Dodawanie komentarza

Do tematu: To Polacy znacie???

Komentarze do artykułu: TAWS był aktywny i nie ostrzegł

POKAŻ WSZYSTKIE WĄTKI

To Polacy znacie???

~US Navy(emeryt)

2010-04-28 16:12:45

Bingo Jana Kulczyka i UOP czyli niezbędniacy biznesu
   
   Gromosław Czempiński jest ojcem kapitalizmu bezpieczniaków Państwo to my - mogą powiedzieć o sobie byli i obecni oficerowie służb specjalnych. Jeśli się przyjrzeć największym prywatyzacjom i publicznym przetargom w naszym kraju, a także największym aferom, prawie zawsze w tle, a często w pierwszoplanowych rolach znajdziemy oficerów służb specjalnych. Wprawdzie również w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych (a także w Rosji) pracują oni w prywatnym biznesie czy lobbują podczas przetargów, ale zwykle za zgodą państwa i w jego interesie. W Polsce najczęściej reprezentują własny lub grupowy interes. Można wręcz mówić u nas o istnieniu bezpieczniackiego kapitalizmu. Jest on pochodną kapitalizmu politycznego i hubą na normalnym kapitalizmie. Twórcą tego bezpieczniackiego kapitalizmu jest gen. Gromosław Czempiński, szef Urzędu Ochrony Państwa w latach 1993-1996, od 1970 r. związany ze służbami specjalnymi.
   Pośrednik
   Gromosław Czempiński pośredniczył w kontaktach Jana Kulczyka z firmą Rotch Energy, która była zainteresowana prywatyzacją Rafinerii Gdańskiej. Wynika to z ujawnionych w ubiegłym tygodniu notatek polskiego wywiadu w sprawie spotkań Jana Kulczyka z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem. Gen. Czempiński był także pośrednikiem podczas przygotowywania prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej. - Nie widzę nic złego w pracy dla Rotch Energy. Tym bardziej że to ja zatrzymałem Łukoil - nikt inny, tylko ja � mówi "Wprost" gen. Gromosław Czempiński. Za swoje usługi miał zażądać od Kulczyka miliona dolarów. - Ta suma jest nieprawdziwa. Ale abstrahując od niej, trzeba pamiętać, że jest to rozliczenie za sześć lat mojej pracy i nie dotyczyło tylko mnie, ale również mojego partnera. Prawdą jest natomiast, że bardzo się cenię - opowiada Czempiński. - Nie wiem, co trzeba by zrobić, żeby zarobić takie pieniądze. Ale wiem, że w podobny sposób utrzymuje się większość byłych oficerów specsłużb - mówi Piotr Niemczyk, były wiceszef wywiadu Urzędu Ochrony Państwa.
   Biznesmen z wywiadu
   Czempiński biznesem zainteresował się na początku lat 90., będąc zastępcą dyrektora ds. operacyjnych Zarządu Wywiadu UOP. Według ówczesnych współpracowników generała, w tamtych czasach poznał blisko lobbystę Marka Dochnala. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokuratura we wrześniu tego roku zarzuciły Dochnalowi skorumpowanie posła SLD Andrzeja Pęczaka - w zamian za tajne informacje o prywatyzacji polskiej energetyki. Na początku lat 90. Dochnal był udziałowcem i prezesem spółki Proxy. Henryka Bochniarz, minister przemysłu i handlu w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego, zleciła firmie Proxy przygotowanie programu restrukturyzacji przemysłu zbrojeniowego. Konsultantami Proxy byli m.in. obywatele Niemiec, których podejrzewano o to, że są kadrowymi pracownikami obcego wywiadu. O sprawie powiadomiono wtedy prokuraturę i UOP, czyli m.in. Czempińskiego, lecz nie wszczęto żadnego postępowania. Proxy Dochnala, na zlecenie rządu, przygotowała też ekspertyzę na temat połączenia Huty Katowice z Hutą Sendzimira w Krakowie. Z kolei w 1993 r. państwowy Ciech miał kupić za 20 mln USD obligacje kierowanej przez Dochnala spółki Chemico Holding. Interes był tak wymyślony, że Ciech, kupując obligacje, nie miałby kontroli nad Chemico. Współpracownicy Gromosława Czempińskiego z wywiadu, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą że to dzięki Czempińskiemu nikomu nie znana firma Dochnala dostawała tak lukratywne zlecenia od państwa. Wspólniczka Dochnala ze spółki Proxy Jolanta Kramarz, z którą w 1992 r. zajmował się on przygotowaniem planu restrukturyzacji polskiego przemysłu zbrojeniowego, zasiadała później z Czempińskim w radzie nadzorczej agencji ochrony