Dodawanie komentarza

Do tematu: Lot...

Komentarze do artykułu: TAWS był aktywny i nie ostrzegł

POKAŻ WSZYSTKIE WĄTKI

Lot...

~US Navy(emeryt)

2010-04-28 16:56:03

Lot-TU-154 M-do-Smoleńska-czyli-szklana pułapka-2. My już nie jesteśmy niepodległym Państwem,
   tyle że zapomnieli jeszcze o tym powiedzieć w mediach.
   Wielu z Was zapewne śmieje się do rozpuku czytając powyższy tytuł. Inni z kolei trzęsą się z oburzenia: jak można tak żartować z ludzkiej tragedii, porównując ją do jakiegoś filmu? Ej, to jeszcze nic. Teraz, zapewne w ramach pojednania, krąży taki dowcip: Jakie danie jest obecnie najpopularniejsze w Polsce? - Kaczka po smoleńsku i zimny Lech. Brak wyrazów w słowniku języka polskiego, by w kulturalny sposób opisać to świństwo! Źródło? TVN! Tak więc zaczynamy! Powrót do normy, od nowa Polska Ludowa, czyli słowo (w tym także moje z poprzedniego wpisu) stało się ciałem - machina ruszyła! Od Was zależy czy dojedzie do celu, którym jest współczesna forma rozbioru naszego kraju. A kluczem do zwycięstwa niepodległej Polski, kluczem do wyjścia cało z tego politycznego tsunami może okazać się stosunek do smoleńskiego zamachu...
   Poniżej prezentuję treść listu, który otrzymałem od znajomego Redaktora dużego portalu internetowego. Jego autor był podobno związany z Centrum Dowodzenia Bojowego Armii Lotniczej / Frontu Lotniczego. Jak Wam wiadomo od samego początku, tj. od pierwszych godzin po katastrofie rozgłaszam wszem i wobec, iż był to zamach. Byłem wielokrotnie pytany o moją wersję wydarzeń, czyli co było główną przyczyną rozbicia się Tu-154. Zaznaczałem (także wielokrotnie!), że pytanie jak jest drugorzędne! Nie mniej mam swoją wizję. Pokrywa się ona z wizją autora listu, który za chwilę przeczytacie. Stąd też tytuł tego wpisu. Pamiętacie film (Szklana pułapka 2), w którym główną rolę odgrywa Bruce Willis? Terroryści przejmują kontrolę nad lotniskiem i dla "zdyscyplinowania" władz, które mają spełnić ich żądania rozbijają (dosłownie!) jeden z samolotów. Jak to robią? Ano podają załodze błędną wysokość maszyny. Tak, tak, wiem, jaja jak cegły, żarty sobie stroję, spiskuję teoretycznie, itd. Czyżby? Czy to prawdopodobne? Oceńcie sami, pamiętając, że mi to do niczego potrzebne nie jest:
   Co wiemy?
   1. Była mgła - większa lub mniejsza. Raczej nie za gęsta, bo inaczej piloci nie podjęliby się manewru lądowania. Niemniej była.
   2. Z lotniska zabrano urządzenia naprowadzające, które były tam podczas lądowania Tuska i Putina.
   3. Prezydencki samolot miał system ostrzegania przed nadmiernym zbliżeniem z ziemią. Ponieważ nie ostrzegł on pilotów, był niesprawny - przynajmniej w chwili lądowania. Dlaczego?
   4. Samolot lądował wg wskazówek wieży kontroli. I tu:
   a) samolot ma urządzenie / urządzenia (Tupolew miał ich dwa) ciśnieniowe - do określania wysokości nad poziomem morza lub pasa startowego.
   b) lotnisko ma identyczny i zamontowany na poziomie pasa startowego.
   Aby bezbłędnie wylądować wg wskazań przyrządu, wieża podaje odczyt ciśnienia na swoim przyrządzie (w tym czasie samolotowy przyrząd wskazuje mniejsze ciśnienie, bo jest na znacznej wysokości). Pilot kalibruje swój przyrząd i jest gotowy do manewru lądowania - posiada dane wskazania z dokładnością do 1 m wysokości. Wzrost ciśnienia na przyrządzie pokładowym odpowiada obniżeniu wysokości. Zrównanie się wskazań przyrządu lotniskowego i samolotowego oznacza, że samolot dotyka kołami pasa startowego. I tak jest, gdy wieża poda dokładne i prawdziwe wskazania. Tak jest, gdy kontroler celowo nie wprowadza w błąd pilota lub, gdy nikt niepowołany nie ingerował w prawidłowość wskazań przyrządu lotniskowego (albo samolotowego). Można to zilustrować przykładem:
   1. Poprawne i prawdziwe wskazania przyrządu lotniskowego wynoszą 1.000 jednostek ciśnienia. Samolot jest na pułapie 2.000 m ponad pasem startowym i jego przyrząd wykazuje 800 jednostek. Różnica wskazań obu przyrządów wynosi 200 jednostek. Tak więc na jednostkę ciśnienia przypada 10,00 m wysokości. Gdy na przyrządzie samolotowym wskazania będą wynosiły 993 jednostki (1000 -993=7 jednostek), samolot będzie na wysokości 7 x 10 m = 70 m (obniżył pułap lotu o 193 jednostki, czyli o 1930 m).
   2. wskazania przyrządu lotniskowego wynoszą 1005 jednostek (w tym czasie PRAWDZIWE CIŚNIENIE wynosi 1000) i tak je podaje wieża pilotowi polskiego samolotu. Pilot kalibruje swój przyrząd i jest przekonany, że na 2000 m pułapu przypada różnica 1005 - 800 jednostek = 205. 2000 m : 205 jednostek = 9 m 76 cm na jednostkę ciśnienia. Kiedy pilot jest pewien, że samolot obniżył lot (wzrost ciśnienia na samolotowym przyrządzie z 800 do 998 jednostek - do 1005 pozostało jeszcze 7 jednostek x 9,76 m ~~ 68 m 32 cm) do ok. 70 m (pilot jest pewien, że wzrost ciśn. o 198 jednostek oznacza obniżenie wysokości o 198 x 9,76 m = 1932 m do 68 / 70 m), w rzeczywistości znajduje się ok. 2 jednostek nad pasem (przy poprawnych wskazaniach różnica wynosiła nie 205, a 200 jednostek, a więc zostało 2 w zapasie), czyli nie 70, a 20 m nad ziemią. Piloci są przekonani, że lecą np. 40 m ponad drzewami, podczas, gdy za chwilę samolot zamienia się w kosiarkę. Leci ok. 20 m nad ziemią. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że błąd odczytanych wskazań przyrządu wynosił w tej hipotetycznej sytuacji zaledwie 0,5 % (5 z 1000). Jeśli będzie większy, to i różnica w ocenie wysokości będzie większa. Błąd in minus powodowałby sytuację odwrotną - samolot próbowałby wylądować na pasie, będąc znacznie ponad jego powierzchnią. Gdy błąd jest in plus, piloci lecą nisko, choć przekonani są, że jeszcze wysoko. Do katastrofy potrzeba było jednak zarówno rozregulowania przyrządu na pasie startowym, jak i uszkodzenia samolotowego przyrządu radiowego ostrzegania przed nadmiernym zbliżeniem z ziemią. Uszkodzono w W-wie, czy raczej zdalnie - sygnałem radiowym, już w Smoleńsku? Inaczej piloci zareagowaliby, niezależnie od wskazań ciśnieniomierza, który jest wyskalowany w metrach (dla celów edukacyjnych posługiwałem się i metrami i jednostkami ciśnienia, które w miarę obniżania lotu rośnie, czyli ubywa metrów aż do momentu zetknięcia się, kół samolotu z pasem). I odpowiednio wcześnie zorientowaliby się, że ten przyrząd źle wskazuje. Poderwaliby maszynę w górę. Na czas. Pilot musi ufać wieży, bo inaczej nie mógłby latać. Ale czasem zaufanie może być zabójcze. Dwie niesprawności, to za dużo, jak na przypadek, wypadek. Poza tym okazuje się, że nasi piloci lecieli w stronę pasa startowego wąwozem i poniżej poziomu pasa. Jak to możliwe, że aż tak zostali w błąd wprowadzeni (?)(!). Także manipulacje światłami naprowadzającymi na pas, prawie 40 min. rozbieżności co do dokładnego czasu katastrofy, wzmiankowany na początku tekstu fakt usunięcia - po odlocie Putina i Tuska - urządzeń naprowadzających, odbieranie dziennikarzom filmów nakręconych w miejscu katastrofy, konfiskata przez Rosjan czarnych skrzynek, możliwości manipulacji przy nich i zgoda na to, włamania do sejmowych pokoi ofiar katastrofy, do ich mieszkań i domów, przeszukania biurek w miejscu pracy. Namawianie prezydenta, by nie jechał pociągiem z kombatantami, rodzinami katyńskimi, a poleciał z bratem .Czy to nie wystarczy?. Cytat świadka z- Dawniej Centrum Dowodzenia Bojowego Armii Lotniczej - Frontu Lotniczego. P.S. Widziałem, jak nasz pilot ze specjalnego 36 pułku lotniczego wylądował w 10 razy gorszych warunkach, niż te smoleńskie. A leciał z marszałkiem Ustinowem. I była cholerna śnieżyca, że samolotu nie było widać, pilot nie widział lotniska, tylko śnieg, był mróz, silny, boczny wiatr i czarne chmury na 80 m wysokości. I to była dla niego bułka z masłem." Czy to prawda? Czy tak właśnie zamordowano polską delegację? Nie wiem. I nie interesuje mnie to! Pisałem już, że pytanie "jak" jest wtórne do pytania "kto". Bo pytanie "czy" jest czysto retoryczne! Nie potrzebuję dowodów. Wiem natomiast, że jest to bardzo prawdopodobna wersja zdarzeń. Wiem też jeszcze jedno i nie podlega to jakiejkolwiek dyskusji: takie listy jak powyższy byłyby gorącym tematem we wszystkich zachodnich mediach, o Stanach nie wspominając! Czy to prowokacja? Być może. Ale takie hipotezy właśnie powinny być weryfikowane przez niezależnych dziennikarzy śledczych! Ba! Każda służba specjalna globu zainteresowałaby się powyższą treścią. Oczywiście nie wiemy czy nasze służby są zainteresowane czy nie. Tylko że po dotychczasowych ich działaniach nikt rozsądny nie powinien mieć złudzeń. U nas błogi spokój (przed burzą) i cisza. Przecież wiadomo co się stało, nie? . Od pierwszych godzin po wypadku mówiono, że najbardziej prawdopodobną jego przyczyną jest osoba Prezydenta Lecha Kaczyńskiego! Ludzie, obudźcie się! Ta cisza, ten brak brania pod uwagę, jako jednej z możliwych, tezy o zamachu, to absolutne wyrugowanie z debaty słowa "zamach" jest najlepszym dowodem na to, że coś jest na rzeczy! Wszystkie, dosłownie wszystkie niejasności i niewygodne pytania pojawiły się najpierw w internecie, a dopiero potem łaskawi sprzedajni żurnaliści je zweryfikowali ! Ilość podejść do lądowania, głośne wkręcanie/wykręcanie żarówek, fakt zabierania części wraku przez gapiów, sprawa dodatkowej instalacji nawigacyjnej, usuniętej tuż przed feralnym lotem, system TAWS (o tym to akurat donieśli Amerykanie) czy wreszcie godzina (!!!) runięcia rządowego Tupolewa na ziemię! Gdyby nie internet, to byście nie wiedzieli nic! Kompletnie nic. Mało tego: informacje o przeszukaniu lokali parlamentarzystów, prezesa IPN i mieszkań Ś.p. Aleksandra Szczygły i Ś.p. Zbigniewa Wassermanna pojawiły się, w sieci w niedzielę 11 kwietnia! I co? Ile czasu było trzeba, by ta informacja znalazła się w publicznym obiegu? A stało się to wtedy, gdy ABW przedstawiła "kwity", że jej działania były zgodne z prawem. Jednak coś się, towarzyszom pokiełbasiło, bo na bumadze, którą przedstawili opinii publicznej widnieje data 11.04.2010, a opisywane wejścia miały miejsce w dniu tragedii, w sobotę 10.04!!! No a kto wydał polecenie? Ano tow. Komorowski, p.o. (nomen omen) Prezydenta Rzeczypospolitej. I nikt głośno nie mówi o tym, że pan Bronek złamał konstytucję! Bo tak się, składa, że swoje decyzje podejmował w momencie, gdy Prezydent Lech Kaczyński był osobą zaginioną, gdyż nie odnaleziono jeszcze jego ciała! W świetle polskiej konstytucji Komorowski nie miał prawa wskoczyć w prezydenckie buty do czasu identyfikacji zwłok zmarłego Prezydenta! Tym samym nie mógł podejmować żadnych decyzji wynikających z uprawnień prezydenta. Tak na marginesie przypomnę niedowiarkom co nieco: Bronisław Komorowski był jedynym politykiem PO głosującym przeciwko likwidacji WSI! Rozumiecie? Jak nie to napiszę to wprost. W tym momencie nie mam już złudzeń: nasze służby były zamieszane w rosyjski zamach! Nasze Judasze znów dały znać o sobie. A każdy kolejny dzień dostarcza nowych poszlak, którymi nie zajmuje się nikt poza garstką internetowych desperatów! Ludzie, powtarzam, obudźcie się!!! Wyłączcie telewizor i włączcie myślenie! Po dwóch tygodniach śledztwa nie znamy nawet dokładnej godziny!!! A rosyj... tfu... radzieccy śledczy przesłuchują córkę Zbigniewa Wassermanna, pytając ją na ile wycenia to, co się stało i po co jej ojciec w ogóle tam leciał (sic!). Przecież to się w głowie nie mieści! Ci sami śledczy są w posiadaniu tzw. czarnych skrzynek, a przecież "nośniki elektromagnetyczne w czarnych skrzynkach można skutecznie zmanipulować", tak więc jako dowód w śledztwie z punktu widzenia interesów suwerennego państwa są one już niewiarygodne. To u towarzyszy. A co u nas? A u nas Gazeta Wyborcza głównie zajmuje się incydentem gruzińskim. Wszak Szechter vel Michnik to wierny syn Moskwy. Żadnych pytań, żadnych wyjaśnień. Pewien kretyn (bez nazwisk) stwierdził, że jakiekolwiek zadawanie pytań śledczym w Moskwie, byłoby równoznaczne z napluciem Rosjanom w twarz (sic!). I tu dochodzimy do słów, którymi ozdobiłem tekst. Niedorzeczne, co? Większość z Was myśli pewnie, że padły one w celu zobrazowania sytuacji Polski po katastrofie? Nic podobnego! Polska nigdy w pełni nie odzyskała niepodległości. Żaden rok 1989!. Żaden okrągły stół. To jest nadal ten sam mecz, ta sama wojna. Pojednanie?, jakie?, kogo z kim?, już słychać salonowe głosy, które straszą powrotem IV RP (tak jakby kiedykolwiek projekt ten zrealizowano!), zarzucając jej domniemanym twórcom brak inicjatywy pojednania, obwiniając ich o dzielenie Polaków. Szykuje się wojna polsko-polska, kraczą ci dobrzy ludzie wespół z " tymi pseudo autorytetami moralnymi. Znów: nic podobnego! To nie jest wojna między Polakami. To jest wojna szczerych patriotów z Thuzkami, thuzkoidalnymi pożytecznymi idiotami, szechtero-michnikolizami, Tajnymi Współpracownikami i ich apologetami, Michnikami, Żakowskimi, Lisami i innymi parszywymi gnidami. To ludzkie ścierwo tylko gada po polsku, ale z Polską, Polakami, polskością nic wspólnego nie ma, bo mieć nie chce! Nie mamy widać szans na wybicie się, na niepodległość, gdy tylu rodaków dorabia u naszych wrogów. Kto tego wreszcie nie zrozumie, ten przyczyni się do kolejnej wasalizacji Ojczyzny! Jest jednak szansa, by zatrzymać to szaleństwo lub chociaż je zminimalizować. Dzisiaj swoją kandydaturę na prezydenta RP zgłosił brat zamordowanego Prezydenta Jarosław Kaczyński jest moim kandydatem, tak jak był nim jego brat, to w tym momencie, musimy wybrać Jarosława by dokończył dzieło swego Brata, innej opcji dla Polski, Polaków już niema, poza opcją miecza. Trzeba zatrzymać rozpad Polski! I ostrzegam: wilk zaczyna gryźć. Cel, którym jest wolna i niezawisła Rzeczpospolita uświęca każdy środek!
   
   

ODPOWIEDZ

Cała Prawda

~ola

2010-05-03 10:46:38

zgadzam się z tym, tylko dlaczego ci którzy mogą coś powiedzieć tego nie robią , mam na myśli ludzi mających dostęp do telewizji, prasy itp.

ODPOWIEDZ



Wydawca portalu HOTNEWS.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści  zamieszczane przez użytkowników tejże strony. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.



Nieprzerwanie od 2004 roku!

PARTNERZY:
Stanisław Michalkiewicz
Nasze kanały RSS:
główny
O NAS:
REKLAMA:
zobacz ofertę