcze na dodatek za luźna czapka ogólnowojskowa zsunęła mi się całkiem zasłaniając oczy. Słowem obraz nędzy i rozpaczy.
   Raz nawet zawieziono nas na strzelnicę i strzelaliśmy w pozycji leżącej z podparciem do nieruchomego celu, z różnymi zresztą wynikami.
   Niekiedy znów Napoleon zabierał nas przeważnie na Pasternik, gdzie a to nas trochę przeczołgał, a to było lotnik kryj się, a to wspomnianymi łopatkami ogólnowojskowymi, obijającymi się o tyłek okopywaliśmy się na z góry upatrzonych pozycjach, a to rozwijaliśmy się w tyralierę, a to było prezentuj broń, na ramię broń i do nogi broń i wreszcie oczekiwane z utęsknieniem rozejść się, wolno palić, a to atak na czołgi czy walkę na bagnety i wreszcie bieg w maskach pegaz w terenie pozornie zagazowanym, przy czym co cwańsi leserzy nieznacznie odkręcali filtr, co znacznie ułatwiało oddech. A skoro już padło słowo pozornie, to tak prawdę powiedziawszy całe to Studium Wojskowe było jednym wielkim pozorowaniem wojska. Było jednak wśród nas kilku oczywiście nie ja, których pasjonowały te zabawy ?, oni też byli ulubieńcami Napoleona i na nich koncentrowała się właściwie cała jego uwaga.
   Jakoś psiakość ! do dziś nie wiem chyba cudem błogo osławionego Lolka z Wadowic zdałem na pierwszym roku i w pierwszym terminie ten podzielony na odcinki czy etapy egzamin z wiedzy ogólnowojskowej.
   Jednak mój flirt ? ze Studium Wojskowym UJ i w ogóle z Ludowym Wojskiem Polskim okazał się owocny, biorąc pod uwagę zdany przeze mnie egzamin z wiedzy ogólnowojskowej w pierwszym terminie na ocenę państwową, lecz krótki, bo w maju 1959 r., a więc będąc na drugim roku, ale przed końcem letniego semestru wyjechałem do Akademickiego Sanatorium Przeciwgruźliczego w Zakopanem z naciekiem w szczycie lewego płuca. Tam przebywałem do końca września tego roku. I podczas najbliższej trzeciej już rejestracji w Wojskowej Komisji Rejonowej, przedstawiłem stosowne zaświadczenie o stanie zdrowia, następnie wraz z innymi zostałem prześwietlony i prześwietlający nas lekarz spowodował, że ostatecznie otrzymałem kategorię, oznaczoną literą, jaką już nie pamiętam, może D, jak dupa lub może E, która zawierała upragnioną przez wielu leserów treść: Niezdolny do służby wojskowej w czasie pokoju. Przeniesiony do rezerwy bez odbycia zasadniczej służby wojskowej . Od tej pory Studium Wojskowe nic już do mnie nie miało, podobnie, jak i Ludowe Wojsko Polskie przez wiele lat.
   Muszę jednak tutaj wspomnieć, że prześwietlający mnie podczas tej trzeciej rejestracji lekarz rentgenolog miał militarne nazwisko Kościuszko, ale na imię Wojciech i był to niesamowity zbieg okoliczności.
   Otóż, kiedy byłem niemowlakiem oraz we wczesnym moim dzieciństwie, wiem o tym z opowiadania mojej Mamy, rodzice chodzili ze mną do cieszącej się sławą dobrej lekarki pediatry, pani doktor Kościuszkowej, do jej mieszkania prywatnego połączonego równocześnie z jej gabinetem lekarskim w kamienicy przy ul. Krowoderskiej, a w tym mieszkaniu w oczekiwaniu na wizytę rodzice widywali kilkunastoletniego chłopaka o imieniu Wojtek, śpiewającego modny w te lata filmowy przebój, którego refren zaczynał się od słów:
   
   Ach, jak przyjemnie, kołysać się wśród fala,
    gdy szumi, szumi woda i płynie sobie w dal.
   
   I już na samo zamknięcie wspomnień z pierwszego roku studiów prawniczych. Jeszcze jedna historyjka wojskowa, którą znam już tylko z relacji kolegów leserów, którzy po trzecim roku studiów wysłani zostali przez Studium Wojskowe UJ, w ramach planu szkolenia ogólnowojskowego, na bodaj miesięczny poligon, na którym z ramienia Studium opiekował się nimi wspomniany również na wstępie major Bednarski. Ten major charakteryzował się tym, że oprócz sporej już tuszy, dobrodusznego sposobu bycia i wschodniego zaspjewu, bardzo lubił zdrabniać słowa np. nie żołnierze tylko żołnierzyki.
   Kiedyś, późnym wieczorem, grupa kolegów leserów, powróciła z knajpy w niedalekim miasteczku, nieźle ochlana piwskiem. Przyłapał ich major Bednarski, postawił na baczność w szeregu i dał im wszystkim taką srogą ? reprymendę:
   
   Nu, żołnierzyki ! Wy zupełnie, jak dzjetsci. Nic touko wódeczka, piweczko i dtsiwki. Wódeczka, piweczko, dtsiwki nu, jak dzjetsi. Jak dzjetsi!
   
   No i takim oto dziwnym sposobem znalazłem się na drugim roku Studium Stacjonarnego Wydziału Prawa UJ, rozstając się przy tym na zawsze ze Studium Wojskowym przy tej Uczelni. Ale niestety nie z całym Ludowym Wojskiem Polskim, bowiem w latach siedemdziesiątych ub.w., kiedy sobie spokojnie pracowałem w Celapo, zostały zmienione ogólno peerelowskie przepisy prawne, zmieniono kategoryzacje i znalazłem się w kategorii bodaj C: zdolny do służby w jednostkach terenowej samoobrony kraju. Powiem więcej. Nawet znów uczestniczyłem w szkoleniu ogólno wojskowym i ćwiczeniach, w wyniku których uzyskałem awans na noszowego. To tak na marginesie.
   
   No i tym prostym adminisracyjnym sposobem. oczekiwanym przez wielu od sransforsracji Balcera @ nieść na noszach rządzących nierządem wsiowych tromtasratuf Fuj ! Z ich orłem w koronie. zamiast kutasuf Fuj ! nogami do przodu, aż do samego Piekła, w którym na samym Dnie oczekuje na hołotę z utęsknieniem sam błogo osławiony Lolek
   
   Jacek placek skłonny jest się nawet spocić z wysiłku, zaś niesionych ma głęboko w... TYŁKU @

ODPOWIEDZ

Aby być ostatnim, co tak+srak

~Jacek placek

2011-08-27 08:09:42

Poloneza Szlachciurskiego wodzi
   A nie Samochodu z PRL Polonezem
   smogiem smrodzi...
   I pewnemu elektrykowi niech zaszkodzi !
   Aż po Ja pana Bolka UB eka, śmichu beka
   Tjepier prozą, od której powieje GROZĄ
   
   Pragnąc jako ostatni w tym państwie prawnego bezprawia, w którym na wabia z konstytucji+prostytucji preambułę z Bogiem kub bez Boga zbędną się stosuje, Jacek placek, aby pozostać w zgodzie z powszechnie łamanym Prawem Autorskim wyjaśnia, że SMS a z Krakowa jest tekstem nieznango mi Autora, jedynie tfuuu ! rczo uzupełniony przezemnie w poszczególnych linijkach
   Amore mia Niech się trzyma Muammar Kaddafi i cała jego Libia
   
   Jacek placek szczerze mu życzy, leżąc wygodnie na pryczy przy wiochy grobie + na kukły USA sra I haraszo sja ma... Wot im kula na wylot oraz przez iloraz na wlot

ODPOWIEDZ

O prawa bezprawnym stosowaniu

~Jacek placek

2011-08-28 09:18:20

Nie mogłaby istnieć bez wielkich biustów?
   
   W popQrvtuty wiosze malutkie cyce
   mają Lolka błogo osłavionego dzievice
   jeno ?
   Na pociechę dupovą czarnym cmentarnym
   HIENOM +
   Ale są ważniejsze sprawy, dla ciekawych ?
   W zadłużonym bajzlu o ksywie TVP !
   Co zysk z blokuf Uf ! Reksram przeżre,
   prezesy przechleją i dziś dzieje się źle @
   To nawet nie jest Burdel ! To nie kpina !
   Rządziłaby Burdel Mama Terentiew Nina
   Wg socjalizmu zasady od ilości pracy
   Qrvom da część z tego, co wpłacą Rodacy,
   Nina też wzięłaby część, co jest oczywiste !
   A reszta poszłaby na rozwój i na inwestycje.
   Za to w bajzlu idzie taki cykliczny program
   KOCHAM CIĘ POLSKO ? To brzmi swojsko.
   Nie wart Palikota osratniej Poliż Wódki sto gram
   Ale popQrvtury gwiazdy i inne różne meeendy
   mają gaże i apanaże, za oglądaczy ABONA...
   MENDY @
   Abonamentów nie płacę, nic pod spód nie wdziewam,
   z pewną babką bez fig ! Idziemy pomiędzy drzewa...
   Może być po partyzancku w krzaki... Tam bez draki,
   na kocu nocą między drzewami fajnie oboje się miewamy
   Burdele bezprawnie zakazały od prawa niecne CHAMY @
   Zgodnie z bezprawiem Agencję Towarzyską w bloku mamy
   Wqrvił się rzetelny krawiec, bo wlani klienci do drzwi mu biją,
   jakby jego Pracownia Krawiecka była dziecka ziemią niczyją
   NaPiS dał wielkimi bukwami TU SZYJE KRAWIEC PALIWKO
   A kto się chce pierd... przyć, bo lepszy... Wal w drzwi na przeciwko
   Wpuencie Jacka placka polityczno erotyczna fracha dla Tuska z PO...
   od Ferdka Kiepskiego i Paździocha marnego fuj ! Bolistę jebaka
   
   O KONSTANCJI
   
   Konstancja, co znów wcale nie jest oczywiste,
   podrywała Kostka + konstytucjonalistę....
   Westchnieniem zachęcała wciąż Kostka niezgułę:
   Chodź pomacać tu, Kostuch, moją... p r e a m b u ł ę.
   
   Uwaga odautorska: Autor postanowił sobie pożartować co nieco z preambuły, o której treść w swoim czasie toczył się w III RP zażarty spór w sejmie, a bez której to preambuły nowoczesna ustawa zasadnicza może się z powodzeniem obyć. Wtedy to wkroczył do akcji Tadeusz Mazowiecki, jak wiadomo premier pierwszego rządu III RP zdechlak, którego zesłabiło podczas wygłaszania swojego expose i on zażegnał ów zażarty spór, wymyślając preambułę według starej, wypróbowanej zasady Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek ?. Jak dotąd chyba jeszcze nikt tak oryginalnie nie nazwał tego czegoś ?. A owo czegoś ?, to nic innego, jak wsjech dziewczyn skrywany pod przykusą spódniczką starannie wykaligrafowany intymny dokument ścśle tajny przez poufny, specjalnej troski i specjalnego przeznaczenia ?.
   PO tem ta Mazowiecka MENDA PO radziła srobić premierem niejaką nijaką DOCHTOR Suchocką
   i SRUUU PO leciało KONKORSRATY, TACE bez PO datków wolnych datk Ufff ! Fuuuj @ na tace i DOBRA MARTWEJ RĘKI DLA insektUfff z SEKTY WATYKAŃSKIEJ, za co w nagrodę ZA POLSKIM NARODEM Suchocka bezkarnie moczy swą zaśmierdziałą DUPĘ @ w ambasradzie w WC i łaziebnej wannie w Watysranie starannie...
   Jacek C., dopełniacz nagiej prawdy, ale jak już da kopniaka, to obnaży całą HISTERYCZNĄ GOŁĄ BLAGĘ @+!
   28.02,2010 17:21 A liczba 21 to daje zwycięstwo w prymitywnej HAZARDOWEJ grze , zwanej OKIEM, w głowie Chlebowskiego naszego PO wszedniego, do kupy zussamen AMENT i LAMENT
   11 WYPOWIEDZI DA SJECH POR
   PO statecznej doróbce, jak Sąd Osrateczny
   17:50
   12 WYPOWIEDZI DA SJECH POR
   Dalszego ciągu dyskusji na forum nie chciało mi się śledzić wg starej
   Bajki PO jebajki o śledziu i o pieprzu ?
   ŚLEDŹ własną żonę, a PIEPRZ cudze...
   
   Twój komentarz oczekuje na publikację.
   
   Cierpliwie Jacek placek czekał !
   Na wszawe forum nie szczekał...
   Ale równo gufffno się doczekał !
   
   Bądź pierwszy! Wyraź swoją opinię
   
   Nie obrażając polskich świnek,
   na kotlety z których już łykam ślinę
   Wy Qrva tam macie krowy wymię
   I dlatego w du** pocałuj ta wy mnie
   
   Forum (0)
   
   Oto idioto popQrvtury nadeszła era
   Wasze wszarze leve fora warte są zera
   Macie u Emila Zegadłowicza fory,
   od was znacznie lepsze są jego ZMORY
   A komentarza całość pójdzie, jeśli nie wiecie
   w Powiedz NIE cenzurze w internecie!
   
   Sia... la... la... zabawa trwa...
   Starej Sipie w cipie... GRAAA
   
   Jacek placek
   Nie opublikowały sQrwysyny nawet tych zaczepek wysyłanych w różnych kombinacjach i komentarzy jest nadal 0 Wot ! Gorsze od nich ZERO...

ODPOWIEDZ

Liryczno+deliryczno @

~Jacek placek

2011-08-30 23:08:33

W swoim czasie, kiedy bawiło mnie jeszcze bywanie na zakrapianych suto spotkaniach koleżeńskich naszej klasy maturalnej, co w końcu okazało się nienormalne, bo na nie przyjeżdżał z Warszawy nasz kolega aktor Marek W., zasłaniając się notorycznie nadmiarem zajęć, poświęciłem mu kąśliwą fraszkę, ale tylko na pociechę bywałym na spotkaniach kolegom
   
   MA GROBEK AKTOR
   
   Tu leży Aktor ! Wy chłopy+jełopy.
   Zamiast grać w tynfa wartych
   Tygrysach Europy !
   Gra w durnym sitkomie 13 posterunek,
   a na frasunek zawsze dobry trunek !
   Rzuć ta mu szelonga do na grobie misy,
   bo precz smutek w szelki on ślepy i łysy
   
   Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze o tym, że Marek W., to już nie aktor, tylko Człowiek rozpaczliwie walczący z nieuleczalną chorobą Altzheimera +
   Tak to bywa z żartami, które czasem odwracają się przeciwko tfuuu ! rcy @
   Jacek placek

ODPOWIEDZ

Komentarz, jak wiochy cmentarz

~Jacek placek

2011-08-28 20:06:53

Niekończąca się piwna wojna. Wysoka stawka
   
   Wysoka zdrada piwna wojna ?
   Byle polska wieś zaciszna,
   byle polska wieś spokojna...
   
   Po reformach SKODNICTWA wszawy lebiego,
   cytat naPiSaty z WESELA, ale nie S. Wyspiańskiego
   
   Koniec światowej legendy?
   Niech szlag trafi mendy @
   
   POniżej rzad trafiła się gratka !
   Jak gratki nie wykorzystam do ostatka
   To druga taka gratka już mi się trafi,
   zas tę wykorzysta Rydzyk w swej biznes
   srarafii +@
   Wiadomość Ordynarna tu sama
   wpieprzyła się mi na... CHAMA
   
   Jacek placek anty vatisranowiec i anty USrAnowiec UStAnowy @
   Komentarz, jak wiochy cmentarz +
   
   Niekończąca się piwna wojna. Wysoka stawka  Wysoka zdrada ...
   ~Jacek placek anty vatisranowiec i anty USrAnowiec UstAnowy @ dzisiaj, 19:22
   
   Dosrończenie PO sromocji cenie
   ---- Wiadomość Oryginalna ----
   Od: HotMoney.pl co dzień od 8:00 rano - przesłane przez Pocztę o2 <twoje_hotmoney@o2.pl>
   Do: Reklama wysłana przez portal o2.pl <info@o2.pl>
   Data: 28 sierpnia 2011 15:23
   Temat: Moda na nowy alkohol. Szybko podbija Polskę
   
   Piątek [12.08.2011, 10:48]
   Nowy biznes ojca Rydzyka Co tym razem?
   Wtorek [09.08.2011, 21:56]
   Mam 29 lat i 4200 netto A ty ile zarabiasz? Wypowiedz się na forum.
   
   Zarabiam i dorabiam na wszawych forach,
   już mi tylko pomoże ORA, IRA et LABORA
   
   Reklama rozesłana przez Grupa o2 sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie, zgodnie z regulaminem korzystania z poczty elektronicznej. Nadawcą listu jest: Grupa o2 Spółka z o.o. ul. Jutrzenki 177 02-231 Warszawa
   Chcesz wyłączyć reklamy w Twojej poczcie? Kliknij tutaj
   
   Niech kliknie, bo mnie swędzi ręka !
   Za mnie to zrobi ulicznica Jutrzenka
   
   Niech żyje nam Jutrzenka swobody
   i gnije Rydzyk z rakiem wątroby @
   
   Jacek placek anty vatisranowiec i anty USrAnowiec UStAnowy @
   Komentarz, jak wiochy cmentarz + [1]
   Dosrończenie PO sromocji cenie  ---- Wiadomość Oryginalna ...
   ~Jacek placek anty vatisranowiec i anty USrAnowiec UstAnowy @ dzisiaj, 19:35
   Publikacja na 2 raty w Biznesie i 1 miejsce na 156 komentarzy
   Cmentarz w innej srawie, ale ciekawiej
   Komentarz, jak USA cmentarz +
   W Nowym Jorku szaleje burza tropikalna. Paraliż miasta
   
   FRACHA W AKTUSRALNYCH ŁACHACH
   
   Nawet huragan ma już dość ! Manhatan
   AjQjurwa Dziada USA Mam chamana...
   tam...
   Ale żywioł żywo zalewa wszawy Wallstrit
   I powie giełdy super mafiosom Żyda Wal i...
   stryk !
   A wszystko natura zroobi, bo takie ma hobbi !
   Należy wg Władcy Piekła Wolanda dodać jeno,
   że na pożytek bagienny czarnym cmentarnym...
   HIENOM @+
   Niestety cuchną kotlety, musztarda po obiedzie
   HIENOM w żywiole powodzi i tak się wiedzie !
   
   Jacek placek anty vatisranowiec i anty USrAnowiec UstAnowy
   Komentarz, jak wiochy cmentarz + [2]Cmentarz w innej srawie, ale ciekawiej  W Nowym Jorku ...
   Niestety przy 164 komentarzach moja całość spadła na 6 punktowane jeszcze miejsce
   

ODPOWIEDZ

Jeszcze z musu o MUSie

~Jacek placek

2011-08-29 02:15:42

Organizacyjnie najważniejszy był Dział Statystyki i Sprawozdawczości Przemysłu. Działem tym kierowała pochodząca z jakiegoś grajdołka, a nieżyjąca już mgr inż. żeby było śmiesznej rolnictwa Maria Bujakowa, która była szarą eminencją, podejrzewaną nawet o to, że przespała się z Chmurskim, co mnie się wydawało mało prawdopodobne, ponieważ z niego była na mój gust totalna dupa. Ponieważ Bujakowa miała wykształcenie rolnicze, jak i jej mąż o którym wyrażała się czasem lekceważąco lub pobłażliwie, nazywając go Staskiem ?, więc do niej doczepiona była sprawozdawczość rolna, która w przypadku Krakowa sprowadzała się do półrocznych, a potem rocznych spisów rolnych. O Bujakowej jeszcze rzec warto, że razu pewnego odebrałem telefon od jej matki, która chciała z nią rozmawiać, takiej treści:
   Chciałam mówić z panią Bujak i po dłuższej chwili dorzuciła... magister inżynier.
   Widocznie tak miała przykazane.
   
   Jacek placek każdemu to, co mu się należy

ODPOWIEDZ

Jeszcze POPiSek,

~Jacek placek

2011-08-29 20:10:41

dla popQrvtury z PO kładu z bzdur eks+misek
   
   Kak niet tak ? Eto możet srak !
   Wsadzasz babie PO wstańca,
   a gdy baba gotowa już do tańca,
   wyciągasz wisiekca I flaaak @
   
   M. Wassermann: sekcja zwłok ojca została sfałszowana
   
   Ta Małgorzata jest smarkata
    grzechu nie warta
   od Zbigniewa Wassermanka !
   To tromtasracka erotomanka
   Rosji ze zwłokami taty sekcją,
   zarzuca... świadome fałszerstwo
   Marta chce się na nich zemścić,
   za ojca mołojca Rosję skreślić !
   A prokuratura+obskura ją popiera...
   Na order orła białego Balcera @
   Tymczasem w wiosze pod lasem,
   jest dowód wcale nie ostatni+bratni,
   że odczyn Wassermana był dodatni
   czyli mogiła +... syfilis i... kiła @
   Jak się ma o złej konotacji nazwisko,
   zamiast koronacji, zgoda na wszystko !
   
   Jacek placek o ksywie dla tych aj Qrva dziadów z Titanica PO kładu @

ODPOWIEDZ

PIERONEK DO PIERONA SŁUCHAJ,

~Jacek placek

2011-08-29 23:25:31

CO SATYRYK MA DO POWIEDZENIA -
   czyli
   WYCZERPUJĄCY
    WSZYSTKICH WYWÓD SATYRYKA
   I JEGO ROZLICZENIE SIĘ
   ZE ZWIĄZKÓW Z ŻYWIECKIMI
   KLECHAMI
   
   Pieronek Ty pieronie!
   Ty ześ cheba spuod Zywca
   Bo ja chodził do szkoły
   w dawne lata one,
   chyba z Twoją krewną,
   taką Jaśką Pieronek.
   
   A miał się wtedy ku niej
   chłopak, co Semla zwał się.
   I ganiał ją na przerwach
   po całej naszej klasie.
   Ale z nią mu nie wyszło
   i księdzem został właśnie.
   
   Ten Semla, tu jeszcze dodam,
   na Zachód wyemigrował,
   uprawiać swój zawód kleszy.
   Rychło pomarł.
   Już się życiem nie cieszy
   
   A do mszy jam służył
   z Okrzesikiem Antonim
   i opowiem coś o nim.
   
   Miał on przezwisko Cora ?
   Niech wie, kto nie kumaty,
   że to na słupkach skrzynka
   w piwnicy na ziemniaki.
   By wody ani krzynka
   do nich się nie dostała,
   gdyby wezbrała Soła
   i piwnicę zalała.
   
   Antek Okrzesik,
   gdy jako chłopcy mali,
   Wikaremu przy mszach
   my posługiwali ?,
   klepiąc ministranturę
   po łacinie pilnie.
   Całkiem, jak w niemym filmie.
   Co rano klepiąc ją od nowa.
   I nie rozumiejąc z niej
   ani słowa.
   
   Otóż, ów Okrzesik,
   na Boskie rany !
   był chłopcem raczej
   n i e o k r z e s a n y m.
   Przez większą część roku
   zasmarkanym.
   U nosa śpik mu wisiał,
   jak kościelna świeczka.
   A całkiem nieznana była mu
   chusteczka.
   
   Antek był synem szewca,
   chłopcem specjalnej troski ?,
   a mieszkali w chałupinie
   przy Komorowskich.
   
   Lecz Cora miał Kuzynkę,
   starszą od nas Zytę,
   dla której było nie lada
   zaszczytem,
   w stroju mieszczki żywieckiej,
   nosić obraz lub świeczkę.
   Na częstych procesyjach.
   Niebrzydka była żmija,
   a w dodatku niczyja.
   Cóż, chłopcem byłem małem
   i... jej nie poderwałem!
   
   Sukiennik Ksiądz Wikary,
   wtedy klecha niestary,
   co śmieszne miał okulary.
   Jak Pieronek z zapadłej wsi
   proszę, uwierzcie mi.
   Lecz chwalę go ja i Duch wszelki,
   co miesiąc za naszą posługę
   płacił nam z Corą z kamizelki.
   
   A w grudniu, gdy po Kolędzie,
   chodziliśmy z Sukiennikiem Księdzem,
   to było złotówko branie,
   bo w Żywcu parafianie,
   sypali groszem w tamte chwile,
   wprawdzie o tyle, o ile,
   lecz zarobiłem na nowe ubranie.
   Taką furę ? drobnych pieniędzy.
   A Wikary dostawał więcej.
   
   Dochodu ? z Kolędy podam obraz pełny.
   Starczyło na ubranko z bielskiej czyste wełny.
   I jeszcze na krawca starczyło w tym czasie,
   tego, co obszywał także Babcię Kazię.
   Krawiec zwał się Juraszek stary i dostojny
   był Nadwornym Krawcem ? Babci
   jeszcze sprzed wojny.
   
   A mieszkał ów Juraszek,
   nie jakiś tam cham z wioski
   tam, gdzie przed wojną Babcia.
   Przy Komorowskich.
   
   Ulica Komorowskich, tu ją pochwalmy,
   była jedną z trzech w Żywcu ulic pryncypalnych.
   Zaś Komorowscy, był to ród nader godny,
   co niegdyś Żywcem władał w sposób niezawodny.
   
   Miał ten Krawiec syna. Garbuska do tego.
   Może i ułomnego, ale tak zdolnego,
    że stary Juraszek chwalił się tym synem,
   co był jeszcze przed wojną skończył medycynę.
   I pozwalały mu na to ułomność i zdrowie,
   że był zdolnym lekarzem w Szpitalu.
   W Tarnowie.
   
   Tam nim się zajęła jedna pielęgniarka -
   jak widać, to była pielęgniarka+szparka.
   I Juraszek+garbusek, nie myśląc wiele,
   z nią się ożenił. I było wesele.
   
   Doktor Karol, ułomny, choć nie grał mołojca,
   lecz żył. I przeżył dostojnego ojca.
   Życie przeżył w Tarnowie, w towarzystwie żony,
   miał dwoje swoich dzieci. I był zasłużony
   dla Tarnowa. A już dla Harcerstwa szczególnie.
   Dla całego Tarnowa mówiąc najogólniej.
   Tak wielce zasłużony, tutaj to wymienię,
   że jedną z ulic nazwano jego imieniem.
   Poza tym, też to powiem, bo nie sposób uciec,
   jego imieniem ochrzczono też Harcerzy Hufiec.
   Zaś wszystkich tych zasług najważniejszy finał,
   że został Ojcem Chrzestnym mojego Kuzyna.
   To tyle o Karolu. Aż boli mnie głowa.
   Po tym wypadzie z Żywca do Tarnowa.
   A tu w plotkarskim Żywcu krążyły do tego
   ploty, że te dzieci, to pewnie nie jego ?
   
   Tyle o Karolu. Lecz będzie przyczynek.
   Bo po Karolu został przecież synek.
   Na tym jeszcze nie koniec.
   Z Kuzyna informacji,
   wiem o synu Karola. I z tej to racji,
   co nieco o nim powiem.
   Nie wyjdzie mu to na zdrowie.
   Synalek ów w ślady ojca
   nie poszedł. Odgrywał mołojca.
   Mołojca ? mówię co ja ?
   raczej tarnowskiego playboya.
   Niemal na miarę łódzkiego
   playboya Frykowskiego,
   który kiedy się rozzuchwalił,
   banknotem dolarowym papierosa zapalił.
   A był ów Frykowski kolegą
   młodego Romka Polańskiego.
   Ta wiedza też Wam się przyda
   filmowca. I polskiego Żyda.
   Co choć na Zachodzie laury zbiera,
   ale polskości się nie wypiera.
   I którego ojciec,
   w latach młodych moich i jego,
   miał sklepik prywatny przy ulicy Solskiego.
   Zaś w tym sklepiku, mówiąc między nami,
   handlował żelaznymi artykułami.
   Współcześnie z rodu Frykowskich Frytka
   dziewucha może nawet nie brzydka,
   ale w Big Brotherze,
   nocą bzykała się szczerze.
   I może nawet o tym wiedziała,
   że cała Polska to oglądała.
   Jeszcze z ostatniej chwili. Dochodzą słuchy,
   na które w Najspadkowniejszej nikt nie jest głuchy,
   że owa pół dziwka o ksywie Frytka,
   po owym łódzkim playboyu, a swoim dziadku
   zgarnie co nieco ze Stanów w spadku.
   
   Więc wracam do ubranka. Chłopcom, jak ja
   małym,
   w te lata spodnie krótkie się jeno należały.
   Więc takie one były. Ciężko mi na duszy.
   Na dodatek na wyrost ? Juraszek mi je uszył.
   Nigdy z nich nie wyrosłem.
   By nie być oblojdra do ich zdarcia, co dnia
   nogawki musiałem podwijać w tych spodniach.
   
   Podsumowując tę całą Kolędę ?
   odkrywcą tutaj wcale nie będę,
   lecz chyba przyznacie sami,
   byliśmy Trójcą. I zawodowcami.
   
   Więc Cora pojął niebawem,
   zdał sobie z tego sprawę,
   że śluby, chrzciny, procesja,
   a Ksiądz + to intratna profesja.
   
   I Antek Cora się znaczy
   także on nie inaczej,
   został księdzem, nie powiem
   i żył, o ile żyje
   w przezacnym Grodzie
   w Krakowie.
   
   Słowo to Wam nie obce,
   pozostał Cora zawodowcem !
   Za pieniądze Coro módl się tu ,
   boś Ty na wyższym już szczeblu.
   A niegdyś, spotkany w zimie,
   chwalił się, że kształconym w Rzymie.
   
   Tyle na razie o Corze.
   O sobie powiem: Cóż, Boże!
   Ja patrząc na to wszystko,
   zostałem zaledwie deistą.
   
   Raz jeszcze wracam do Cory.
   Być może, że do tej pory,
   mieszka przy Placu Mariackim.
   O ile szczęście ma takie,
   bo w młodości był raczej zdechlakiem.
   Od posługi ministranckiej ?
   powiem w dwóch słowach...
   się absentował.
   
   Lecz jeśli żyje, to przecie
   powiem Wam, bo tego nie wiecie,
   że z Corą sąsiaduje
   przy tym Placu Mariackim,
   inny kolega z klasy,
   także Ksiądz.
   I chłop chwacki.
   Przejawia bowiem werwę.
   A zwie się Jasiek
   Pasierbek.
   
   Ta werwa mu potrzebna !
   Niech każdy mi uwierzy,
   bowiem od niego niemal zależy,
   tak przygotować dokumenty,
   w sposób zawiły, a mętny,
   pod unieważnienie ślubu
   kościelnego. I łubudu !
   
   Kiedyś nie mając obiekcji,
   użyczyłem swojej protekcji
   Chłopickiemu ? Córki koledze,
   a chodziło temu lebiedze
   o unieważnienie ślubu kościelnego,
   pierwszego małżeństwa narzeczonej jego.
   