Konsalnet. W 1994 r. założono ją z inicjatywy m.in. Czempińskiego. Dochnal i Czempiński kryją się za polskimi interesami Siergieja Gawriłowa, rosyjskiego bankiera z paszportem Belize. Opuścił on Polskę w związku z podejrzeniami o pracę dla rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU i pranie pieniędzy. Interesy z Gawriłowem oficerowie Zarządu Wywiadu UOP robili w okresie, gdy Czempiński był zastępcą szefa urzędu, nadzorującym właśnie wywiad. Służba ta założyła spółkę Światowe Centrum Finansów i Handlu ze Wschodem, której udziałowcem był Gawriłow. Centrum miało być przykrywką dla działalności wywiadu gospodarczego, ale jego aktywność zakończyła się fiaskiem i stratami finansowymi wywiadu. Do dziś nie wyjaśniono, jaką rolę odgrywał Czempiński w operacji "Zielone bingo". Chodziło o lokowanie pieniędzy wywiadu w akcjach firmy ubezpieczeniowej Warta (jej udziałowcem był już wówczas Jan Kulczyk). Podczas tej operacji UOP zatrudniał jako konsultanta byłego szefa FOZZ Grzegorza Żemka, współpracownika WSI, oskarżonego obecnie o gigantyczne defraudacje publicznych pieniędzy.
   Duże zainteresowanie zapisami na akcje PZU - następny "wałek" na głupich i naiwnych Gojach.
   Kilkadziesiąt milionów dolarów zarobili na ubezpieczycielach „Warty” jej prywatni akcjonariusze, m.in. dilerzy samochodowi: Jan Kulczyk, Krzysztof Komornicki, Paweł Obrębski i Jan Starak. Operację zwaną „Zielone bingo” mieli przygotować oficerowie UOP za czasów gen. Czempińskiego. W marcu 1994 r. rada nadzorcza „Warty” przeznaczyła 130 mld starych złotych z dywidendy na opłacenie emisji 1,3 mln akcji serii B „Warty” dla dotychczasowych akcjonariuszy. Cenę emisyjną tych akcji ustalono na 100 tys. starych złotych za każdą akcję. We wrześniu, po ogłoszeniu publicznej emisji akcji „Warty”, rada nadzorcza spółki ustaliła cenę za jedną akcję serii D już na 800 tys. zł – czytamy w „Gazecie Polskiej”. – Kulczyk, Komornicki, Obrębski i Starak mieli wówczas zainwestowane w akcje „Warty” po kilka milionów dolarów. Dzięki tej operacji wartość ich majątków pomnożyła się do kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu milionów dolarów. Agenci służb i samochodziarze, kupując akcje „Warty” na preferencyjnych warunkach, zarobili kosztem zwykłych obywateli fortuny i nikt ich dotąd nie rozliczył – mówi informator „GP”. Według tygodnika, akcję organizowali oficerowie UOP, którzy chcieli zarobić na manipulacji akcjami. Zgromadzili oni 13 mld starych złotych i kupili za nie akcje „Warty” i Banku Śląskiego. Akta tej operacji do dziś opatrzone są klauzulą „tajne”. Gen. Czempiński, który stał wtedy na czele UOP, został potem wspólnikiem Jana Kulczyka w firmie Mobitel-Active. Doradzał też Kulczykowi w trakcie prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej SA. Dilerzy samochodowi zostali akcjonariuszami „Warty” w 1993 r., gdy przewodniczącym rady nadzorczej spółki był Wojciech Kostrzewa, późniejszy prezes BRE Bank SA, którego członkami rady nadzorczej byli m.in. gen. Czempiński, Jan Kulczyk i Sławomir Wiatr. W czasie emisji akcji pracował też w „Warcie” obecny szef doradców premiera
   Tuska,TW Michał Boni. „Gazeta Polska” dziwi się, że skarb państwa wyraził zgodę na przeznaczenie pieniędzy z zysku „Warty” na sprezentowanie akcji dla akcjonariuszy, wiedząc, że kilka miesięcy później odbędzie się, publiczna emisja i akcje spółki będą notowane na giełdzie. – Jeśli była to zaplanowana operacja służb, jej ofiarami padli ci inwestorzy, którzy kupili akcje „Warty” w trakcie oferty publicznej, ponieważ kurs akcji „Warty” po jej debiucie giełdowym spadł poniżej ceny emisyjnej. Operacja UOP była więc bardzo niekorzystna dla
   Polaków inwestujących na giełdzie, nieświadomych, iż mogą być przedmiotem w nielegalnej operacji finansowej służb specjalnych.

ODPOWIEDZ



Wydawca portalu HOTNEWS.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści  zamieszczane przez użytkowników tejże strony. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.



Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę