Lot-TU-154 M-do-Smoleńska-czyli-szklana pułapka-2. My już nie jesteśmy niepodległym Państwem,
   tyle Ĺźe zapomnieli jeszcze o tym powiedzieć w mediach.
   Wielu z Was zapewne śmieje się do rozpuku czytając powyĹźszy tytuł. Inni z kolei trzęsą się z oburzenia: jak moĹźna tak Ĺźartować z ludzkiej tragedii, porĂłwnując ją do jakiegoś filmu? Ej, to jeszcze nic. Teraz, zapewne w ramach pojednania, krąży taki dowcip: Jakie danie jest obecnie najpopularniejsze w Polsce? - Kaczka po smoleńsku i zimny Lech. Brak wyrazĂłw w słowniku języka polskiego, by w kulturalny sposĂłb opisać to świństwo! ĹšrĂłdło? TVN! Tak więc zaczynamy! PowrĂłt do normy, od nowa Polska Ludowa, czyli słowo (w tym takĹźe moje z poprzedniego wpisu) stało się ciałem - machina ruszyła! Od Was zaleĹźy czy dojedzie do celu, ktĂłrym jest współczesna forma rozbioru naszego kraju. A kluczem do zwycięstwa niepodległej Polski, kluczem do wyjścia cało z tego politycznego tsunami moĹźe okazać się stosunek do smoleńskiego zamachu...
   PoniĹźej prezentuję treść listu, ktĂłry otrzymałem od znajomego Redaktora duĹźego portalu internetowego. Jego autor był podobno związany z Centrum Dowodzenia Bojowego Armii Lotniczej / Frontu Lotniczego. Jak Wam wiadomo od samego początku, tj. od pierwszych godzin po katastrofie rozgłaszam wszem i wobec, iĹź był to zamach. Byłem wielokrotnie pytany o moją wersję wydarzeń, czyli co było główną przyczyną rozbicia się Tu-154. Zaznaczałem (takĹźe wielokrotnie!), Ĺźe pytanie jak jest drugorzędne! Nie mniej mam swoją wizję. Pokrywa się ona z wizją autora listu, ktĂłry za chwilę przeczytacie. Stąd teĹź tytuł tego wpisu. Pamiętacie film (Szklana pułapka 2), w ktĂłrym główną rolę odgrywa Bruce Willis? Terroryści przejmują kontrolę nad lotniskiem i dla "zdyscyplinowania" władz, ktĂłre mają spełnić ich żądania rozbijają (dosłownie!) jeden z samolotĂłw. Jak to robią? Ano podają załodze błędną wysokość maszyny. Tak, tak, wiem, jaja jak cegły, Ĺźarty sobie stroję, spiskuję teoretycznie, itd. CzyĹźby? Czy to prawdopodobne? Oceńcie sami, pamiętając, Ĺźe mi to do niczego potrzebne nie jest:
   Co wiemy?
   1. Była mgła - większa lub mniejsza. Raczej nie za gęsta, bo inaczej piloci nie podjęliby się manewru lądowania. Niemniej była.
   2. Z lotniska zabrano urządzenia naprowadzające, ktĂłre były tam podczas lądowania Tuska i Putina.
   3. Prezydencki samolot miał system ostrzegania przed nadmiernym zbliĹźeniem z ziemią. PoniewaĹź nie ostrzegł on pilotĂłw, był niesprawny - przynajmniej w chwili lądowania. Dlaczego?
   4. Samolot lądował wg wskazĂłwek wieĹźy kontroli. I tu:
   a) samolot ma urządzenie / urządzenia (Tupolew miał ich dwa) ciśnieniowe - do określania wysokości nad poziomem morza lub pasa startowego.
   b) lotnisko ma identyczny i zamontowany na poziomie pasa startowego.
   Aby bezbłędnie wylądować wg wskazań przyrządu, wieĹźa podaje odczyt ciśnienia na swoim przyrządzie (w tym czasie samolotowy przyrząd wskazuje mniejsze ciśnienie, bo jest na znacznej wysokości). Pilot kalibruje swĂłj przyrząd i jest gotowy do manewru lądowania - posiada dane wskazania z dokładnością do 1 m wysokości. Wzrost ciśnienia na przyrządzie pokładowym odpowiada obniĹźeniu wysokości. ZrĂłwnanie się wskazań przyrządu lotniskowego i samolotowego oznacza, Ĺźe samolot dotyka kołami pasa startowego. I tak jest, gdy wieĹźa poda dokładne i prawdziwe wskazania. Tak jest, gdy kontroler celowo nie wprowadza w błąd pilota lub, gdy nikt niepowołany nie ingerował w prawidłowość wskazań przyrządu lotniskowego (albo samolotowego). MoĹźna to zilustrować przykładem:
   1. Poprawne i prawdziwe wskazania przyrządu lotniskowego wynoszą 1.000 jednostek ciśnienia. Samolot jest na pułapie 2.000 m ponad pasem startowym i jego przyrząd wykazuje 800 jednostek. Róşnica wskazań obu przyrządĂłw wynosi 200 jednostek. Tak więc na jednostkę ciśnienia przypada 10,00 m wysokości. Gdy na przyrządzie samolotowym wskazania będą wynosiły 993 jednostki (1000 -993=7 jednostek), samolot będzie na wysokości 7 x 10 m = 70 m (obniĹźył pułap lotu o 193 jednostki, czyli o 1930 m).
   2. wskazania przyrządu lotniskowego wynoszą 1005 jednostek (w tym czasie PRAWDZIWE CIŚNIENIE wynosi 1000) i tak je podaje wieĹźa pilotowi polskiego samolotu. Pilot kalibruje swĂłj przyrząd i jest przekonany, Ĺźe na 2000 m pułapu przypada róşnica 1005 - 800 jednostek = 205. 2000 m : 205 jednostek = 9 m 76 cm na jednostkę ciśnienia. Kiedy pilot jest pewien, Ĺźe samolot obniĹźył lot (wzrost ciśnienia na samolotowym przyrządzie z 800 do 998 jednostek - do 1005 pozostało jeszcze 7 jednostek x 9,76 m ~~ 68 m 32 cm) do ok. 70 m (pilot jest pewien, Ĺźe wzrost ciśn. o 198 jednostek oznacza obniĹźenie wysokości o 198 x 9,76 m = 1932 m do 68 / 70 m), w rzeczywistości znajduje się ok. 2 jednostek nad pasem (przy poprawnych wskazaniach róşnica wynosiła nie 205, a 200 jednostek, a więc zostało 2 w zapasie), czyli nie 70, a 20 m nad ziemią. Piloci są przekonani, Ĺźe lecą np. 40 m ponad drzewami, podczas, gdy za chwilę samolot zamienia się w kosiarkę. Leci ok. 20 m nad ziemią. Proszę zwrĂłcić uwagę na fakt, Ĺźe błąd odczytanych wskazań przyrządu wynosił w tej hipotetycznej sytuacji zaledwie 0,5 % (5 z 1000). Jeśli będzie większy, to i róşnica w ocenie wysokości będzie większa. Błąd in minus powodowałby sytuację odwrotną - samolot prĂłbowałby wylądować na pasie, będąc znacznie ponad jego powierzchnią. Gdy błąd jest in plus, piloci lecą nisko, choć przekonani są, Ĺźe jeszcze wysoko. Do katastrofy potrzeba było jednak zarĂłwno rozregulowania przyrządu na pasie startowym, jak i uszkodzenia samolotowego przyrządu radiowego ostrzegania przed nadmiernym zbliĹźeniem z ziemią. Uszkodzono w W-wie, czy raczej zdalnie - sygnałem radiowym, juĹź w Smoleńsku? Inaczej piloci zareagowaliby, niezaleĹźnie od wskazań ciśnieniomierza, ktĂłry jest wyskalowany w metrach (dla celĂłw edukacyjnych posługiwałem się i metrami i jednostkami ciśnienia, ktĂłre w miarę obniĹźania lotu rośnie, czyli ubywa metrĂłw aĹź do momentu zetknięcia się, kół samolotu z pasem). I odpowiednio wcześnie zorientowaliby się, Ĺźe ten przyrząd Ĺşle wskazuje. Poderwaliby maszynę w gĂłrę. Na czas. Pilot musi ufać wieĹźy, bo inaczej nie mĂłgłby latać. Ale czasem zaufanie moĹźe być zabĂłjcze. Dwie niesprawności, to za duĹźo, jak na przypadek, wypadek. Poza tym okazuje się, Ĺźe nasi piloci lecieli w stronę pasa startowego wąwozem i poniĹźej poziomu pasa. Jak to moĹźliwe, Ĺźe aĹź tak zostali w błąd wprowadzeni (?)(!). TakĹźe manipulacje światłami naprowadzającymi na pas, prawie 40 min. rozbieĹźności co do dokładnego czasu katastrofy, wzmiankowany na początku tekstu fakt usunięcia - po odlocie Putina i Tuska - urządzeń naprowadzających, odbieranie dziennikarzom filmĂłw nakręconych w miejscu katastrofy, konfiskata przez Rosjan czarnych skrzynek, moĹźliwości manipulacji przy nich i zgoda na to, włamania do sejmowych pokoi ofiar katastrofy, do ich mieszkań i domĂłw, przeszukania biurek w miejscu pracy. Namawianie prezydenta, by nie jechał pociągiem z kombatantami, rodzinami katyńskimi, a poleciał z bratem .Czy to nie wystarczy?. Cytat świadka z- Dawniej Centrum Dowodzenia Bojowego Armii Lotniczej - Frontu Lotniczego. P.S. Widziałem, jak nasz pilot ze specjalnego 36 pułku lotniczego wylądował w 10 razy gorszych warunkach, niĹź te smoleńskie. A leciał z marszałkiem Ustinowem. I była cholerna śnieĹźyca, Ĺźe samolotu nie było widać, pilot nie widział lotniska, tylko śnieg, był mrĂłz, silny, boczny wiatr i czarne chmury na 80 m wysokości. I to była dla niego bułka z masłem." Czy to prawda? Czy tak właśnie zamordowano polską delegację? Nie wiem. I nie interesuje mnie to! Pisałem juĹź, Ĺźe pytanie "jak" jest wtĂłrne do pytania "kto". Bo pytanie "czy" jest czysto retoryczne! Nie potrzebuję dowodĂłw. Wiem natomiast, Ĺźe jest to bardzo prawdopodobna wersja zdarzeń. Wiem teĹź jeszcze jedno i nie podlega to jakiejkolwiek dyskusji: takie listy jak powyĹźszy byłyby gorącym tematem we wszystkich zachodnich mediach, o Stanach nie wspominając! Czy to prowokacja? Być moĹźe. Ale takie hipotezy właśnie powinny być weryfikowane przez niezaleĹźnych dziennikarzy śledczych! Ba! KaĹźda słuĹźba specjalna globu zainteresowałaby się powyĹźszą treścią. Oczywiście nie wiemy czy nasze słuĹźby są zainteresowane czy nie. Tylko Ĺźe po dotychczasowych ich działaniach nikt rozsądny nie powinien mieć złudzeń. U nas błogi spokĂłj (przed burzą) i cisza. PrzecieĹź wiadomo co się stało, nie? . Od pierwszych godzin po wypadku mĂłwiono, Ĺźe najbardziej prawdopodobną jego przyczyną jest osoba Prezydenta Lecha Kaczyńskiego! Ludzie, obudĹşcie się! Ta cisza, ten brak brania pod uwagę, jako jednej z moĹźliwych, tezy o zamachu, to absolutne wyrugowanie z debaty słowa "zamach" jest najlepszym dowodem na to, Ĺźe coś jest na rzeczy! Wszystkie, dosłownie wszystkie niejasności i niewygodne pytania pojawiły się najpierw w internecie, a dopiero potem łaskawi sprzedajni Ĺźurnaliści je zweryfikowali ! Ilość podejść do lądowania, głośne wkręcanie/wykręcanie ĹźarĂłwek, fakt zabierania części wraku przez gapiĂłw, sprawa dodatkowej instalacji nawigacyjnej, usuniętej tuĹź przed feralnym lotem, system TAWS (o tym to akurat donieśli Amerykanie) czy wreszcie godzina (!!!) runięcia rządowego Tupolewa na ziemię! Gdyby nie internet, to byście nie wiedzieli nic! Kompletnie nic. Mało tego: informacje o przeszukaniu lokali parlamentarzystĂłw, prezesa IPN i mieszkań Ś.p. Aleksandra Szczygły i Ś.p. Zbigniewa Wassermanna pojawiły się, w sieci w niedzielę 11 kwietnia! I co? Ile czasu było trzeba, by ta informacja znalazła się w publicznym obiegu? A stało się to wtedy, gdy ABW przedstawiła "kwity", Ĺźe jej działania były zgodne z prawem. Jednak coś się, towarzyszom pokiełbasiło, bo na bumadze, ktĂłrą przedstawili opinii publicznej widnieje data 11.04.2010, a opisywane wejścia miały miejsce w dniu tragedii, w sobotę 10.04!!! No a kto wydał polecenie? Ano tow. Komorowski, p.o. (nomen omen) Prezydenta Rzeczypospolitej. I nikt głośno nie mĂłwi o tym, Ĺźe pan Bronek złamał konstytucję! Bo tak się, składa, Ĺźe swoje decyzje podejmował w momencie, gdy Prezydent Lech Kaczyński był osobą zaginioną, gdyĹź nie odnaleziono jeszcze jego ciała! W świetle polskiej konstytucji Komorowski nie miał prawa wskoczyć w prezydenckie buty do czasu identyfikacji zwłok zmarłego Prezydenta! Tym samym nie mĂłgł podejmować Ĺźadnych decyzji wynikających z uprawnień prezydenta. Tak na marginesie przypomnę niedowiarkom co nieco: Bronisław Komorowski był jedynym politykiem PO głosującym przeciwko likwidacji WSI! Rozumiecie? Jak nie to napiszę to wprost. W tym momencie nie mam juĹź złudzeń: nasze słuĹźby były zamieszane w rosyjski zamach! Nasze Judasze znĂłw dały znać o sobie. A kaĹźdy kolejny dzień dostarcza nowych poszlak, ktĂłrymi nie zajmuje się nikt poza garstką internetowych desperatĂłw! Ludzie, powtarzam, obudĹşcie się!!! Wyłączcie telewizor i włączcie myślenie! Po dwĂłch tygodniach śledztwa nie znamy nawet dokładnej godziny!!! A rosyj... tfu... radzieccy śledczy przesłuchują cĂłrkę Zbigniewa Wassermanna, pytając ją na ile wycenia to, co się stało i po co jej ojciec w ogĂłle tam leciał (sic!). PrzecieĹź to się w głowie nie mieści! Ci sami śledczy są w posiadaniu tzw. czarnych skrzynek, a przecieĹź "nośniki elektromagnetyczne w czarnych skrzynkach moĹźna skutecznie zmanipulować", tak więc jako dowĂłd w śledztwie z punktu widzenia interesĂłw suwerennego państwa są one juĹź niewiarygodne. To u towarzyszy. A co u nas? A u nas Gazeta Wyborcza głównie zajmuje się incydentem gruzińskim. Wszak Szechter vel Michnik to wierny syn Moskwy. Ĺťadnych pytań, Ĺźadnych wyjaśnień. Pewien kretyn (bez nazwisk) stwierdził, Ĺźe jakiekolwiek zadawanie pytań śledczym w Moskwie, byłoby rĂłwnoznaczne z napluciem Rosjanom w twarz (sic!). I tu dochodzimy do słów, ktĂłrymi ozdobiłem tekst. Niedorzeczne, co? Większość z Was myśli pewnie, Ĺźe padły one w celu zobrazowania sytuacji Polski po katastrofie? Nic podobnego! Polska nigdy w pełni nie odzyskała niepodległości. Ĺťaden rok 1989!. Ĺťaden okrągły stół. To jest nadal ten sam mecz, ta sama wojna. Pojednanie?, jakie?, kogo z kim?, juĹź słychać salonowe głosy, ktĂłre straszą powrotem IV RP (tak jakby kiedykolwiek projekt ten zrealizowano!), zarzucając jej domniemanym twĂłrcom brak inicjatywy pojednania, obwiniając ich o dzielenie PolakĂłw. Szykuje się wojna polsko-polska, kraczą ci dobrzy ludzie wespół z " tymi pseudo autorytetami moralnymi. ZnĂłw: nic podobnego! To nie jest wojna między Polakami. To jest wojna szczerych patriotĂłw z Thuzkami, thuzkoidalnymi poĹźytecznymi idiotami, szechtero-michnikolizami, Tajnymi Współpracownikami i ich apologetami, Michnikami, Ĺťakowskimi, Lisami i innymi parszywymi gnidami. To ludzkie ścierwo tylko gada po polsku, ale z Polską, Polakami, polskością nic wspĂłlnego nie ma, bo mieć nie chce! Nie mamy widać szans na wybicie się, na niepodległość, gdy tylu rodakĂłw dorabia u naszych wrogĂłw. Kto tego wreszcie nie zrozumie, ten przyczyni się do kolejnej wasalizacji Ojczyzny! Jest jednak szansa, by zatrzymać to szaleństwo lub chociaĹź je zminimalizować. Dzisiaj swoją kandydaturę na prezydenta RP zgłosił brat zamordowanego Prezydenta Jarosław Kaczyński jest moim kandydatem, tak jak był nim jego brat, to w tym momencie, musimy wybrać Jarosława by dokończył dzieło swego Brata, innej opcji dla Polski, PolakĂłw juĹź niema, poza opcją miecza. Trzeba zatrzymać rozpad Polski! I ostrzegam: wilk zaczyna gryźć. Cel, ktĂłrym jest wolna i niezawisła Rzeczpospolita uświęca kaĹźdy środek!
   
   

zgadzam się z tym, tylko dlaczego ci którzy mogą coś powiedzieć tego nie robią , mam na myśli ludzi mających dostęp do telewizji, prasy itp.