   I wspólnym wysiłkiem, powiem moi Mili
   z Pasierbkiem tę szopkę żeśmy załatwili !
   
   Na koniec tu dodam, w kilku słowach,
   że cham Chłopicki mi nie podziękował.
   Ale nic to! Widać taki wyrok boski,
   jak zwykł mawiać Mały Rycerz...
   Pan Wołodyjowski.
   
   Więc Pieronku pierunie !
   weź że se na wstrzymanie
   i nie pieprz!
   Kpij, lecz nie z nas,
   bo wszak się na tym
   n i e z n a s z!!
   
   Wadowickie, Kalwaryjskie i Żywieckie,
   to była Niecka lub Klesze Zagłębie,
   więc nie dziw, że kiedy już w tę Nieckę,
   wpadł Pielgrzym, to wtedy serce miał gołębie.
   
   Witano go owacyjnie, a on z zachwytu nad Niecką,
   powołał nową do życia Diecezję Bielsko-Żywiecką.
   A Żywiec się najbardziej z wszystkich zasłużył,
   więc Pielgrzym za to nie pozostał dłużny
   i podniósł w nim rangę Kościoła Parafialnego
   oraz godność proboszcza Fidelusa do tego.
   Zaś żeby w Wadowicach nie spotkały go wymówki,
   rozreklamował tamtejsze kremówki.
   
   A to Wy, biskupie wieprze @
   niech powie coś na to mi który !
   Od wieków w tej Najciemniejszej
   jesteście, jako te szczury.
   
   I czas najwyższy z niej spieprzać,
   z podwiniętym szczurzym ogonem,
   przyszłość nie czeka Was lepsza:
   Najjajniejsza, jak Titanic tonie....
   
   Uwaga od autorska:
   Dziennik: Wiedza o życiu seksualnym dla wszystkich uczniów szkół, a antykoncepcja refundowana: takie inicjatywy legislacyjne zamierzają zgłosić posłowie Lewicy i Demokratów. Politycy Platformy i Prawa i Sprawiedliwości mówią krótko: Nie mają szans. Biskup Tadeusz Pieronek mówi nawet, że wkrótce szczury wrócą do nor i będzie spokój.
   Mają z redemptorystą wiele wspólnego. Tę samą pogardę i nienawiść do ludzi. Tę samą pychę, butę, bezczelność. Ten sam knajacki język. To samo przekonanie o własnej nieomylności i takie samo chamstwo ! pisze na swoim blogu w Onet.pl Joanna Sensyszyn o biskupie Tadeuszu Pieronku . Są to fragmenty dwóch znamiennych artykułów. O chamstwie, bezczelności, tupecie, pazerności i co najgorsze bezkarności Rydzyka przelano już morze słów. I to na próżno. Więc go sobie tu odpuśćmy.
   Zajmijmy się bliżej kolejnym ujawnionym chamem w tzw. łonie Kościoła w
    Najklechniejszej. Zwłaszcza, że wywodzi on się spuod Zywca, a z tym miasteczkiem satyryk miał w odległej już
   młodości ścisłe związki. I o tych związkach właśnie mówi powyższy zrymowany komentarz. Jest to wersja chyba już
    skończona i ostateczna, napisana przez satyryka, mającego związki, a sklecona koślawymi miejscami rymami, nierówno zgłoskowa i kiepsko zrytmizowana, ale z silnymi akcentami żywieckimi z czasów, kiedy wyrastałem z lat chłopięcych.
   Jacek placek

ODPOWIEDZ

A cóż to ajwaj Qjurva @

~Jacek placek

2011-08-30 17:31:33

cenzorom się nie podoba, że byliśmy z Markiem Walczewskim w młodości na prywatce każdy z inna dziewczyną i on się umiał całować lepiej ode mnie ?
   A może nie podoba się, że prawidlowo ocenił Jana Nowickiego, który osratnio już całkiem się sQrvił, szlajając się w krypto+reksramie ?
   No to ładne mi NIE cenzurze ? Chyba na w waszym WC klozetowej rurze @
   Mimo wszystko wyślę o Fifku, co nieco owego tak dla hecy, a w razie czego możecie mi wskoczyć niżej tam, gdzie kończą się plecy @
   Jacek placek w trzecim wieku, którego darmowa jazda środkami MPK już nie bawi !

ODPOWIEDZ



Wydawca portalu HOTNEWS.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści  zamieszczane przez użytkowników tejże strony. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.



Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę